Lewicowy BSW wywiera presję: koniec z pomocą dla Ukrainy
28 września 2024Niemieccy socjaldemokraci z SPD i konserwatywna CDU mają problem. Niedawno odbyły się wybory w trzech wschodnioniemieckich krajach związkowych – Saksonii, Turyngii i Brandenburgii, a wyniki były wszędzie takie same: sporo zyskała zarówno skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD), jak i nowo powstały lewicowy Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW).
Tym, co łączy AfD i BSW, jest ich sprzeciw wobec wsparcia Niemiec dla Ukrainy. Obie partie chcą, by Niemcy prowadziły kampanię na rzecz pokoju między Rosją a Ukrainą, nawet jeśli odbędzie się to kosztem Ukrainy. Z drugiej strony kierowany przez SPD i kanclerza Olafa Scholza rząd Niemiec oraz opozycyjna CDU chcą militarnie wzmocnić Kijów, który broni się przed Rosją.
Gdyby chodziło tylko o konfrontację z AfD, byłby to mniejszy problem dla CDU i SPD, bo żadna partia nie chce tworzyć rządu z AfD. Ale we wszystkich trzech wschodnioniemieckich krajach związkowych większość parlamentarna przeciwko AfD jest możliwa tylko w koalicji z BSW. Ten z kolei obstaje przy swoim żądaniu: koalicje tylko wtedy, gdy rządy krajów związkowych opowiedzą się za negocjacjami pokojowymi z Rosją.
Landy a polityka zagraniczna
Pomoc dla Ukrainy w ogóle nie jest kwestią polityki landowej. Socjaldemokratyczny premier Brandenburgii Dietmar Woidke kpiąco stwierdził, że Brandenburgia nie ma jeszcze własnego ministerstwa spraw zagranicznych i obrony, „i tak też pozostanie w następnym rządzie landowym”.
W wywiadzie dla DW politolog Henning Hoff z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej powołuje się na sondaże, które pokazują, że nawet wśród zwolenników BSW kwestia poparcia dla Ukrainy odegrała jedynie niewielką rolę w decyzji wyborczej. – Żądania BSW w tym kierunku są słabe i całkowicie przesadzone, jeśli nie aroganckie – stwierdza.
Alarm w Berlinie
Niemniej jednak premier Brandenburgii będzie musiał poradzić sobie z żądaniami BSW, podobnie jak jego saksoński kolega Michael Kretschmer z CDU oraz lider CDU w Turyngii i prawdopodobnie przyszły premier tego landu – Mario Voigt. Wszyscy oni potrzebują Sojuszu Sahry Wagenknecht, aby utworzyć większościowy rząd bez AfD.
BSW jako potencjalny koalicjant w krajach związkowych, który radykalnie odrzuca niemiecką politykę wobec Ukrainy, wywołuje niepokój na szczeblu polityki federalnej. Szef chadeckiej CDU Friedrich Merz mówi jasno: „Nasze stanowisko nie zmieni się, nawet jeśli AfD i BSW zyskają na sile. Jeśli Ukraina upadnie, wolność całej Europy zostanie poważnie naruszona”.
Polityk CDU ds. bezpieczeństwa Roderich Kiesewetter idzie jeszcze dalej. Tuż przed wyborami regionalnymi oświadczył, że jego partia nie powinna iść na żadne ustępstwa wobec BSW w kwestii pomocy dla Ukrainy. „Ponieważ taka jest właśnie strategia BSW, aby przyczynić się do niewiarygodności demokratycznych partii centrowych, a tym samym je osłabić. BSW jest przedłużonym ramieniem Kremla”. Współpraca z tą partą „byłaby równoznaczna z samozniszczeniem” – odpisał Kiesewetter na zapytanie DW.
Nowe tony w polityce kanclerza
Jednak retoryka berlińskich polityków już się zmienia i wydaje się wychodzić BSW naprzeciw. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz nadal chce pomagać Ukrainie, ale teraz coraz bardziej podkreśla rolę Niemiec jako rozjemcy. W swoim najnowszym przesłaniu wideo powiedział, że większość w Niemczech oczekuje, że wszystkie środki dyplomatyczne zostaną wykorzystane do osiągnięcia sprawiedliwego pokoju. „Teraz jest na to czas”. Jednak obecnie nie ma ze strony Berlina żadnych konkretnych wysiłków mediacyjnych.
