Jak zobowiązywać ludzi do integracji, jeżeli brakuje ofert?
29 grudnia 2015„Frankfurter Rundschau” pisze: „Kto ‘na stałe' chce żyć w Niemczech ten ‘musi znać nasz system wartości i akceptować zasady demokracji', twierdzi federalna minister oświaty Johana Wanka. Na stałe? Co to za idiotyzm? Każdy, kto przyjeżdża do Niemiec, musi od samego początku nie tylko znać nasz system wartości, ale musi się do niego stosować - o ile, mówiąc o systemie wartości, ma się na myśli prawo i ład państwowy. Wyróżnikiem państwa prawa jest to, że wszyscy ludzie traktowani są tu na równi i że prawo obowiązuje wszystkich, którzy tu żyją, obojętnie z jakiego powodu i od jak dawna. Tego rodzaju populistyczne postulaty odnoszą się do rzeczy zupełnie oczywistych: tego, że ludzi, którzy do nas przybywają, trzeba oswoić z naszym systemem wartości i demokratycznymi zasadami. Muszą np. nauczyć się, że policja w Niemczech jest przyjacielem i ochroną dla ludzi, a nie przedłużonym ramieniem dyktatorów i ciemiężców, jak w ich ojczyznach. Tu nie pomogą żadne zobowiązania i żadne głośne postulaty. Potrzebna jest oświata, szkolenia i kursy integracyjne”.
„Nuernberger Nachrichten” uważa, że „Faktycznie takie zobowiązania już istnieją. Imigranci, którzy zbyt słabo mówią po niemiecku i nie mają pracy, już teraz mogą zostać zobowiązani do uczestnictwa w kursach integracyjny. Wszystko zależy od tego, czy nauczy się ich języka i czy przyswoją oni sobie wiedzę o społeczeństwie, a nie od tego, czy podpiszą jakieś zobowiązanie do integracji, które bez określonych podstaw nic nie jest warte. Bawarska CSU zachowuje się tak, jakby zbyt mało robiło się na rzecz integracji - dzieje się wręcz przeciwnie. Kursy są przepełnione, ludzie garną się do nauki, czasami jest ich wręcz za dużo, tak że brakuje miejsc albo oferowane są kursy wątpliwej jakości. Zadaniem polityki byłoby przeznaczyć więcej pieniędzy na lepszą edukację. Zbyt długo trwa też zanim migranci w ogóle dotrą do takich kursów i do ofert pracy. Trzeba znacznie przyśpieszyć procedury azylowe, ale jest to dużo trudniejsze do zrealizowania niż wysuwanie nowych postulatów”.
Także „Neue Westfaelische” z Bielefeldu zaznacza że „Oferta kursów integracyjnych jest niewystarczająca – brakuje tysięcy nauczycieli, którzy mogliby nauczyć imigrantów języka niemieckiego. Zawodowa integracja migrantów to też dopiero pieśń przyszłości. Jest rzeczą zupełnie oczywistą, że organa państwowe muszą stosować obowiązujące prawo a przestrzegać go muszą zarówno imigranci jak i wszyscy obywatele. Jakieś zobowiązania do integracji wskazujä tylko na działania a w rzeczywistości jest to jakaś farsa".
„Sueddeutsche Zeitung” pisze: „Z relacji organizatorów kursów i nauczycieli wynika, że imigranci aż palą się do nauki. Niestety kursów jest zbyt mało i brakuje nauczycieli. Uniwersytety obywatelskie oferujące większość tych kursów, walczą z ograniczeniami finansowymi. Wielu uchodźców, już w trakcie ucieczki, przy pomocy aplikacji spróbowało nauczyć się podstaw niemieckiego i są bardzo rozczarowani, kiedy widzą, że nie daje się im możliwości nauki języka, ponieważ niemieckie państwo odsiewa ludzi jak Kopciuszek mak i popiół. Kursy integracyjne są tylko dla uchodźców z Syrii, Iraku, Iranu i Erytrei. Wszyscy pozostali muszą czekać, aż zakończy się ich procedura azylowa,. Ale zanim to się stanie, tracą oni bardzo wiele czasu”.
„Berliner Zeitung” podkreśla, że „Istotne jest, czy można wymagać od imigrantów uczestnictwa w kursach językowych, jeżeli jest za mało nauczycieli. Na potrzeby nauczania języka kraje związkowe zatrudniły 8500 pedagogów, ale rzeczywiste potrzeby to 20 tys. do 50 tys. Łatwiej jest wymagać od innych integracji, niż stworzyć przesłanki dla niej ”.
opr.: Małgorzata Matzke