Merkel: Nie dziwię się frustracji Niemców z byłej NRD
24 stycznia 2019Kanclerz Niemiec Angela Merkel surowo oceniła bilans zjednoczenia kraju prawie 30 lat po upadku Muru Berlińskiego. „Nadzieje na to, że szybko uda się wyrównać poziom (między wschodem a zachodem – red.) w niektórych dziedzinach, umarły” – powiedziała w wywiadzie dla najnowszego wydania tygodnika „Die Zeit”. Jej zdaniem niektórzy Niemcy z byłej NRD do dzisiaj odczuwają negatywne skutki przełomu, mieszkańcy wschodniej części kraju wciąż odgrywają mniejszą rolę w zjednoczonym społeczeństwie niż powinni. „Dlatego nie uważam za zadziwiające, że we wschodnich Niemczech jest frustracja” – powiedziała.
Merkel, która sama dorastała w NRD, przyznała, że zaplanowane na ten rok wybory lokalne w trzech wschodnioniemieckich landach – Saksonii, Brandenburgii i Turyngii będą poważnym wyzwaniem. Sondaże wskazują, że bardzo dobre wyniki w wyborach może uzyskać skrajnie prawicowa partia AfD. „Z trudem przychodzi mi jednak mówienie, że Niemcy są podzielona tak jak nigdy. Kraj może nigdy nie był tak pojednany, jak myślano” - powiedziała. Szefowa niemieckiego rządu dodała, że niektóre konflikty stają się widoczne dopiero teraz, bo z powodu różnych procesów społeczeństwo jest mocno zestresowane. Chodzi tu między innymi o dużą liczbę uchodźców, oznaczających dodatkowy wysiłek dla kraju i jego mieszkańców. „Jeszcze wyraźniej widać wtedy różnice” – powiedziała.
Poczucie niedocenienia
Okres zmian po 1989 roku był dla Niemców ze wschodu wielkim przełomem, podkreśliła Merkel. Dodała, że niektórzy do dziś nie odnaleźli się w nowych warunkach. „Ci, którzy musieli doświadczyć, że nie dostali prawie żadnej szansy, aby stać się częścią nowego społeczeństwa, widzą czasy przełomu w dużo ciemniejszych barwach niż ja” – powiedziała. Niemiecka kanclerz zaznaczyła, że wielu Niemców ze wschodu ma wrażenie, iż ich zasługi nie zostały dostatecznie docenione. To uczucie mają też ludzie, którzy nie są aktywni w środowiskach prawicowych, dodała.
Angela Merkel skrytykowała agresję, z jaką niektórzy artykułują swoje niezadowolenie. „To niedobrze, że te uczucia prezentowane są tak ostro i że skierowane są przeciwko innym”. Podkreśliła, że kto chce zachować jedność społeczeństwa, musi wykazać podstawowy szacunek dla innych ludzi. „To nie podlega negocjacjom. U niektórych osób ten podstawowy szacunek gdzieś zaginął” – powiedziała.
Merkel stwierdziła, że nie uważa za paradoks tego, iż wielu Niemców ze wschodu odnosi się do niej bardzo krytycznie. To zaczęło się już w czasach kryzysu strefy euro i wzmocniło się wraz z kryzysem migracyjnym, oceniła. Merkel dodała, że decyzja o niezamykaniu granic przed uchodźcami była reakcją na humanitarny kryzys. „To było wyzwanie i musiałam się z nim obejść”. Merkel dodała, że nie jest zaskoczona, iż mieszkańcy byłej NRD mają większe problemy z zaakceptowaniem tego kroku niż mieszkańcy zachodnich Niemiec.
Pozory równouprawnienia
W wywiadzie Merkel zwróciła także uwagę, że trzeba robić więcej na rzecz równouprawnienia. Jej zdaniem w niektórych obszarach kobiety mają o wiele trudniej, bo muszą najpierw przetrzeć szlaki. Niemiecka kanclerz dodała, że choć w czasach NRD godzenie pracy zawodowej i życia osobistego było czymś bardziej oczywistym niż na zachodzie, to jednak w rzeczywistości to na kobietach spoczywało wychowanie dzieci i opieka nad domem. „Dyrektorami kombinatów czy działaczami partyjnymi byli zaś mężczyźni, co miało wpływ na wyobrażenie o podziale ról” – powiedziała Merkel w wywiadzie dla "Die Zeit".
szym/dpa