Już oficjalnie: von der Leyen powalczy o fotel szefowej KE
7 marca 2024Dwudniowy (6-7 marca) zjazd Europejskiej Partii Ludowej w Bukareszcie przyciągnął do stolicy Rumunii delegatów centroprawicy z 84 partii z 44 krajów (także spoza UE) oraz 15 głów państw i szefów rządów, w tym premiera RP Donalda Tuska. Poza omówieniem celów największego w UE ugrupowania politycznego na najbliższe lata centralnym punktem obrad było oficjalne nominowanie aktualnej przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen na kandydatkę do ponownego objęcia tej funkcji. O kandydaturze von der Leyen było wiadomo już wcześniej, chociaż jeszcze kilka miesięcy temu jej nazwisko pojawiało się w kontekście wyborów na nowego sekretarza generalnego NATO. W czwartek jednak niemiecka polityk 400 głosami delegatów „za” (przy 89 głosach przeciw i 10 nieważnych) stała się formalnie kandydatką EPP na najwyższe stanowisko Komisji Europejskiej.
To będą wybory przełomowe dla Unii
- Wygrajmy te wybory! – powiedziała Ursula von der Leyen po odczytaniu wyników. Wcześniej, w przemówieniu przed zgromadzonymi zaznaczyła, że to honor prosić ich o wsparcie. – My jako EPP zawsze staliśmy po stronie szacunku dla człowieka, dla praworządności i dla godności każdego z nas. W to wierzymy i o to będziemy walczyć – mówiła w Bukareszcie. Dodała, że przed Europą stoi coraz więcej wyzwań, zwłaszcza odkąd Rosja postanowiła „zmieść Ukrainę z powierzchni ziemi”. – Wojna wkracza już w trzeci rok i jest coraz bardziej agresywna. Do tego z niepokojem widzimy rodzącą się ligę dyktatorów – dodała nawiązując m.in. do sytuacji w Gazie, na Bliskim Wschodzie i w Chinach.
Jak zauważyła, także w UE „przyjaciele Putina” próbują przepisać europejską historię i ukształtować przyszłość. – Nie mamy wątpliwości co jest na szali, jeśli chodzi o te wybory. Nasza pokojowa Europa boryka się jak nigdy wcześniej z populistami, nacjonalistami i demagogami, czy to ze skrajnej prawicy czy lewicy – mówiła szefowa KE wymieniając w tej grupie m.in. niemiecką AfD czy polską Konfederację. Dodała przy tym, że UE jest dumna z Donalda Tuska, bo udało mu się przywrócić praworządność w Polsce.
O tym, że nadchodzące wybory europejskie będą przełomowe dla przyszłości Europy mówił w Bukareszcie także Manfred Weber, przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej. – Ursulo, dziękuję ci za to, że będziesz kandydować w tych wyborach. Możesz liczyć na mnie i rodzinę EPP – powiedział. To nie była do końca prawda, bo już na początku kongresu wiadomo było, że nie wszyscy politycy frakcji poprą kandydaturę von der Leyen. Krytycznie do niej odnieśli się m.in. francuscy konserwatyści. Michel Barnier, były unijny negocjator ws. brexitu, zapowiedział, że zamierza wstrzymać się od głosowania, skrytykował von der Leyen za to, że pokazywała się na wiecach partii prezydenta Emmanuela Macrona i że doprowadziła do niezadowolenia w środowisku rolników.
Tusk nawiązuje do Zielonego Ładu
Do protestów rolniczych, choć nie bezpośrednio, odniósł się także obecny w Bukareszcie premier Donald Tusk (przyjechał tylko na drugi dzień zjazdu), który przyznał, że kiedy wybuchła wojna apelował o bezwarunkową pomoc dla Ukrainy. - Dzisiaj apeluję o bezpieczeństwo żywnościowe na naszym kontynencie – powiedział.
