Komentarz: Europa dwóch prędkości nadchodzi. I słusznie
2 marca 2017– Nie zgadzamy się na podziały w Unii i nigdy na takie podziały się nie zgodzimy, bo to najprostsza droga do osłabienia UE – dochodziło dzisiaj ze spotkania Grupy Wyszehradzkiej w Warszawie. Człowiek przeciera oczy, kiedy słowa te słychać akurat od rządów w Polsce i na Węgrzech, ale też w Czechach i częściowo na Słowacji, które od pewnego czasu masowo stawiały pod znakiem zapytania europejską współpracę i solidarność. Pamiętamy antyeuropejską nagonkę uprawianą przez Viktora Orbàna i eskapady rządzącej w Polsce partii PiS wobec Brukseli. Co się stało, że ptaszki zaczynają nagle ćwierkać inaczej?
Pomysły na przyszłość Europy
Powodem jest tocząca się obecnie dyskusja na temat nowego uporządkowania Europy. Prowadzona jest nie tylko ze względu na Brexit, ale też z racji rosnącej niezdolności do znalezienia kompromisu. Polityka uchodźcza jest tu tylko jednym z przykładów: miesiącami grupa wschodnioeuropejskich państw blokowała każdy rozsądny krok.
Frustracja sięga jednak głębiej. Ruchy populistyczne w wielu krajach członkowskich piętnują UE jako źródło wszelkiego zła. Rządy tych krajów specjalnie się nie wysilają, by temu przeciwdziałać. Zbyt wygodna jest dla nich rola Brukseli jako wiecznego kozła ofiarnego. Paskudnego przykładu dostarczają Włochy: własną niezdolność do reform sprzedają jako efekt rzekomej polityki oszczędnościowej UE. A Beppe Grillo bez przeszkód może wmawiać Włochom, że to Europa jest winna, że ich gospodarka nie funkcjonuje.
Na ten pożałowania godny stan odpowiedział teraz pięcioma scenariuszami na przyszłość UE szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Sięgają one od „tak trzymać!”, poprzez skurczenie Unii do „UE light ze wspólnym rynkiem”, po „UE jako koalicja chętnych”. Pomysły te mają skierować dyskusję o przyszłości Europy na odpowiednie tory i w efekcie doprowadzić do jakiejś zmiany.
Merkel podjęła już decyzję
Kto przysłuchiwał się w ostatnim czasie kanclerz Niemiec, dawno już wie, którędy droga: Merkel wielokrotnie mówiła o Europie „różnych prędkości”. Jej sednem jest rdzeń złożony z państw, które chcą współpracować z sobą ściślej, niż cała UE. Na skraju Unii znalazłyby się państwa, które nie chcą uczestniczyć we wszystkim, co robi UE.
W Berlinie i Brukseli każdy będzie oczywiście zaprzeczał, jakoby w Europie miał powstać system dwuklasowy. Angela Merkel raz po raz podkreśla, że wszyscy są zaproszeni do współdziałania. W praktyce jednak kraje Europy mają do wyboru: albo ścisła współpraca w dziedzinie obronności, polityki finansowej, podatkowej etc., albo życie na marginesie UE. Europa dotarła do punktu, w którym jak się wydaje, inaczej się nie da.
Mąciwody zaczynają się bać
Nagle jednak budzą się ci, którzy dotąd traktowali UE tylko jako kiesę, z której czerpie się miliardy do swojego budżetu. Jedna z bułgarskich gazet dochodzi do wniosku, że z takim rdzeniem Europy, pozostałe kraje wylądują na jej peryferiach. Także polskie media stwierdzają z niepokojem, że europejski pociąg może odjechać, nie czekając na Polskę.
Wiele państw członkowskich przyczyniło się do problemów Europy. Prawie nikt nie jest bez winy. Ale wkład niektórych był szczególnie destruktywny. Jak krnąbrne małolaty robiły wszystko, by doprowadzić do rozpadu rodzinnego domu. Już w końcu tego miesiąca w Rzymie zostaną wytyczone pierwsze kierunki europejskich reform. Niektórzy mogą się wkrótce obudzić za drzwiami Europy.
Barbara Wesel
tł. Elżbieta Stasik