Koronawirus: Chińskie szczepionki i pytania o skuteczność
2 lutego 2021Trzy chińskie szczepionki są już w zaawansowanej fazie badań. Chodzi o preparaty firm Sinopharm, Sinovac Biotech oraz CanSino. Dane z drugiej i trzeciej fazy badań klinicznych, dotyczące ich skuteczności, dostępne są tylko w niewielkim stopniu. Jako pierwszy opublikował je kilka tygodni temu Sinopharm.
Sytuacja jest mało przejrzysta także w sprawie dopuszczenia preparatów. Bo chociaż szczepionką Sinopharm zaszczepiono już ponad milion osób, odbyło się to w ramach badań albo na zasadzie dopuszczenia awaryjnego.
Szczepionkowy nacjonalizm
Korespondenci niemieckich mediów w Chinach donoszą tymczasem, że w tamtejszych państwowych mediach trwają kampanie podważania skuteczności i bezpieczeństwa szczepionek dopuszczonych w krajach Zachodu. Pojawia się zarzut, że zachodnie media przemilczają zagrożenia, jakie rzekomo niesie ze sobą szczepionka BioNTech-Pfizer. Zarzuty te rozpowszechnia na Twitterze m.in znana prezenterka z kontrolowanej przez państwo telewizji.
Na paradoks zakrawa przy tym fakt, że Chiny same kupują szczepionkę BioNTech-Pfizer. Dlatego wiele wskazuje na to, że medialna kampania ma odwrócić uwagę od krytyki pod adresem własnych producentów i ich nieprzejrzystego postępowania. Możliwe, że prace nad preparatem nie przebiegają tak sprawnie, jak życzyłyby sobie tego władze w Pekinie.
Dotychczas ujawnione dane wskazują, że chińskie szczepionki mają nieco niższą skuteczność niż te zachodnie. Jak dotąd mamy następujące informacje o opracowywanych preparatach:
Sinopharm
Szczepionka o nazwie Vero bazuje na inaktywowanym wirusie. Firma Sinopharm opracowała ją wspólnie z Instytutem Wirusologii w Wuhan oraz Instytutem Produktów Biologicznych. Takie szczepionki, nazywane też szczepionkami martwymi, stosowane są od lat choćby w walce z polio, krztuścem, żółtaczką typu B czy tężcem.
Trzecia faza badań klinicznych została przeprowadzona w dziesięciu krajach, m.in. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w Bahrajnie, Peru, Serbii, Maroku, Argentynie, Jordanii i Pakistanie. Dlaczego testowano poza granicami Chin? Z powodu ostrego lockdownu liczba nowych zakażeń koronawirusem była tam tak niska, że trudno było uzyskać wiarygodne dane na temat skuteczności preparatu. Vero to jak dotąd jedyny chiński preparat, którego producent udostępnił oficjalne dane. 29 grudnia 2020 roku Sinopharm informował, że skuteczność szczepionki, bazująca na tymczasowych wynikach, to 79 procent. Dzień później preparat został w Chinach dopuszczony.
Doświadczenia innych krajów nie dają jasnego obrazu sytuacji. W badaniach przeprowadzonych w Emiratach skuteczność szczepionki wyniosła nawet 86 procent. Tamtejsze władze były w dopuszczeniu preparatu szybsze niż chińskie.
Za to w Peru testy preparatu zostały przerwane w grudniu po tym, jak jeden z uczestników badań zaczął skarżyć się na utratę czucia w ramionach. Kilka dni później testy zostały jednak wznowione.
Sinovac Biotech
Także w przypadku szczepionki firmy Sinovac Biotech, występującej pod nazwą CoronaVac, chodzi o preparat inaktywowany. Już latem ubiegłego roku testowano go w trzeciej fazie badań, między innymi w Brazyli, Indonezji, Bangladeszu i Turcji. Nie ma jak dotąd oficjalnych informacji producenta na temat skuteczności, ale w danych przekazanych przez brazylijskich kooperantów mowa jest o 50 procentach. Indonezyjskie służby medyczne donoszą, że jest to 65 procent.
Oznacza to, że szczepionka nie jest tak skuteczna jak szczepionki typu mRNA stosowane w Europie i USA, ale nie odbiega znacznie od średnich wartości choćby szczepionek przeciwko grypie. Niektóre z nich mają skuteczność od 30 do 60 procent.
Kupno szczepionki rozważają Malezja i Singapur. Tajlandia już podjęła decyzję o zakupie. W Chinach preparat otrzymał na razie awaryjne dopuszczenie. Przedstawiciele firmy Sinovac mają nadzieję, że uda im się zwiększyć skuteczność wydłużając okres między pierwszą a drugą dawką. Aby to potwierdzić, konieczne będą jednak dodatkowe badania.
CanSino Biologics
W przypadku szczepionki Ad5-nCoV, zwanej też Convidecia, którą wyprodukowała forma CanSino Biologics razem z pekińskim Instytutem Biotechnologii, chodzi o szczepionkę wektorową bazującą na adenowirusie typu 5.
Zasada działania preparatu zbliżona jest zatem do tej, na której bazuje brytyjsko-szwedzka szczepionka firmy AstraZeneca. Badania fazy trzeciej przeprowadzono w Pakistanie, Rosji, Meksyku i Chile. Planowane są także badania w Arabii Saudyjskiej.
Zrezygnowano za to z przeprowadzenia testów w Kanadzie, bo Chiny, wbrew umowie, nie dostarczyły dawek szczepionki do swojego partnera – Kanadyjskiego Centrum Wakcynologii w Halifax. Powodem fiaska tej współpracy może być ciągnący się spór dyplomatyczny między Chinami a Kanadą. Żadna ze stron nie odniosła się jednak do sprawy.
W Chinach szczepionkę tę już w czerwcu 2020 roku zaczęto podawać żołnierzom. Producent nie udostępnił jednak żadnych danych co do jej skuteczności.