Linia niezgody. Niemcy zaczęli spór o przebieg energetycznych autostrad
5 lutego 2014Opór przeciwko budowie w Niemczech trzech "autostrad energetycznych" liczących 2800 kilometrów i pozwalających na przesyłanie prądu z siłowni wiatrowych na północy Niemiec do jego przemysłowych i prywatnych odbiorców na poludniu i wschodzie RFN, można było przewidzieć z góry. W Bawarii sprzeciw obywateli, którzy nie zgadzają się aby nowe sieci przesyłowe przebiegały pod ich nosem, wymusił już pierwsze decyzje polityczne.
Transformacja to nowe sieci
Rozbudowa sieci przesyłowych wysokiego napięcia jest jednym z najważniejszych elementów niemieckiego programu transformacji energetycznej, zakładającego rezygnację z energetyki jądrowej i stopniowe przejście na energię opartą na źródłach odnawialnych. Dopóki najwięksi operatorzy sieci elektroenergetycznych nie przedstawili konkretnych planów dotyczących przebiegu trzech autostrad energetycznych, wszystko było w porządku. Zgadzano się z koniecznością ich budowy, tym bardziej, że linie użytkowane obecnie są przestarzałe i nie odpowiadają przyszłym wymogom.
Schody zaczęły się w śrowę (05.02), kiedy dwaj operatorzy sieci Tennet i TransnetBW poinformowali w Berlinie, jak ma przebiegać liczący 800 kilometrów odcinek "SüdLink", łączący Szlezwik-Holsztyn z Bawarią. Jego budowa ma zostać ukończona do 2022 roku, żeby zrównoważyć ubytek prądu z wyłączonych do tego czasu elektrowni atomowych i zastąpić go "czystym prądem" z siłowni wiatrowych.
Jak oświadczył prezes spółki Tennet Lex Hartmann "ktoś musi zrobić początek" i wziąć na siebie związane z tym niewygody. Tym razem padło na Tennet, ponieważ jest on odpowiedzialny za lwią część prac na budowie. Koszt tej inwestycji ma, jak dyplomatycznie powiedział szef Tennetu, "mieścić się w dolnej części miliardowej skali, wyrażającej się liczbą jednocyfrową". Kto lubi zagadki, tem może zacząć się zastanawiać, czy chodziło mu o dwa, czy może trzy miliardy euro. Koszt budowy wszystkich trzech autostrad energetycznych ocenia się na przynajmniej 10 mld euro.
Na odcinku "SüdLink" kable, którymi popłynie prąd, zostaną zawieszone na masztach liczących od 60 do 70 metrów wysokości. Prezes Tennetu zapewnił, że jego firma "sprawdziła już, jak wpłyną one na wygląd terenu, na którym powstaną". Teraz trzeba "tylko" dogadać się z mieszkańcami na trasie projektowanej linii.
Prezes drugiej firmy, odpowiedzialnej za ten odcinek, Rainer Joswig z TransnetuBW dodał, że jest on "stosem pacierzowym" programu transformacji energetycznej i poinformował o paru ważnych szczegółach. Do roku 2016 obie firmy powinny otrzymać zgodę na budowę sieci, a do roku 2022 ma być ona gotowa i oddana do użytku.
Gdzie budować, żeby wszystkich zadowolić?
Według przedstawionych w Berlinie planów trasa tego odcinka ma przebiegać od miejscowości Wilster w Szlezwiku-Holsztynie do Verden leżącego pomiędzy Hanowerem i Lehrte w Dolnej Saksonii, a dalej w kierunku Warburga w Nadrenii Północnej-Westfalii i Kassel w Hesji, po czym skręci na południe w stronę Fuldy i zakończy się w Großrath w Bawarii.
Czy tak się rzeczywiście stanie, tego w tej chwili nie sposób przewidzieć. W Bawarii jeszcze przed ogłoszeniem szczegółów na temat trasy tego odcinka, doszło do masowych protestów przeciwko trasie innego, liczącego 430 km fragmentu innej energetycznej autostrady, łączącego Bad Lauchenstädt w Saksonii-Anhalt z Meitingen w Bawarii. Głównym inwestorem jest tu firma Amprion. Rząd Bawarii zażądał wprowadzenia moratorium na jego budowę, argumentując, że wskutek nowych planów rządu federalnego przewidujących ograniczenie mocy instalowanych siłowni wiatrowych do 2500 megawatów rocznie, należy zastanowić się ponownie, jak ma przebiegać ta linia i czy rzeczywiście jest potrzebna.
Opory rządu w Monachium mają mniej wspólnego z polityką energetyczną Niemiec co z polityką lokalną. W marcu w Bawarii odbędą się wybory komunalne i tamtejsza CSU nie chce zrazić do siebie żadnego, potencjalnego wyborcy, który może mieć jej za złe, że zgadza się na budowę linii wysokiego napięcia biegnącej tuż obok jego domu. Można to zrozumieć, ale takie stanowisko nie ułatwia realizacji tej wielkiej inwestycji.
Skrytykował je już prezes Tennetu Lex Hartmann, oświadczając, że "jeśli chcemy transformacji energetycznej, musimy zgodzić się na budowę trzech autostrad przesyłowych". Kluczowym słowem jest tu "zgoda". Władze w Berlinie i Monachium muszą bowiem na mocy ustawy dojść do porozumienia w sprawie ostatecznego przebiegu projektowanych linii przesyłowych. Czy tak się stanie, i kiedy to się stanie, o tym będzie się można przekonać obserwując rozpoczynającą się właśnie dyskusję w sprawie przebiegu wspomnianego już odcinka "SüdLink".
dpa / Andrzej Pawlak
red.odp.: Małgorzata Matzke