Kandydat do azylu, którego wniosek został odrzucony, 26-letni Palestyńczyk zabija nożem w jednym z supermarketów w Hamburgu człowieka i rani kolejnych sześć osób. Swoją ofiarę wybrał przypadkowo, nie miał przy sobie nawet noża – narzędzie zbrodni zabrał po prostu z półki sklepowej. Przerażające.
Okazuje się, że władze już od dłuższego czasu wiedzą, że człowiek ten jest psychicznie niezrównoważony i w ostatnich miesiącach radykalizował się. Znalazł się na celowniku Urzędu Ochrony Konstytucji. Nie uznano go jednak za bezpośrednie zagrożenie, nie miał jakoby kontaktu ze sceną islamistów, kooperował nawet z władzami, które próbowały zorganizować dla niego potrzebne do deportacji dokumenty.
W urzędzie ds. cudzoziemców cieszył się opinią skoncentrowanego i uprzejmego, choć zdesperowanego. Został skierowany do służb socjalno- psychiatrycznych, ale nie stawił się. W kwietniu 2016, przed 15 miesiącami, pojawiają się pierwsze wskazówki na temat jego radykalizacji. Dopiero pod koniec sierpnia dowiaduje się o tym Urząd Ochrony Konstytucji. Mija rok, nie dzieje się nic. Potem mężczyzna atakuje. To nie do pojęcia.
Na poziomie Federacji stworzona ostatnio instrumenty, które pozwalają na bardziej efektywne działania w stosunku do osób stanowiących zagrożenie. W sobotę, dzień po zamachu (także ta chronologia jest nie do pojęcia) – weszła w życie ustawa, która pozwala na szybszą deportację osób niebezpiecznych i obejmowanie ich przez dłuższy czas aresztem deportacyjnym. Ale co to da, jeśli na początku jest mylna ocena? Jeśli praktyka deportacji w krajach związkowych różni się w tak ogromnym stopniu? Jeśli mija szmat czasu, aż kraje pochodzenia wystawią odpowiednie dokumenty? Przede wszystkim zmiana tego ostatniego punktu jest niezwykłe trudna i czasochłonna. Na szczęście teraz już niebezpieczna osoba może zostać objęta aresztem deportacyjnym nawet, jeśli nie posiada wszystkich dokumentów.
Obowiązuje domniemanie niewinności
Nie chciałbym być w skórze tych, którzy każdego dnia muszą decydować, kto rzeczywiście stanowi niebezpieczeństwo, a kto nie. Doświadczenie uczy, że to z reguły młodzi mężczyźni w wieku 17 do 30 lat, których wnioski o azyl zostały oddalone, popełniają takie przestępstwa: w Ansbach, we Fryburgu, w Würzburgu, na berlińskim jarmarku czy teraz w Hamburgu. Ale obowiązuje też maksyma, którą przypomniał minister spraw wewnętrznych Dolnej Saksonii Pistorius – jeśli nie ma żadnych wskazówek, według których dana osoba stanowi niebezpieczeństwo, nie można jej zamknąć w areszcie. W Niemczech obowiązuje bowiem domniemanie niewinności.
Do czego namawiam, to to, by zagrożenie ze strony islamistów wyłączyć z tutejszych przedwyborczych debat politycznych. Polityka zareagowała, eksperci z prawie wszystkich partii Bundestagu zostali włączeni w ten proces. Jak widać, problemem jest praktyka. Konflikty kompetencyjne, kulejąca współpraca między władzami. Brakuje często rozeznania, że za wszystkimi tymi czynami kryje się ten sam schemat i konieczna jest niezwykła czujność.
Byłoby nieźle, gdyby wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, jak kompleksowy może być każdy taki pojedynczy przypadek. Bo w przypadku nożownika z Hamburga istnieją wskazówki, że napastnik znajdował się pod ogromną presją psychiczną i ideologia islamistyczna mogła być tylko pretekstem. Dodajmy z naciskiem – mogła być. To w niczym nie umniejsza okropności tego czynu. Podkreśla natomiast, jak trudne jest zadanie władz, by rozróżniać między ludźmi stanowiącymi rzeczywiście niebezpieczeństwo i takimi, którzy tylko za takich uchodzą. Wyjaśnienie tego bez krzyków kampanii wyborczej byłoby bardzo pożądane. I generalnie wsparcie polityków dla władz zamiast natychmiast pojawiających się wzajemnych oskarżeń między partiami.
Jens Thurau
tł. Bartosz Dudek