Jest też jedna namacalna zmiana w zachowaniu Scholza: w przeszłości w sprawie dostaw broni zwykle działał w porozumieniu z prezydentem USA Joe Bidenem, czekając na decyzję Waszyngtonu. Teraz, zapytany o to, czy zniósłby ograniczenia dotyczące użycia dostarczonej broni do celów w Rosji, gdyby Biden zrobił to samo, kanclerz odpowiedział: „To nie jest zgodne z moim osobistym stanowiskiem. Nie zrobimy tego i mamy ku temu dobre powody”. Równowaga w Berlinie uległa zmianie.
We wszystkich trzech wschodnioniemieckich krajach związkowych nie ma jeszcze umowy koalicyjnej z BSW, jednak politolog Henning Hoff uważa, że takie rozważania same w sobie podważają wiarygodność niemieckiej polityki wobec Ukrainy. – Sojusznicy Niemiec zastanawiają się, co to oznacza dla niemieckiej wiarygodności, zwłaszcza że niemiecki rząd wysłał fatalny sygnał, zmniejszając o połowę pomoc dla Ukrainy w projekcie budżetu na 2025 rok z ośmiu do czterech miliardów i zrobił zbyt mało, aby rozwiać wrażenie, że wysiłki słabną – uważa Hoff.
Trump chce „wyjść” z Ukrainy
Prezydencka kampania wyborcza w USA dodatkowo potęguje nerwowość w Berlinie. Podczas gdy urzędujący prezydent Joe Biden po raz kolejny powiedział w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, że Stany Zjednoczone nie zrezygnują ze wspierania Ukrainy, kandydat Republikanów Donald Trump uderza w zupełnie inny ton. Biden i wiceprezydentka Kamala Harris – rywalka Trumpa w wyścigu do Białego Domu – wciągnęli USA w wojnę – powiedział Trump podczas jednego z wystąpień. – Teraz nie mogą nas z niej wyciągnąć – dodał. Tylko on – Trump – jako prezydent USA może to załatwić.
Jeśli Trump wygra w listopadzie i zakończy wsparcie USA dla Ukrainy, Europejczycy staną w obliczu zupełnie nowego obciążenia, zwłaszcza Niemcy, które znajdują się na szczycie listy sojuszników. W 2025 roku, roku wyborów do niemieckiego parlamentu – Bundestagu – sytuacja byłaby skomplikowana dla wszystkich niemieckich partii, które są zdecydowanie po stronie Kijowa. Nawet wtedy Sojusz Sahry Wagenknecht może być potrzebny do tworzenia koalicji i może domagać się zakończenia pomocy dla Ukrainy.
Politolog Henning Hoff nadal dostrzega stabilne poparcie niemieckiego społeczeństwa dla kursu niemieckiego rządu w kwestii Ukrainy. – Problem leży raczej w tym, że niemiecki rząd, a także CDU/CSU potwierdzają, że będą wspierać Ukrainę „tak długo, jak będzie to konieczne”, ale niejasne jest, w jakim celu? Jeśli celem jest zmuszenie Rosji do negocjacji, to dotychczasowe działania nie wystarczą. Tylko jeśli Putin znajdzie się pod presją militarną, zaangażuje się w negocjacje – uważa Hoff.
Prezydent Biden zaprosił sojuszników Ukrainy na spotkanie w Niemczech w połowie października, prawdopodobnie w amerykańskiej bazie lotniczej Ramstein. I będzie to chyba ostatnia okazja przed wyborami prezydenckimi w USA, by przekonać sojuszników do udzielenia Kijowowi jeszcze większej pomocy. Zbliżenie w Niemczech do BSW zasiałoby wątpliwości co do wiarygodności niemieckiego rządu.
Pierwotnie tekst ukazał się na stronie Redakcji Niemieckiej DW.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>