Marks zmartwychwstaje w Davos
28 stycznia 2010Jeden z tych, który chce ratować świat, Luiz Inácio Lula da Silva, prezydent Brazylii, nie przyjedzie w Alpy. Ma za wysokie ciśnienie. Wyczerpało go wystąpienie na Światowym Forum Socjalnym w Porto Allegre, antyforum Davos. Przyjmowano go tam jak gwiazdę rocka. 10 tysięcy biło mu brawo, jak zapowiedział, że przemówi elicie gospodarki i polityki w Davos do rozumu. Da Silva (i nie on jeden) zapowiada, że to rynki wschodzące przejmą w przyszłości pałeczkę od mocarstw gospodarczych i wskażą kierunek rozwoju.
Jak ratować świat?
W Davos – na szczęście – będzie się o tym tylko rozmawiać. Ale o czym? Czy już nie powiedziano przecież wszystkiego o kryzysie finansowym, gospodarczym, a nawet klimatycznym? Od krachu 2008 było już aż 10 szczytów. To prawda, mówi Peter Wahl, z organizacji antyglobalistów Weed: zastanawiają się, jak to zrobić inaczej, ale nic nie robią. Na przykład mówią o bankach. Żaden nie może być aż tak wielki, by pociągnąć za sobą w przepaść cały system finansowy. Ciekawie zapowiadają się dyskusje o „postawie etycznej”.
Następny kryzys jak w banku
Siedem lat tłustych, siedem lat chudych. A zatem kryzys to nic nowego. Był, nie ma, to będzie. The new crisis to jeden z tematów paneli w Davos. Następny – o bańkach mydlanych. Oraz: o przyszłości gospodarki rynkowej. Czy potężna pomoc ze strony państwa i kryzys zaufania w przedsiębiorstwa wymaga zasadniczej kontroli struktury i ducha kapitalizmu? Na jakimi elementami gospodarki rynkowej musimy się zastanowić? – to pytania, zawarte w programie forum w Davos.
Jan Kowalski
red. odp.: Marcin Antosiewicz