Hilma af Klint i Wassily Kandinsky: „Sny o przyszłości”
4 maja 2024Urodzili się w odstępie zaledwie czterech lat: Hilma af Klint w roku 1862 (w pałacu pod Sztokholmem), zaś Kandinsky – w 1866 (w Moskwie), ale zmarli w tym samym roku 1944, on niecałe dwa miesiące po niej. Za życia nie zdążyli się poznać, co jest przedziwne, ponieważ obydwoje uchodzą dziś za pionierów abstrakcji. Kandinsky błyszczał i cieszył się uznaniem, zaś Szwedka tworzyła z dala od głównych ośrodków kulturalnych Europy, potem na długie dekady popadając w zapomnienie. W świadomości powszechnego odbiorcy zaistniała bardzo niedawno i choć czas jej pełnej glorii i chwały w historii sztuki dopiero nadchodzi, już teraz jej wizjonerskie prace inspirują szeroką publiczność.
Takiej wystawy jeszcze nie było
– Hilma af Klint i Wassily Kandinsky są dziś uznawani za wybitnych pionierów abstrakcji i często wymieniani jednym tchem. Pomimo tego podobieństwa, po raz pierwszy ich prace zostały zestawione w dialogu dopiero na wystawie w Kunstsammlung Nordrhein-Westfalen (NRW). Jest to zatem premiera, wcześniej były tylko duże wystawy zbiorowe z indywidualnymi pracami af Klint i Kandinsky'ego. To wyjątkowa okazja do obejrzenia około 120 obrazów olejnych, akwareli i rysunków oraz przeczytania odręcznych notatek artystów – opowiada w rozmowie z DW współkuratorka wystawy „Träume von der Zukunft” („Sny o przyszłości”) Julia Voss.
Jak dodaje rozmówczyni DW, oboje żyli niemal w tym samym czasie i namalowali swoje abstrakcyjne prace niezależnie od siebie, choć Hilma była prekursorką. – Af Klint stworzyła swoją pierwszą nieprzedstawiającą serię w 1906/7 roku, podczas gdy Kandinsky namalował swoje pierwsze abstrakcje w 1910/11 roku. Nawiasem mówiąc, każde z nich miało 45 lat, gdy stworzyli swoje wczesne abstrakcyjne arcydzieła, z których wszystkie można teraz zobaczyć w Düsseldorfie.
Fakt, że udało się wystawić te niezwykłe dzieła obojga artystów w takiej obfitości, jest niemal małą sensacją; muzea bowiem niechętnie wypożyczają cenne obrazy Kandinsky'ego, a ogromne płótna af Klint są tak delikatne, że po wystawie w Düsseldorfie prawdopodobnie będą musiały zniknąć w magazynach na długi czas.
Ciemna strona księżyca
Wassily Kandinsky stał się sławny już za życia, swoimi obrazami oraz pismami wywarł i wciąż wywiera wpływ na kolejne generacje artystów.
Podczas gdy on żył w blasku rozpoznawalności, ona kryła się po ciemnej stronie księżyca, niewidoczna i nieznana, choć równie wielka, a nawet wyprzedzająca Kandinsky’ego i artystycznie, i chronologicznie, a jej abstrakcyjne, wręcz nieziemskie i uduchowione prace abstrakcyjne powstały kilka lat przed pierwszymi obrazami takich tuzów abstrakcji, jak właśnie Wassily Kandinsky, Kazimierz Malewicz czy Piet Mondrian. (Ciekawostka: londyńska Tate Modern w ubiegłym roku pokazała wystawę "Hilma af Klint and Piet Mondrian. Forms of Life").
Wprawdzie wciąż znacznie mniej osób zna Hilmę af Klint, ale stopniowo się to zmienia. Artystka pozostawała nieznana przez dziesięciolecia. Nie dość, że nie sygnowała swoich prac, to jeszcze nakazała, by po jej odejściu na tamten świat były ukryte przez dwie dekady. – Na początku lat 30. zdecydowała, że jej prace mogą być pokazywane dopiero 20 lat po jej śmierci, ponieważ doszła do wniosku, że jej współcześni nie powinni mieć ostatniego słowa. Zapisała swoje obrazy przyszłym pokoleniom – wyjaśnia w rozmowie z DW Julia Voss.
Spadkobiercy artystki od roku 1970 usiłowali zainteresować jej dorobkiem szacowne instytucje. Droga do sukcesu była jednak bardzo wyboista.
– Hilma af Klint od późnych lat 80. inspirowała głównie artystów, zanim jej prace dotarły do szerokiej publiczności. Punkt zwrotny nastąpił dla niej dopiero w XXI wieku. Gdy Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku pokazało jej prace na dużej retrospektywie w 2018 roku, wystawę odwiedziło ponad 600 000 osób. Była to najbardziej udana wystawa w historii muzeum. Outsiderka stała się gwiazdą – zaznacza Julia Voss.
„Wypełnić lukę w historii sztuki”
Hilma af Klint była wykształconą malarką, ale – a może przed wszystkim – mistyczką i medium. To bardzo istotne, ponieważ w zasadzie na tym opiera się zrozumienie jej przełomowej w historii sztuki twórczości. Jak sama mówiła, jej obrazy powstawały z nakazu wyższej mocy, stanowiąc portale do innych światów i wyższej świadomości.
