160109 Studentenverbindungen
18 stycznia 2009Na sztandarach większość korporacji ma wypisane uniwersalne hasła: tradycji i wspólnoty. Ich członkowie na uroczystościach noszą czapki z daszkiem i kolorowe szarfy, przez co wyglądają jak żywcem przeniesieni z końca XIX wieku. Ale tradycja ich sięga jeszcze dalej. Pierwsze korporacje akademickie w Niemczech powstały pod koniec XVIII wieku - i niektóre z nich przetrwały do dziś.
Powszechnie korporacje nie mają zbyt dobrej opinii - utarło się przekonanie, że kultywują one ksenofobię, są wrogo nastawione do kobiet, a politycznie plasują się daleko na prawym skrzydle. Korporantom bardzo przydaje się też mocna głowa, bo na spotkaniach pije się do upadłego. I jest tak jak było na początku ich istnienia - z wyjątkiem faktu, że pojawiły się także korporacje kobiece.
Łacina w powszechnym użyciu
W Rudolstadt w Turyngii, w gigantycznym namiocie, zebrało się 300 korporantów. Siedzą przy długich stołach i wszyscy mają wzrok skierowany ku podestowi, gdzie zasiada szefostwo komersu - czyli uroczystego zgromadzenia. Do rytuałów należą wystąpienia starszych wiekiem i rangą korporantów i oczywiście niekończące się toasty wznoszone piwem i winem. Mówi się o życiu studenckim, o polityce, o gospodarce. Spiewa się też pieśni.
Do typowego galowego stroju korporanta z tego stowarzyszenia oprócz żakietu należy także trójkolorowa szarfa, białe długie rękawiczki, czarne sztylety i szpada.
Toasty są wznoszone zawsze po łacinie - i nakazują wypicie duszkiem całego litra piwa. Jasne jest, że nie wszyscy tolerują takie ilości alkoholu. Pieśń niektórym się rwie, czasami też i film. Ale zarzut, że zgromadzenia takie to po prostu wielka libacja, kategorycznie odrzuca przewodniczący Stowarzyszenia Alter Corpsstudenten z Weinheim, Frieder Loehrer. W jego korporacji nie ma przymusu picia, a reguły, jakich muszą przestrzegać korporanci mają działanie wychowawcze.
- "Jeżeli ktoś by pił bez umiaru, kiedyś nie wytrzymałby mu pęcherz. Jest bowiem zakaz wstawania od stołu przez cały wieczór. Czyli dba się o samodyscyplinę i rozważnie dozuje alkohol przez cały wieczór" - wyjaśnia.
Dyscyplina, obowiązkowość i wierność to naczelne zasady, jakim hołdują studenckie stowarzyszenia.
Tradycja i "soft skills"
Ludzie spoza korporacji podśmiewają się z kultywowanych tam tradycji. Należy do nich także menzura - czyli pojedynek między korporantami.
Tobias Reinke i Florian Ernst stoją naprzeciwko siebie w grubych ochronnych kamizelkach. Wywijają nieostrzonymi szpadami - trenują przed następną menzurą, podczas której należy zważać, by nikogo nie zranić. To się jednak zdarza i częstokroć korporantów poznaje się po tym, że na policzku mają podłużną bliznę - tak zwany "schmiss".
- "Pojedynkujemy się, bo jest to obowiązek" - wyjaśniają korporanci jednego z kolońskich stowarzyszeń - "To też droga do dorosłości. Jest podobna jak w życiu zawodowym: tam odbywa się to przeważnie werbalnie, ale służy to też nabraniu sił. Wspaniałe jest uczucie, że jest się na całe życie członkiem pewnej społeczności, w której wszyscy sobie nawzajem pomagają."
Studentki, które wstępują do korporacji żeńskich, robią to z innych powodów. Jak przyznaje jedna z nich: dla niej najważniejsze było to, że tu można przyswoić sobie pewne reguły zachowań - "soft skills" -, które przydają się potem w życiu zawodowym. I że wynosi się stąd "koneksje", które przydają się przez całe życie.