W brukselskich kuluarach mówi się, że Tusk, który obok premiera Grecji Kyriakosa Mitsotakisa był jednym z największych orędowników kandydatury Niemki, może za to „coś chcieć”. Na przykład odstąpienia od Zielonego Ładu i wprowadzenia embarga na import produktów zboża z Rosji i Białorusi.
Zresztą Tusk podczas konferencji prasowej tuż przed wylotem do Bukaresztu nie ukrywał, że liczy na elastyczność KE w tym zakresie. Także unijni eksperci spodziewają się, że jeśli von der Leyen chce wygrać wyścig o fotel szefowej Komisji, to będzie musiała spuścić z tonu, jeśli chodzi o zieloną transformację UE. – Nie mam wątpliwości, że będzie musiała przystać na pewne kompromisy w kwestii Zielonego Ładu. Zwłaszcza w obliczu protestów rolników i wzrostu poparcia dla skrajnej prawicy, która wykorzystuje niezadowolenie społeczne – mówi DW Roland Freudenstein założyciel organizacji Brussels Freedom Hub.
Flirt centrystów z konserwatystami
Zdaniem ekspertów Ursula von der Leyen nie powinna mieć problemów z uzyskaniem poparcia dla swojej kandydatury ze strony Rady, czyli państw członkowskich, zwłaszcza że nie jest tu wymagana jednomyślność. Chociaż zapewne niektórym szefom państw i rządów, jak wspomniany już Tusk, będzie musiała za poparcie „coś” obiecać.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>
Więcej problemów może mieć z poparciem ze strony Parlamentu Europejskiego, gdzie EPL choć jest największą grupą polityczną, będzie musiało szukać wsparcia także w innych frakcjach. A ono nie jest takie oczywiste. Dotychczas w PE panowała swego rodzaju dwuwładza, między największymi frakcjami, czyli centroprawicą (EPL) i socjaldemokracją (S&D), po ostatnich wyborach w siłę jednak rosnąć zaczęli także liberałowie (Renew) i Zieloni.
Ponadto szacuje się, że w nadchodzących wyborach europejskich wzmocniona zostanie także skrajna prawica. I w tym wszystkim von der Leyen będzie musiała znaleźć większość. – Sądzę, że żeby zdobyć poparcie dla swojej kandydatury będzie musiała dokonać nadludzkich wysiłków dyplomatycznych. Zwłaszcza, że odejście od Zielonego Ładu może sprawić, że odwrócą się od niej Zieloni i część S&D. Nie ma też co liczyć na głosy skrajnej prawicy i, przynajmniej większości, skrajnej lewicy. Z drugiej jednak strony dyscyplina partyjna nigdy nie była mocną stroną PE – komentuje Freudenstein.
W Brukseli mówi się o tym, że w celu uzyskania poparcia w PE, centryści rozpoczęli już flirt z konserwatywną prawicą, czyli frakcją EKR, do której należy dzisiaj PiS i do której po wyborach mogą (choć nie jest to jeszcze przesądzone) mogą dołączyć Włosi. To właśnie na poparcie Georgii Meloni liczy dzisiaj unijna centroprawica.
Nie ma lepszego kandydata
Zdaniem wielu ekspertów, mimo tych wszystkich przeszkód, reelekcja von der Leyen jest już właściwie przesądzona. – Nie ma innej alternatywy, nie ma drugiego kandydata, który mógłby liczyć na tak silne poparcie z tak wielu stron, państw i sił politycznych. Ponadto, w odróżnieniu od 2019 r., ma ona fantastyczną przewagę bycia przez pięć lat raczej skuteczną szefową Komisji, cieszy się więc zaufaniem jako osoba piastująca ten urząd. A to w unijnej grze o tron prawdziwe złoto – ocenia w rozmowie z DW Roland Freudenstein. Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w czerwcu. Nowa Komisja Europejska rozpocznie prace prawdopodobnie dopiero w listopadzie.