Büro Libeskind NYC
14 lutego 2010Rector Street, New York City. Na Dolnym Manhattanie, tuż obok Wall Street w jednym ze staromodnych wieżowców rezyduje Daniel Libeskind. Zanim wejdzie się do tego drapacza chmur i wjedzie na 19 piętro trzeba poddać się kontroli bezpieczeństwa. Z okien biura widać trochę niewyraźny zarys Statuy Wolności. Na biurkach piętrzą się książki, notatniki, szkicowniki, pomiędzy nimi zdjęcia wnuków mieszkających w Berlinie. Co chwila brzęczy albo telefon, albo faks.
Kreatywny chaos
Nowojorskie biuro Libeskinda liczy około 70, przeważnie młodych pracowników. Na otwartej przestrzeni biura pomiędzy komputerami, szkicami i małymi drewnianymi modelami czuje się kreatywną atmosferę pracy. Ściany i sufity są nieotynkowane, wszędzie widoczne są przewody ogrzewania i klimatyzacji. Szara betonowa posadzka podkreśla jeszcze bardziej surowość tych pomieszczeń. To centralne miejsce, gdzie zbiegają się wszystkie nitki realizowanych właśnie projektów. Ostatnio odbyło się otwarcie gigantycznego centrum handlowo-rozrywkowego w Las Vegas. Aktualnie Libeskind z zespołem pracuje nad kompleksem teatralnym w Dublinie, Muzeum Wojskowości w Dreźnie i Uniwersytetem w Hongkongu. Szefową biura, odpowiedzialną także za sprawy personalne jest żona architekta, Nina. Ogółem na świecie nad licznymi projektami pracuje 140 osób.
Na ścianach biura wiszą projekty Libeskinda byłych bliźniaczych wieżowców World Trade Center . Plan zagospodarowania Ground Zero i Muzeum Żydowskie w Berlinie Libeskind zaliczy do swych najważniejszych projektów.
Holokaust i polskie korzenie
Daniel Libeskind urodził się 12 maja 1946 w Łodzi. Jego ojciec był malarzem i drukarzem, matka była robotnicą w fabryce. Polski antysemityzm dopiekł rodzinie tak bardzo, że rodzina wyemigrowała w 1957 roku do Izraela. " Do jedenastego roku życia mieszkałem w Polsce. Chodziłem do szkoły, mówię nawet jeszcze po polsku. Moi rodzice byli żydami, ja jestem Żydem. W Polsce czuło się silny antysemityzm. Rodzice nie należeli do partii, ani nie byli jej zwolennikami. Byliśmy celem ataków".
Twarz Libeskinda rozpromienia uśmiech, kiedy opowiada o swoim życiu i trojgu dorosłych już dzieci. Bardzo dobrze rozumie pytania zadawane po niemiecku, lecz odpowiada po angielsku. Odpowiedzi są wyczerpujące. Miły człowiek w czarnym golfie, brązowej skórzanej marynarce i modnych okularach mówi: "Moje ciotki, wujowie i kuzynostwo zostali zamordowani przez nazistów. Tylko my się ostaliśmy.".
W Izraelu młody Daniel zaczyna studia muzyczne i daje pierwsze koncerty. Dość szybko przenosi się do Stanów Zjednoczonych, gdzie w 1965 roku otrzymuje amerykańskie obywatelstwo. W Anglii kończy studia ma kierunku historii i teorii architektury. Jest wykładowcą na kliku uczelniach na całym świecie. Od roku 2006 często przyjeżdża do Lueneburga, niedaleko Hamburga, gdzie także wykłada na uniwersytecie.
Międzynarodowy rozgłos zyskuje w roku 1989, kiedy jego projekt zdobywa pierwsze miejsce w konkursie na Muzeum Żydowskie w Berlinie. Z realizacją tego projektu wiązała się przeprowadzka nad Sprewę na kilka lat. Jego krewni, napiętnowani przez koszmar Holokaustu nie mogli zrozumieć tej decyzji "Nie mogli pojąć, że z dziećmi przeprowadziliśmy się do Niemiec. Uważali nas za wariatów" - mówi Libeskind.
Późne powołanie
Pierwszy projekt architekt zrealizował w wieku 52 lat , bo do tamtej pory właściwie więcej wykładał krzewiąc swą ideę dekonstruktywizmu, która mała wpływ na całe pokolenie architektów. "Mój zawodowy życiorys rozwijał się w odwrotnym kierunku" - mówi. "Zacząłem od myślenia, od refleksji i teoretyzowania, a nie od realizacji projektów. Dopiero teraz praca ta ruszyła pełną parą i realizuję projekty na całym świecie. Ale to świetnie, bo mogę wdrażać teorię, a nie teoretyzuję bazując na praktycznym doświadczeniu."- przyznaje.
Na pytanie, czy zamierza jeszcze powrócić do Berlina, bo chce się przecież podjąć poszerzenia Muzeum Żydowskiego, odpowiada wymijająco. Oczywiście, że "nosi Berlin w sercu, pomimo, że mieszka i pracuje w Nowym Jorku". Bardzo profesjonalnie zachowuje się wobec przedstawiciela mediów, dyplomacja najwyższego lotu.
Michael Marek / Małgorzata Matzke
red.odp.: Barbara Coellen