Lewandowski: Niemcy najbardziej przewidywalnym krajem
22 września 2013Róża Romaniec: Niemcy wybierają nowy Bundestag. Jak Pan z perspektywy Brukseli i Warszawy postrzega te wybory? Co to by oznaczało dla Europy i Polski, gdyby doszło do zmiany koalicji - prawdopodobnie w konstelacji chadecja i socjaldemokracja?
J.L.: Niemcy są najbardziej przewidywalnym krajem w Europie i takim pozostaną. Tego zresztą życzy im cała Europa, bo bardzo dużo od Niemiec zależy. Natomiast przewidywany wynik wyborów - w jakiejekolwiek konstelacji - powinien dalej ułatwiać kontakty polsko-niemieckie. Niezależnie bowiem, czy będzie to obecna czy wielka koalicja - to będziemy nadal mieli do czynienia z przywódcami, którzy pamiętają komunizm – prezydent Gauck i kanclerz Merkel – i wiedzą, jakie ślady to pozostawia zarówno w mentalności, jak i w gospodarkach. Dlatego dużo lepiej rozumieją tę część Europy, do której również należy Polska. Te relacje mogą być po wyborach jeszcze bardziej osobiste i wiarygodne. Sądzę, że takie Niemcy pozostaną.
R.R.: Ale Polska i Niemcy mają dotychczas dość podobne poglądy jeżeli chodzi o zarządzenie kryzysem. Czy Warszawa i Berlin musiałyby skorygować nieco kurs, bo socjaldemokracja z pewnością chciałaby się pokazać bardziej solidarna w Europie.
J.L.: To jest oczywiście czysta spekulacja, ale gdyby doszło do wielkiej koalicji, to CDU będzie jednak najsilniejszym partnerem, więc nie spodziewam się rewolucyjnych zmian w polityce europejskiej. Zresztą liczę wręcz na przyśpieszenia reform w UE, bo wiele kluczowych decyzji czeka na wynik wyborów. Czy SPD przyniosłaby więcej solidarności - tego nie wiem. Wiadomo, że nawet w kieszeniach tych krajów, które są z natury oszczędne, jak Holandia i Niemcy czy w Skandynawii, nie ma dziś zbyt dużo pieniędzy i nie należy liczyć w tej chwili na jakąś wielką szczodrość.
Trzeba też jakoś przymusić te kraje, które żyły ponad stan, aby robiły reformy pozwalające im stanąć na własne nogi. Każdy kraj, który jest zależny od pieniędzy napływających z zewnątrz, przestaje być tak naprawdę suwerenny. Dlatego serdecznie życzę krajom, które są w programach pomocowych, nie tyle więcej pieniędzy - być może się pojawią jakieś pakiety ratunkowe - ale przede wszystkim życzę im, by jak najszybciej stanęły o własnych siłach na rynku finansowym. Ten kryzys to nie jest tylko problem ekonomiczny, lecz także moment pewnego upokorzenia. Ktoś, kto daje kredyty, dyktuje warunki i to jest bardzo przykre jeżeli się jest Grekiem, Portugalczykiem czy Irlandczykiem.
R.R.: Jedno z najciekawszych pytań, jakie zadają sobie obecnie obserwatorzy wyborów jest ewentualne wejście do Bundestagu postulującego wyjście z eurostrefy nowego ugrupowania politycznego "Alternative für Deutschland"? Jak ważne jest, także z psychologicznego punktu widzenia, by eurosceptycy pozostali poza niemieckim parlamentem?
J.L.: To nic nadzwyczajnego, że pojawiają się partie, które teraz mówią głośno NIE wobec wspólnej waluty lub chciałyby więcej kompetencji narodowych, a mniej kompetencji europejskiej. Około 5 procent partii "Alternative für Deutschland" jest niewspółmierne z siłą partii eurosceptycznych w wielu krajach skandynawskich, w Holandii i w ogóle w całej Europie.
Czyli zjawisko jest europejskie, bo Europa jest bardziej kojarzona z problemem a nie z rozwiązaniem problemu. Nie jest to zresztą słuszne, bo ileż krajów zbankrutowałoby dzisiaj, gdyby nie solidarność ze strony nielubianych w Atenach Niemców. To by były naprawdę kraje-bankruty i dzisiaj tylko ta kroplówka umożliwia im, z ekonomicznego punktu widzenia, wyjście na spokojniejszą wodę. Jednak eurosceptycyzm sam w sobie jest zjawiskiem europejskim. Jego skala w Niemczech jest niewielka i nie zmieni polityki Berlina. Niemcy tym się bowiem różnią od wielu krajów UE, że opozycja też jest proeuropejska. Tzn. nawet socjaldemokracja jest proeuropejska i może nawet chciałaby być bardziej szczodra niż CDU. To jest unikat w skali całego naszego kontynentu.
R.R.: Dziękuję za rozmowę.
Komisarz europejski ds. programowania finansowego i budżetu w KE Janusz Lewandowski był w Berlinie gościem "Salonu Mitte", na który regularnie zaprasza Ambasador RP Jerzy Margański. Nowa formuła spotkań w berlińskim hotelu Adlon ma na celu prezentację polskiej polityki europejskiej i międzynarodowej w Berlinie.
Rozmowę prowadziła Róża Romaniec
red.odp.: Małgorzata Matzke