Kobiety w polityce bezpieczeństwa
15 lutego 2020Ciemne garnitury i obsypane medalami uniformy znowu zdominowały obraz może najważniejszej na świecie konferencji bezpieczeństwa – MCS w Monachium. Ale coś się zmienia, ponieważ w salach i na korytarzach konferencyjnego hotelu „Bayrischer Hof” w ciągle przeważającym męskim gronie pojawia się coraz więcej kobiet. Przed rozpoczęciem konferencji jej szef Wolfgang Ischinger cieszył się, że w tym roku 20 procent uczestników stanowią panie. „Bardzo się staraliśmy o polepszenie równowagi płci. I to się nam udało” – bilansował przewodniczący Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
Panie tylko w roli małżonek
Jeżeli stosunek gender 4 lub 5 do 1 uważa się za sukces, łatwo sobie wyobrazić, jak długą drogę przeszła monachijska konferencja. Polityka bezpieczeństwa dłużej niż inne dziedziny polityki była wyłącznie męską domeną. W latach 60. i 70. ubiegłego stulecia, gdy MCS nosiła jeszcze nazwę spotkania nt. „Międzynarodowego przysposobienia obronnego”, kobiety bywały na niej najwyżej jako kelnerki lub towarzyszyły swoim mężom. Jeszcze na początku XXI wieku kobiety były w polityce bezpieczeństwa ogromnym wyjątkiem – przynajmniej w Niemczech. Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero w ostatnim dziesięcioleciu.
Ale ciągle jeszcze nie można mówić o parytecie płci w polityce bezpieczeństwa. Zwłaszcza, jeżeli w grę wchodzą rokowania, realne kryzysy i konflikty, mężczyźni pozostają w swoim gronie. Statystycznie biorąc, zaledwie co dziewiąte krzesło przy stołach negocjacyjnych zajmuje kobieta. Tymczasem jest udowodnione, że procesy pokojowe, w których uczestniczą kobiety, mają większe szanse na sukces – tłumaczy DW posłanka Zielonych do Bundestagu, ekspertka ds. bezpieczeństwa i obrony Agnieszka Brugger.
Kobieca perspektywa
Dlatego „nie chodzi o to, by liczyć kobiety". Chodzi o potencjał kobiet i ich punkt widzenia, dodaje ekspertka i podaje przykład: „Gdy patrzę na konflikty przez pryzmat tradycyjnej polityki, nie dostrzegam, że przemoc seksualna jest bronią systematycznie stosowaną w wielu kryzysach na naszym globie”. Trudno wówczas znaleźć rozwiązanie problemu.
Kobiety uczestniczące w rokowania pokojowych biorą raczej pod uwagę sytuację kobiet w regionach objętych kryzysem. Żołnierze sił pokojowych ONZ zabezpieczają wprawdzie podczas swoich misji w Afryce główne drogi, ale kobiety korzystają z innych szlaków. Dla zdobycia wody lub pożywienia muszą często przedostać się przez trudno dostępne, niestrzeżone tereny, gdzie grozi im gwałt. Wiadomo też, że w regionach objętych kryzysem kobiety czują się spokojniejsze, jeżeli w wojsku czy policji mających dbać o bezpieczeństwo są także kobiety.
– Kobiety muszą uczestniczyć w procesach decyzyjnych, jeżeli ma być uwzględniona ich perspektywa – domaga się Armgard von Reden, przewodnicząca niemieckiej sekcji WIIS, globalnej sieci networkingowej „Women in International Security”. – Walczymy o to, by kobiety były wystarczająco reprezentowane w ważnych gremiach i by do przeszłości należały wyłącznie męskie grupy, które podejmują istotne decyzje w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa – tłumaczy von Reden.
W WIIS angażuje się też politolog Constanze Stelzenmüller, w przeszłości także przewodnicząca niemieckiej sekcji sieci. Pracę na rzecz WIIS tłumaczy swoimi doświadczeniami, gdy jako młoda dziennikarka próbowała znaleźć swoje miejsce w polityce bezpieczeństwa. Wówczas, w latach 90-tych XX wieku, była jako kobieta sama. – Trzeba stworzyć struktury, dzieki którym kobiety będą bardziej dostrzegalne i w których można rozmawiać, wymieniać się doświadczeniami – tłumaczy.
20 lat rezolucji ONZ 1235
Stelzenmüller uważa, że w porównaniu do wcześniejszych lat 20-procentowy udział kobiet w Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa jest jak najbardziej sukcesem. – Badacze zajmujący się socjologią wojska mówili zawsze, że masa krytyczna dla kobiet w siłach zbrojnych oscyluje między 8 a 14 procentami. Jeżeli dotyczyło to także polityki bezpieczeństwa, to rzeczywiście zdołałyśmy coś osiągnąć – podkreśla.
Wsparcie przyszło też ze strony Narodów Zjednoczonych. W 2000 r. w Radzie Bezpieczeństwa zasiadała Namibia, która podjęła inicjatywę na rzecz większego udziału kobiet w pokonywaniu kryzysów i konfliktów. Ówczesna minister Namibii ds. kobiet Netumbo Nandi-Ndaitwah zadbała, by stało się to celem światowej społeczności. Rada Bezpieczeństwa jednogłośnie zatwierdziła odpowiednią rezolucję ONZ 1235.
Dla Agnieszki Brugger z Zielonych było to kamieniem milowym. – Otworzyło drzwi przyjmowaniu kobiecej perspektywy – mówi. Od tamtego czasu kwestia gender zaistniała w Narodach Zjednoczonych.
Niemcy podpisali tę rezolucję dopiero po 13 latach. Teraz zasiadają przez dwa lata w Radzie Bezpieczeństwa i ogłosili równowagę płci za jeden ze swoich punktów ciężkości w kwestiach polityki bezpieczeństwa i zagranicznej. Z inicjatywy Niemiec została przyjęta rezolucja 2467, która jeszcze bardziej niż dotąd stawia w centrum zainteresowania ofiary przemocy seksualnej – nie tylko kobiety, ale też chłopców i mężczyzn.
Dla Agnieszki Brugger to jeszcze za mało. – Piękne słówka czy zręczne historie MSZ na Instagramie nie wystarczą. Trzeba być gotowym do wykorzystania swoich wpływów politycznych do tego, by kobiety były reprezentowane w procesach politycznych, a dotyczące ich tematy nie były kwitowane uśmieszkiem, lecz honorowane odpowiednią uwagą – mówi 35-letnia polityk Zielonych.
Kobiety zaangażowane w globalnych sieciach networkingowych takich jak WIIS, Women Political Leaders czy Womens Experts Network WOX wywierają presję. Wszystkie te sieci są nota bene reprezentowane na konferencji w Monachium.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku! >>