Mieszkańcom Gazy grozi śmierć z głodu
6 marca 2024Palestyńczyk Abu Ahmad mówi w rozmowie z DW, że życie w Strefie Gazyto przede wszystkim codzienna walka o jedzenie. – Czasami radzimy sobie w ten sposób, że przeszukujemy opuszczone lub zbombardowane domy, aby tylko jakoś przeżyć – opowiada.
Pod koniec października 2023 r. izraelska armia nakazała mieszkańcom opuszczenie Gazy. Abu Ahmad pozostał w mieście z dwójką z sześciorga swoich dzieci. Reszta jego rodziny żyje rozrzucona po różnych częściach Strefy Gazy.
Bez żywności
– Dwa dni temu znaleźliśmy na targu mąkę w dość przystępnej cenie – mówi 48-letni Abu Ahmad. W ubiegłą sobotę udało im się zdobyć niewielką paczkę żywnościową zrzuconą z samolotu. W ten sposób m.in. Jordania i USA dostarczają mieszkańcom Strefy Gazy żywność i lekarstwa, ponieważ pomoc dostarczana ciężarówkami nie wystarcza. Zresztą Abu Ahmad podkreśla, że również zrzuty humanitarne to za mało.
Jego siostra przygotowuje najprostsze potrawy, aby wyżywić rodzinę. – Jemy głównie kobizę – mówi. To specjalność kuchni palestyńskiej, głównym składnikiem są liście ślazu, ale siostra naszego rozmówcy przygotowuje ją obecnie z każdej zieleniny, jaką uda im się znaleźć. Daniem trudno się najeść, bo brakuje ryżu lub chleba, z którymi w normalnych warunkach spożywa się kobizę.
Nikt o nas nie dba
Abu Ahmad mówi, że aby znaleźć jedzenie, musi bardzo ostrożnie poruszać się po różnych częściach miasta. Walki pomiędzy izraelskim wojskiem, a Hamasem wciąż trwają.
W ataku Hamasu na Izraelu 7 października 2023 r. zginęło ok. 1,2 tys. Izraelczyków. Dodatkowo terroryści pojmali ponad 240 zakładników. W odpowiedzi izraelska armia zaatakowała Strefę Gazy, biorąc za cel całkowite zniszczenie struktur Hamasu.
Hamas wciąż przetrzymuje ponad 130 zakładników. Według kontrolowanego przez Hamas resortu zdrowia Strefy Gazy, w wyniku działań izraelskiej armii zginęło już ponad 30 tys. Palestyńczyków. Duża część enklawy została zniszczona, przede wszystkim w wyniku izraelskich ataków rakietowych. – Żadna ze stron o nas nie dba, nasze cierpienie ich nie obchodzi – mówi Ahmad.
Szturm na konwój humanitarny
W ubiegłym tygodniu doszło do tragicznego incydentu. Tysiące ludzi próbowało zatrzymać konwój ciężarówek z żywnością, który zmierzał do Gazy. Według ministerstwa zdrowia w Gazie podczas tego tragicznego incydentu zginęło około 100 osób, a setki ucierpiało. Ludzie w wyniku chaosu, który zapanował na miejscu ginęli pod kołami ciężarówek, zostali zmiażdżeni lub zastrzeleni. Relacje na temat dokładnego przebiegu wydarzeń znacznie się od siebie różnią.
Naoczni świadkowie informowali, że izraelscy żołnierze otworzyli ogień do ludzi, którzy próbowali dostać się do ciężarówek. Izraelska armia przekazała w niedzielę, że wstępne dochodzenie wykazało, iż większość ofiar zmarło w trakcie próby szturmu na konwój. Izraelscy żołnierze oddali jedynie strzały ostrzegawcze, ponieważ czuli się zagrożeni przez „niektórych złodziei”.
Z różnych stron świata płyną głosy domagające się wyjaśnień. Prezydent Francji Emmanuel Macron na platformie X wyraził „głębokie oburzenie” z powodu zajścia. Szefowa niemieckiego MSZ Annalena Baerbock apelowała o przeprowadzenie pełnego śledztwa.
We wtorek wieczorem 5 marca agencja żywnościowa ONZ poinformowała, że na terenie Strefy Gazy doszło do kolejnego ataku na transport humanitarny. Tłum rozkradł ponad 200 ton dóbr przewożonych w ciężarówkach.