– Af Klint była osobą uduchowioną, brała udział w seansach, słyszała głosy i wierzyła, że prowadzi dialog z niewidzialnymi siłami. Ale nigdy nie straciła kontaktu z rzeczywistością, stąpała twardo po ziemi – podkreśla w rozmowie z DW Julia Voss.
Tymczasem Wassily Kandinsky, poważany artysta, teoretyk sztuki i nauczyciel w szkole Bauhaus, powszechnie z duchowością kojarzony nie jest. Wprawdzie napisał „O duchowości w sztuce”, ale jego stanowisko było bardziej intelektualne. Tymczasem, Kunstsammlung NRW ma w zbiorach kilka jego obrazów i „chce wypełnić lukę w historii sztuki, dodając nową perspektywę do ujęcia abstrakcji według Kandinsky'ego”, jak powiedziała podczas otwarcia wystawy dyrektor muzeum Susanne Gaensheimer.
– Dzięki Hilmie af Klint ugruntowana historia europejskiej nowoczesności zostaje poszerzona o przestrzeń duchową. Tę malarkę bowiem należy pozycjonować jako jedną z najważniejszych postaci w historii malarstwa współczesnego, obok Kandinsky'ego, Mondriana i Picassa.
Podobnie uważają kuratorzy Daniel Birnbaum i Julia Voss, którzy wnieśli znaczący wkład w ponowne odkrycie artystki. Ich zdaniem przekonanie, że Kandinsky jest pionierem abstrakcji z pewnością się zmieni, właśnie dzięki twórczości Hilmy af Klint. – W tym kontekście Kunstsammlung NRW jest idealnym miejscem; muzeum posiada dużą kolekcję sztuki abstrakcyjnej, w której ukształtował się stary kanon. Teraz, pod kierownictwem Susanne Gaensheimer, rozpoczyna się nowa narracja. To wspaniale – podkreśla kuratorka.
Jak dodaje: „Zarówno af Klint, jak i Kandinsky chcieli swoimi abstrakcjami stworzyć coś więcej niż tylko styl. Byli przekonani, że ich obrazy zainspirują publiczność do nowych myśli i uczuć. To zmienione społeczeństwo ma przynieść przyszłość, o której marzyli”.
Tajemnice Hilmy
Co jest takiego wyjątkowego w Hilmie af Klint? Jej prace mają ogromne znaczenie nawet dziś, ponad sto lat po ich powstaniu. Czy oprócz jej niezaprzeczalnie wielkiego talentu przyczyniła się do tego historia jej życia, która jest pełna sekretów i tajemnic, oraz jej wielka odwaga, by podążać własną drogą?
Julia Voss uważa, że dzieje się tak, ponieważ życie i twórczość szwedzkiej artystki jest niejednoznaczne, niczym „budynek z wieloma wejściami”. – Jej malarstwo jest pełne niespodzianek oraz idiosynkrazji. Oczywiście utrudniało to wiele rzeczy. Jej życie to swoista mieszanka porażki i sukcesu: przez długi czas bezskutecznie starała się znaleźć odbiorców dla swojej sztuki. Jednocześnie niezłomnie trzymała się swoich przekonań. Być może często sami chcielibyśmy mieć taką siłę.
– Co więcej, Hilma af Klint była postacią prosto z powieści w duchu realizmu magicznego: nowoczesna kobieta, która podróżowała, używała telefonu, chodziła do kina i miała romanse z innymi kobietami. Jednocześnie komunikowała się z istotami duchowymi, spotykała się na seansach i była przekonana, że jej obrazy mogą być dla nas bramami do świata duchowego. Dość wyjątkowe – dodaje rozmówczyni DW.
Technika tradycyjna i wirtualna
Julia Voss podkreśla, że ekspozycja ma wiele bardzo ciekawych aspektów, podkreślających odkrywczość ekspozycyjnego dialogu Hilmy af Klint i Wassilija Kandinsky'ego.
– Udało nam się wypożyczyć wspaniałe dzieła. Na przykład cały cykl Hilmy af Klint „Dziesięć największych” z roku 1907. Te obrazy mają ponad 3 metry wysokości, co w rzeczywistości robi ogromne wrażenie. Pokazujemy również najważniejsze prace Kandinsky'ego; samo Kunstsammlung NRW Düsseldorf posiada Kompozycje IV i X. Użyczone dzieła przyjechały nie tylko z innych miejsc w Niemczech, ale i z Francji, Holandii, Szwajcarii, Szwecji, itp.
Zdaniem kuratorki zwiedzający wystawę mogą niekiedy być zaskoczeni. – Nasze zestawienie umożliwia wiele odkryć. Bo kto wiedział, że af Klint i Kandinsky napisali wiele tekstów po niemiecku, ponieważ mieli nadzieję znaleźć szczególnie otwarte oczy i uszy w tym obszarze językowym? Że oboje postrzegali św. Jerzego jako swoje alter ego i heraldyczną postać swojej sztuki? Cała sala jest poświęcona temu motywowi.
Szczególnie ciekawe jednak jest wyjście poza dwa wymiary. Ekspozycja bowiem kończy się w miejscu niezwykłym. – Pokazujemy dwie prace w wirtualnej rzeczywistości. To projekty af Klint (świątynia, gdzie miały zawisnąć jej obrazy) oraz Kandinsky'ego, niezrealizowane za ich życia. To będzie bardzo ekscytujące! – zachęca Julia Voss.
Wystawa w Kunstsammlung NRW w Düsseldorfie „Träume von der Zukunft” („Sny o przyszłości”) potrwa do 11.08.2024.