Kailash Satyarthi: „Miejmy nadzieję, że nagroda zwiększy naciski”
11 października 2014DW: Jakie znaczenie ma dla Pana otrzymanie nagrody Nobla?
Kailash Satyarthi*: To wyróżnienie daje mi więcej siły w walce z ciemiężeniem dzieci i ich wyzyskiem, bo to jest dotychczas najważniejsze uznanie dla zaangażowania w dziedzinie praw dziecka, szczególnie w walce ze zmuszaniem dzieci do pracy. Jest to wielkie uznanie dla setek milionów dzieci, których głos zaniedbano lub ignorowano.
Co skłoniło Pana do poszukiwania rozwiązań problemu pracy dzieci?
To jest kwestia, która mnie nurtuje od dzieciństwa. Doszedłem do wniosku, że sam osobiście podejmę się działań na rzecz dzieci, które zostały okradzione z dzieciństwa. Kiedy się tego zabrałem, nie było jeszcze świadomości tego problemu. Dlatego nie miałem wzorców do naśladowania. Powoli zdałem sobie sprawę, że zmuszanie dzieci do pracy jest naruszeniem podstawowych praw człowieka, i że tym dzieciom odbiera się wolność i przekreśla ich perspektywy na przyszłość. Podjęliśmy zatem walkę z tym problemem i w dość krótkim czasie działania te odbiły się głośnym echem.
Jakie bariery trzeba było pokonać?
Praca dzieci jest chorobą toczącą społeczeństwo i dlatego musieliśmy zadbać o to, aby ludziom uświadomić ten problem. Praktyka ta jest niezgodna z prawem, jest zbrodnią przeciwko ludzkości. Należy dlatego stworzyć ramy prawne i upewniać się, że przepisy są prawidłowo stosowane. Nasze działania to też konfrontacja z mafią i zorganizowanymi grupami przestępczymi. To zawsze była żmudna walka. Straciłem dwóch kolegów: Jeden z nich został zastrzelony, drugi zakatowany na śmierć. Byłem świadomy tego, że ci ludzie, jeśli poczują sią zagrożeni moimi działaniami, będą też atakowali mnie i moich krewnych.
Co musi się zdarzyć, żeby w Indiach nie istniał problem pracy dzieci?
Jest jeszcze wiele do zrobienia. Ale jak powiedziałem: nagroda zainspiruje wielu działaczy i społeczeństwo obywatelskie, aby wyostrzyć przekonanie o konieczności podejmowania tej walki, zarówno wśród rządzących jak i w prywatnym sektorze. Mam nadzieję, że to przyczyni się do podniesienia świadomości tego i zwiększenia nacisku na tych, którzy wykorzystują dzieci, aby zarobić więcej.
Dzieli Pan Pokojową Nagrodę Nobla z działaczką na rzecz praw człowieka Malalą Yousafzai z Pakistanu. Co sądzi Pan o tym uhonorowaniu w tandemie Indii i Pakistanu, dwóch krajów, między którymi stosunki są bardzo napięte?
Szanuję Malalę. To wspaniała młoda dama. Po ogłoszeniu werdyktu komitetu nobliwskiego zadzwoniłem do niej i długo rozmawialiśmy ze sobą o tym, że możemy współpracować w wielu obszarach. Myślę na przykład o edukacji dziewcząt i pracy dzieci. Ale co ważniejsze: rozmawialiśmy o tym, jak można by w naszym regionie geograficznym, ale i na całym świecie, stworzyć warunki do pokojowego współistnienia albo je przywrócić.
Co zmieni Pokojowa nagroda Nobla w Pana pracy?
Jeśli chodzi o walkę z pracą dzieci, będzie ona trwała nadal bez zmian. Jedyna rzeczą, jaka może ulec zmianie, dotyczy mojego zaangażowania w globalnej sieci w 140 państwach w imieniu „Global March against Child Labor”. Moi partnerzy i koledzy na całym świecie będą prosili mnie o częstszą obecność. Tak, że jedyne, co może się zmienić, to częstotliwość moich podróży.
Rozmawiał Gabriel Dominquez
tłum. Barbara Cöllen
*Kailash Satyarthi od dziesięcioleci poświęca się walce z niewolnictwem dzieci. Pomógł już milionom dzieci. 60-letni inżynier założył w 1980 roku organizację Bachpan Bachao Dolan/Save The Childhood Movement (BBA) w 1980 roku, do zwalczania pracy dzieci i handlu ludźmi. BBA uratowała chłopców i dziewcząta z tysięcy fabryk i prywatnych domów, którzy byli zmuszani do pracy. Satyarthi, sam regularnie bierze udział w protestach, a w 1998 r. był jednym z liderów fali protestów zorganizowanych przez Global March Child Labor przeciwko pracy dzieci w 103 krajach. 10.10.2014 ogłoszono, że został laureatem Pokojowej Nagrody Nobla.