Konflikt Ukraina-Rosja. Konfrontacja zamiast deeskalacji
14 stycznia 2022Pierwsza runda negocjacji między Rosją a Zachodem zakończyła się w czwartek (13.01.2022) spotkaniem OBWE w Wiedniu. Od początku tygodnia w Genewie i Brukseli toczą się rozmowy z USA i NATO, które Rosja niespodziewanie zainicjowała pod koniec 2021 roku. Tematem była polityka bezpieczeństwa w Europie, a przede wszystkim członkostwo w NATO dla krajów postsowieckich, takich jak Ukraina i Gruzja.
W 2008 r. zachodni sojusz obronny zaoferował obu byłym republikom radzieckim perspektywę członkostwa, ale pozostawił datę przystąpienia otwartą. Rosja chce temu zapobiec i grozi "środkami wojskowo-technicznymi", jak to określił prezydent Władimir Putin.
Presja rośnie mimo rozmów
Dotychczasowy bilans - żadnego zbliżenia stanowisk. Nie słabnie więc napięcie w konflikcie o Ukrainę, u granic której Rosja od późnej jesieni masowo gromadzi wojska. USA i NATO odrzucają roszczenia Rosji do de facto prawa weta w sprawie przyjmowania nowych członków do sojuszu.
Formalnie potrwa to jeszcze kilka dni, zanim USA opracują swoje konkluzje i prześlą je do Moskwy. Na razie nie są planowane dalsze rozmowy. Kreml kilkakrotnie ogłaszał, że nie chce długich dyskusji, ale szybkich rezultatów. Nie ma jednak terminu.
W każdym razie był to historyczny tydzień, ponieważ nigdy wcześniej w tak krótkim czasie nie doszło do tak wielu spotkań w różnych formatach między Moskwą a Zachodem. Rosja prowadzi również retoryczną eskalację, a jej najwyżsi dyplomaci porównują obecną sytuację do kubańskiego kryzysu rakietowego. Na początku negocjacji rząd w Moskwie zapowiedział nowe ćwiczenia wojskowe na granicy z Ukrainą.
Również USA podbijają stawkę. Jeszcze w trakcie negocjacji w Brukseli, w Waszyngtonie przedstawiono projekt ustawy, która po raz pierwszy przewiduje osobiste sankcje wobec prezydenta Rosji Władimira Putina w przypadku eskalacji na Ukrainie.
Ostry język rosyjskiej dyplomacji
Jeszcze przed rozpoczęciem rozmów rosyjscy dyplomaci zwracali na siebie uwagę ostrym lub grubiańskim językiem skierowanym do swoich rozmówców. Na przykład, szef rosyjskiej delegacji w Genewie, Siergiej Riabkow, zalecił w wywiadzie, aby NATO "spakowało swoje rzeczy i wycofało się na pozycje z 1997 roku".
W 1997 roku po raz pierwszy zaoferowano członkostwo krajom byłego Układu Warszawskiego - Polsce, Czechom i Węgrom, a później także innym krajom Europy Wschodniej. Rosja domaga się wycofania stacjonujących tam wojsk i systemów uzbrojenia NATO. Później rosyjscy negocjatorzy powiedzieli, że "przeanalizowali" swoje stanowisko z przedstawicielami Waszyngtonu. Mówiono o "wąskich horyzontach myślowych" ze strony Amerykanów.
Czy w ten sposób wypowiada się ktoś, kto chce przekonać swojego rozmówcę? Czy to znak, że rząd w Moskwie nie wierzy w powodzenie negocjacji? "Ultimatum, które Rosja postawiła USA i Zachodowi, od samego początku nie miało szans powodzenia" - mówi DW były wiceminister spraw zagranicznych Rosji Georgy Kunadze. Jego zdaniem ostra retoryka Moskwy jest adresowana raczej dla publiczności w kraju. Ostre słowa nie oznaczają jednak, że wkrótce padną strzały - uważa Kunadze.
Podobnego zdania jest były ambasador Niemiec w Moskwie, Rüdiger von Fritsch. - To, co obecnie widzimy, to ostry język jako element bardzo agresywnego wizerunku - twierdzi von Fritsch w rozmowie z DW. "Rosja próbuje wykorzystać go do zbudowania maksymalnej presji, aby jednostronnie i ze szkodą dla stron trzecich zmienić wspólnie uzgodniony, europejski porządek pokojowy i jego zasady".
Nie można całkowicie wykluczyć dalszej eskalacji, również w obliczu "ogromnych oczekiwań na froncie wewnętrznym" w Rosji, co "już powinno być powodem do niepokoju" - ocenia dyplomata. Rosyjskie kierownictwo będzie musiało zastanowić się, jak wybrnąć z tej sytuacji. Von Fritsch nie uważa, że po tych ostrych wypowiedziach musi dojść do konfliktu zbrojnego: - Raczej nie powinno się tego tak oceniać. Jest to element całościowej inscenizacji.
Kijów chce więcej broni od Zachodu
Ukraińscy eksperci różnie oceniają sytuację. Po faktycznym fiasku rozmów między Rosją a Zachodem oczekują nowej eskalacji. - Moje przewidywania są takie, że następnym krokiem Rosji będzie eskalacja - mówi DW ekspert ds. polityki zagranicznej Jewhen Mahda. Ukraina powinna być na to przygotowana - zaznacza. Były minister spraw zagranicznych Ukrainy Wołodymyr Ohrysko wezwał do zwiększenia dostaw broni z Zachodu.
A jakie sygnały wysyła Moskwa? Aleksander Gruszko, szef rosyjskiej delegacji na rozmowach z NATO, podtrzymał perspektywę deeskalacji tylko po spełnieniu pewnych warunków. Wspomniał o pełnej realizacji porozumień mińskich, zaprzestaniu dostaw broni i zawieszenia programów szkoleniowych dla ukraińskiej armii. Jest bardzo mało prawdopodobne, by Ukraina i Zachód zgodziły się na to - mówią obserwatorzy w Kijowie.
Jak sytuacja może się dalej rozwijać, nakreślił na łamach rządowej "Rossijskiej Gaziety" powiązany z Kremlem rosyjski ekspert ds. polityki zagranicznej Fiodor Łukianow. Jego ocena wydaje się pesymistyczna. Łukianow opisuje te różnice jako "pozornie nie do pokonania".
Zdaniem Łukianowa, rozdźwięk w postrzeganiu Rosji i Zachodu jest tak duży, że "potrzebna jest lub może nastąpić nowa i raczej niebezpieczna eskalacja", aby zmusić obie strony do wypracowania nowych formatów porozumienia. W jego opinii nie wiadomo jeszcze, co dokładnie może się wydarzyć.