Może uczy się on na błędach popełnionych w przeszłości? Zamiast siać strach czy zniesławiać politycznych wrogów, Donald Trump wygłosił przed dwoma izbami amerykańskiego Kongresu orędzie pełne ufności w przyszłość Stanów Zjednoczonych – zwracał uwagę na siłę Ameryki i postulował plan modernizacji USA.
Trump wręcz zaroponował zasiadającym w ławach opozycji demokratom współpracę w sferze polityki zdrowotnej, migracyjnej i edukacyjnej. Lecz demokraci wahają się, bo nie dowierzają temu nowemu Trumpowi. Ale nie mieli innego wyboru, jak bić brawo prezydentowi, kiedy ten mówił o poświęceniu amerykańskich żołnierzy i policjantów, kiedy potępiał wszelkie przejawy antysemityzmu i niechęci wobec cudzoziemców.
Stanęli murem za prezydentem
W czasie wygłaszania orędzia w Kongresie oczy Trumpa były wpatrzone w prompter. To było jego pierwsze wystąpienie, w którym zaprezentował się prawie jak prezydent. Przeważnie uderzał we właściwy ton. Nie przytrafił mu się żaden duży błąd.
Republikanom spadł kamień z serca. Jak rzadko wcześniej tym razem stanęli murem za swoim prezydentem. Na przykład, kiedy Trump mówił o przywódczej roli USA, podkreślał znaczenie partnerskich relacji z Izraelem i walki z islamistami, a także, kiedy podkreślił znaczenie NATO. Widocznie krytycy wewnątrz partii wybaczyli mu, że przed kilkoma tygodniami nazwał Sojusz Północnoatlantycki „przestarzałym” i najwyraźniej szukał bliskości Rosji.
W kongresie nie padły ani razu z jego ust takie słowa jak „Moskwa“ czy „Rosja“. Jest to zadziwiające; szczególnie, jeśli śledzi się doniesienia amerykańskiej prasy. Spekuluje ona od tygodni na temat zakresu kontaktów sztabu wyborczego kandydata na prezydenta Donalda Trumpa z Kremlem
Polityka zagraniczna? Raczej nie
Polityka zagraniczna prawie nie odgrywała w orędziu Trumpa żadnej roli. Skoncentrował się on na trzech kwestiach: wzmocnieniu amerykańskiej gospodarki, uszczelnieniu amerykańskich granic i na reformie służby zdrowia. Największą słabością jego orędzia było brak szczegółów, na przykład o tym, jak zamierza on obniżyć składki na ubezpieczenie zdrowotne. Równie ogólnikowa była jego wypowiedź o źródłach pozyskania środków na sfinansowanie planów poprawy infrastruktury i modernizację wojska. Trump prognozował obniżkę podatków, ale nie podał żadnych liczb. A to jest typowe dla „dawnego Trumpa". Dla tego, który obiecuje wszystko, ale zataja, jak chce dochować swojej obietnicy.
Jeśli chodzi o stronę merytoryczną, orędzie nie wniosło niczego nowego. Prezydent pozostanie w swoich poglądach narodowym konserwatystą w polityce wewnętrznej i gospodarczej. Jego izolacjonistyczne pomysły w dalszym ciągu wpływają na kształt polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Ale ton Trumpa stał się bardziej pojednawczy, a on sam robi wrażenie bardziej obliczalnego. Przynajmniej tyle.
Miodrag Soric / Barbara Cöllen