Niemieccy muzułmanie radzą, jak przyjmować uchodźców
10 września 2015Działająca w Niemczech Centralna Rada Muzułmanów ostrzega, że przy tak zmasowanym napływie muzułmanów do Niemiec konflikty są właściwie zaprogramowane. Z tego względu organizacja ta postuluje jak najszybszą integrację uchodźców w RFN, jednak pod określonymi warunkami.
Kto się nie podporządkuje, musi wyjechać? - Musimy określić jasne zasady - powiedział szef Rady Aiman Mazyek w czwartek w wywiadzie z rozgłośnią Bayerischer Rundfunk. Wyraził przy tym zaniepokojenie, że konflikty religijne mogą przenieść się także na niemiecki grunt.
- Konflikty wystąpią, ale trzeba będzie dawać im zdecydowany odpór - twierdzi przewodniczący Centralnej Rady Muzułmanów.
Tym, którzy będą chcieli tu dalej wzniecać swoje konflikty, należy natychmiast odbierać prawo pobytu w Niemczech. Nikt ich tu nie potrzebuje - zaznaczał.
Według niego receptą na udaną integrację jest "polityka wymagania i wspierania. Priorytetem jest nauka języka i szybkie wyjaśnienie imigrantom, jak funkcjonuje nasze społeczeństwo. Jednym z ważnych elementów byłoby przetłumaczenie niemieckiej konstytucji na język arabski.
Niemcy liczą się z tym, że w bieżącym roku do RFN napłynie ok 800 tys. uchodźców. W Niemczech żyje już ponad 4 mln muzułmanów.
Weźcie prezenty. Idźcie do meczetu
Nie tylko organizacje muzułmańskie reagują na napływ uchodźców z krajów arabskich, Afryki i Afganistanu. Aktywność przejawiają już także niemieccy salafici, przedstawiciele fundamentalistycznego odłamu islamu. Jak pisze "Die Welt" salafici już się szykują, by rekrutować chętnych do przyłączenia się do ich walki.
Mieszkający i działający w Bergheimie (Nadrenia Północna-Westfalia) salaficki kaznodzieja Pierre Vogel opublikował rady, jak najlepiej szukać zbliżenia z imigrantami. Radzi udawać się do schroniska azylanckich małymi grupami, i to nie z pustymi rękami.
- Weźcie ze sobą jakieś prezenty - radzi. Proponuje także, by personelowi schroniska azylanckich zaproponować pomoc i wsparcie. Jeżeli nie zostanie to przyjęte, należy próbować nawiązać rozmowę z uchodźcami w meczetach znajdujących się w pobliżu ośrodków uchodźczych.
Jak pisze "Die Welt" w pobliżu schronisk azylanckich widziano już także muzułmanów rozdających darmowe egzemplarze Koranu.
Na liście Urzędu Ochrony Konstytucji znajduje się 1500 osób, które podejrzewa się o kontakty z radykalnymi wyznawcami islamu i na nie zwraca się specjalną uwagę, czy nie będą działać jako misjonarze w kręgach uchodźców. Policja uczula także pracowników ośrodków azylanckich, by wiedzieli, jak na przykład rozpoznać salafitów po ubraniu, wyglądzie i zachowaniu.
Czujne tajne służby
Tabloid "Bild" we wtorek (7.09.2015) opublikował rozmowę z szefem niemieckiego kontrwywiadu BND Gerhardem Schindlerem, pytając go między innymi, jak duże jest prawdopodobieństwo, że wśród uchodźców kryją się także terroryści.
Jak wyjaśnił "naczelny szpieg Niemiec" BND nie ma żadnych informacji, jakoby wśród imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki byli także terroryści. "Nie można tego z góry całkowicie wykluczyć, że terroryści mogliby wykorzystywać działające struktury przemytników ludzi. Ale jest to dość mało prawdopodobne, żeby terroryści ryzykowali przypłacenie życiem przeprawy łodzią przez Morze Śródziemne, żeby dostać się do Europy. Prościej mogą dotrzeć do tego celu posługując się fałszywymi dokumentami i kupując bilet na samolot".
Na pytanie, czy Niemcom grożą zamachy terrorystyczne z ręki Państwa Islamskiego, stwierdził on, że największe niebezpieczeństwo grozi ze strony dżihadystów powracających z regionów objętych wojną na Bliskim Wschodzie.
Opr. Małgorzata Matzke