1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Pięć lat Alternatywy dla Niemiec

15 kwietnia 2018

Żadna inna partia w Niemczech nie odniosła w tak krótkim czasie tylu sukcesów co AfD. Ale to nie oznacza wcale, że stanie się ona trwałym elementem życia politycznego Niemiec, twierdzi Kay-Alexander Scholz.

https://p.dw.com/p/2w4xN
Szef AfD Alexander Gauland jako kukła pokazywana podczas tegorocznego karnawału
Szef AfD Alexander Gauland jako kukła pokazywana podczas tegorocznego karnawałuZdjęcie: picture alliance/dpa/F. Gambarini

Alternatywa dla Niemiec, choć ma dopiero pięć lat, już zmieniła Niemcy. Wzrostowi jej znaczenia jako partii prawicowej i populistycznej towarzyszyła polaryzacja polityczna kraju na skalę, jakiej nie byliśmy świadkami od dziesięcioleci. Ten proces można było najpierw zaobserwować podczas dyskusji przy piwie i na ulicy, a od ubiegłorocznej jesieni AfD jest pierwszą partią o bardziej prawicowym programie niż CDU/CSU, która ma swych przedstawicieli w Bundestagu. Mało tego - jest w nim najsilniejszą partią opozycyjną.

Angela Merkel, od 2005 roku na stanowisku kanclerza, podstawowe założenia swojej polityki przedstawiała zawsze jako nie mające alternatywy. Właśnie to hasło wypisała na swych sztandarach AfD, która nazwała się "Alternatywą dla Niemiec". Jej dotychczasowa kariera i stały wzrost znaczenia nie wzięły się zatem znikąd. Ale to wszystko nie było wcale przesądzone. Historia AfD mogła potoczyć się zupełnie inaczej.

Beneficjent kryzysu migracyjnego

Autor komentarza Kay.Alexander Scholz
Autor komentarza Kay.Alexander Scholz

Kto jeździł po Niemczech przed rokiem 2013 i uważnie przysłuchiwał się temu, co mówią ludzie, ten już wtedy bez trudu mógł usłyszeć nasilające się pomruki niezadowolenia. Ludziom nie podobał się sposób, w jaki Angela Merkel ratowała euro kosztem ich kont oszczędnościowych, ubezpieczeń na życie i emerytur. Ludziom nie podobała się też forsowana przez Merkel transformacja energetyczna, zakładająca odejście od energetyki jądrowej, bo to oznaczało gwałtowny wzrost rachunków za prąd. Wielu ludzi , którzy muszą się liczyć z każdym groszem, zaczęło się wtedy poważnie obawiać o swoją stopę życiową. Co więcej, zaczęło wątpić, czy Merkel naprawdę reprezentuje ich interesy.

I choć te pomruki niezadowolenia stale się nasilały, były jeszcze zróżnicowane, a politycy, czy to z rządu federalnego, landowego, czy też szczebla lokalnego unikali konfrontacji z niezadowolonymi. To właśnie wtedy zaczął się wzlot AfD. Po wyborach do Bundestagu w 2013 roku większość polityków i ekspertów była zdania, że zakończy się on równie szybko, jak się zaczął, chociaż AfD była wtedy bardzo bliska przekroczenia pięcioprocentowego progu wyborczego. Wydarzeniem, które przesądziło o dalszych losach AfD okazał się kryzys migracyjny w roku 2015. Od tej chwili w każdych wyborach do landtagów AfD lokuje w nich swoich przedstawicieli, a w roku ubiegłym weszła także do Bundestagu.

Po wyjątkowo dotkliwej utracie wielu głosów w tych wyborach partie CDU/CSU i SPD zapowiedziały, że wyciągną wnioski z sukcesów odnoszonych przez AfD. Wcześniej określały one "zatroskanych obywateli", którzy wyszli na znak protestu na ulice, mianem "hołoty". Teraz zapowiadają unisono, że poważnie potraktują wszystkie ich troski, SPD chce stać się bardziej lewicowa niż do tej pory, a CDU i CSU znowu bardziej konserwatywne i dodatkowo zaostrzyć politykę imigracyjną. Ale niezależnie od tych zapowiedzi i wysiłków wprowadzenia poprawek do swej dotychczasowej polityki, wszystkie partie w Niemczech nie powinny ulegać pokusie odpowiadania populizmem na populizm AfD. Dobra polityka jest o wiele bardziej skomplikowana.

Dalsze losy AfD są sprawą otwartą

Dalszy wzrost znaczenia AfD wcale nie jest przesądzony. Oczywiście, że jej dalsze losy będą zależały od tego, co zrobią inne partie w celu zdobycia większego uznania i odzyskania utraconych głosów. Ale równie ważne będzie to, co uczyni sama AfD.

AfD nęka swoisty gen samozniszczenia. Od chwili jej powstania bez przerwy trwa bezkompromisowa walka o władzę pomiędzy skrzydłem umiarkowanym i radykalnym partii. Niebezpieczeństwo, że ta walka frakcyjna doprowadzi w końcu do politycznego samobójstwa partii, jest stale obecne i nasila się przed każdym zjazdem AfD. Dwa razy w ciągu zaledwie pięcioletniej historii Alternatywy dla Niemiec właśnie w ten sposób pozbyto się dwóch jej szefów.

Warto zauważyć, że byli nimi przedstawiciele raczej umiarkowanego skrzydła. I w tym kryje się największe zagrożenie. Jeśli radykałowie zyskają trwałą przewagę, wtedy AfD będzie postrzegana jako partia ekstremistyczna i nie będzie mogła twierdzić, że od innych różni się tylko bardziej konserwatywnym programem. Jednocześnie zejście na skrajne pozycje – choćby wzorem Wolnościowej Partia Austrii (FPÖ), będzie w praktyce oznaczało utratę wpływu na bieg spraw w kraju i AfD bardzo szybko przestanie być atrakcyjna dla tych wyborców, którzy odwrócili się przede wszystkim od CDU i CSU i na nią zagłosowali.  A to na dłuższą metę może oznaczać dla niej wyrok śmierci.

Kay-Alexander Scholz

tł. Andrzej Pawlak