Komentarz: UE musi zdemaskować politycznych blagierów
16 września 2016Ocena tego, co dotyczy Unii Europejskiej, która sama z lubością nazywa się „Europą”, jest w wielu przypadkach kwestią punktu widzenia. Czy szczyt w Bratysławie, w którym nie bierze udziału Wielka Brytania jest początkiem końca, czy też pierwszym krokiem w kierunku innej przyszłości? W wielu państwach członkowskich istnieją siły, które wręcz z lubością czepiają się wszystkiego, co chociaż trochę pachnie kryzysem. Ale warto przyjrzeć się temu, co właściwie ci ludzie mają do zaofiarowania.
Doświadczenia ostatnich trzech miesięcy od referendum ws. Brexitu nastrajają sceptycznie. Czym byliby Orbanowie i Kaczyńscy na tej planecie bez tej tak chętnie szkalowanej przez nich Unii Europejskiej? Ich narodowa suwerenność, do której przykładają tak szczególne znaczenie, nie byłaby wtedy ograniczana przez "Brukselę".
Ale pod każdym względem oni staliby się tak jak i ich państwa tylko pyłkiem kurzu w polityce światowej, pyłkiem, który można by zmieść najmniejszym podmuchem wiatru.
Wtedy oni wszyscy, z upodobaniem kreujący się na ofiary złych, obcych sił, mieliby wreszcie naprawdę realne powody do narzekania. Ale kto wtedy pomógłby im, jeśli nawet solidarność interpretują oni na swój własny sposób? Najwyższy czas, żeby na szczycie dobitnie zwrócić im na to uwagę.
Ale to wszystko nie znaczy, że Europejscy entuzjaści, których reprezentantem jest szef Komisji Europejskiej Juncker, mają w przyszłości określać wektory UE. Oni też mają trudności z ewoluującą rzeczywistością jak jej ograniczeni kontestatorzy. Jak długo obie strony będą mówiły o sobie tylko negatywnie, „Europa” będzie zagrożona. Na to nic nie poradzą też liczne szczyty unijne.
Nie żyjemy w czasach wielkich wizji. Ale bardzo pomocne może się okazać, jeśli wszyscy przypomną sobie o jednej, podstawowej – banalnej, ale skutecznej – zasadzie demokracji: rozmowy ze sobą, a jeśli to konieczne – długiej rozmowy. Konieczne jest znalezienie pragmatycznych rozwiązań dla poszczególnych kwestii. Wtedy nie będzie wprawdzie przyciągających uwagę nagłówków gazet, za to znów wiele krytyki, ponieważ kompromisy z natury nikogo nie zadowalają.
Ale, jakby nie było – tylko w ten sposób dotrze do obywateli, że w „Europie” coś jednak rusza do przodu i możliwe jest podejmowanie decyzji. Wtedy powstanie realna szansa na zdemaskowanie politycznych blagierów. Jest to warte wysiłku. Potrzebna jest do tego dobra wola, która przecież potrzebna jest wszędzie.
Peter Sturm, Frankfurter Allgemeine Zeitung
tł. Barbara Cöllen