ONZ wzywa do zwiększenia pomocy
Organizacje humanitarne ostrzegają, że ludność, zwłaszcza w północnej części Strefy Gazy, jest zagrożona ostrym niedożywieniem, a nawet śmiercią głodową. – Ze względów bezpieczeństwa bardzo niewiele żywności dociera obecnie do centralnej i północnej części Strefy Gazy – mówi Jonathan Crickx, rzecznik UNICEF, który niedawno odwiedził te miejsca, aby osobiście zapoznać się z sytuacją. – Szacujemy, że nadal mieszka tam około 300 tys. osób – podkreśla.
Według ministerstwa zdrowia Gazy już 15 dzieci zmarło z powodu braku wody i jedzenia. Informacji podawanych przez resort nie można jednak zweryfikować. Rada Bezpieczeństwa ONZ wyraziła ubolewanie z powodu „poważnego braku bezpieczeństwa żywnościowego” i wezwała obie strony konfliktu do „zezwolenia, zapewnienia i ułatwienia natychmiastowego, szybkiego, bezpiecznego, trwałego i niezakłóconego dostarczania pomocy humanitarnej”.
Wiceprezydentka USA Kamala Harris oświadczyła w niedzielę 3 marca, że rząd Izraela musi bez dyskusji zrobić więcej, aby znacznie zwiększyć dostawy pomocy humanitarnej.
Izrael odpiera zarzuty
Izrael odrzuca oskarżenia o ograniczanie pomocy humanitarnej ludności cywilnej i oskarża Hamas o wykorzystywanie pomocy na własne potrzeby. „Twierdzenie, że Izrael ogranicza pomoc ludności cywilnej jest po prostu kłamstwem” – napisał rzecznik rządu Eylon Levy w internetowym serwisie X. „Na izraelskich przejściach granicznych jest wystarczająco dużo punktów, aby dostarczać więcej”.
Oddział w izraelskim ministerstwie obrony, który odpowiada za koordynację pomocy humanitarnej, już wielokrotnie oskarżał ONZ za zbyt wolną dystrybucję potrzebnych dóbr w Strefie Gazy. Z drugiej strony, przedstawiciele organizacji humanitarnych wzywają Izrael do otwarcia kolejnego przejścia granicznego na północy enklawy.
Wiele dróg jest nieprzejezdnych, a ciężkie walki stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa na terenie całej Strefy Gazy. Utrudnienie są także kontrole. Izrael zabrania dostarczania towarów, które mogą być wykorzystane przez Hamas do celów wojskowych, w tym latarek, generatorów, a nawet kul do chodzenia.
Trudna sytuacja na południu
Pracownicy ONZ przekonują, że konwoje są dodatkowo zagrożone, ponieważ Hamas już ich nie ochrania. A to naraża transporty na ataki uzbrojonych grup i zdesperowanych cywilów. – Jeden z kolegów widział ludzi kradnących z ciężarówki butelki z wodą. Nawet z nimi nie uciekali, tylko pili na miejscu. Tak bardzo byli spragnieni – przekazuje rzecznik UNICEF Crickx. Dodaje, że 2,2 mln ludzi nie jest w stanie żyć tylko z pomocy humanitarnej. A lokalne dostawy załamały się, ponieważ uprawy i gospodarstwa został zniszczone w trakcie działań wojennych.
Aktualnie nawet 1,4 mln ludzi może przebywać w Rafah, który graniczy z Egiptem. Jamil Gerbawi wraz z rodziną zostali wysiedleni z obozu dla uchodźców w Al-Burajdż w środkowej części Strefy Gazy. – Moja żona, sześcioro naszych dzieci i ja od miesiąca mieszkamy w namiocie w pobliżu Rafah – mówi przez telefon. 50-latek przed atakiem Hamasu z 7 października pracował jako stolarz. Dziś nie ma żadnych dochodów. – Całe dnie spędzamy na poszukiwaniu jedzenia i opału. Ciągle uciekamy przed bombami i wygnaniem – mówi.
Rodzina Gerbawiego otrzymała niedawno zapasy mąki od Agencji ONZ ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA) oraz puszki z żywnością od innych organizacji. – Nasze jedzenie pochodzi z puszek, które podgrzewamy przy ognisku – opowiada. Tak wygląda życie wielu mieszkańców Gazy. – Naszym największym życzeniem jest, aby wojna się skończyła. Ale nie wiemy, jak i kiedy do tego dojdzie. Chcemy tylko wrócić do domu i rozpocząć nasze życie na nowo – podkreśla.
Od redakcji: zagraniczni dziennikarze nie mogą samodzielnie przebywać w Strefie Gazy.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>
Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Angielskiej DW.