Grupa teatralna Rimini Protokoll wystawia „Mein Kampf”
4 września 2015Alon Kraus, czterdziestokilkuletni izraelski prawnik, którego rodzice przeżyli Holocaust, trochę się denerwuje. Ma dwie obsesje: język niemiecki oraz czasy narodowego socjalizmu. Nie obawia się poprosić niemiecką turystkę w Tel Awiwie, by przeczytała mu na głos fragmenty „Mein Kampf” i niektóre wyjaśniła. Jest jedyny w grupie teatralnej Rimini Protokoll, który zapoznał się z tą książką w całości, kilkukrotnie, po angielsku i hebrajsku. Jego egzemplarz to jeden z 500 wydanych w Izraelu pod kontrolą na potrzeby akademickie. Debata w izraelskim Knesecie, czy pozwolić na wolne wydanie, jest zrekonstruowana w sztuce „Mein Kampf”. Książka, której tytułu parlamentarzyści nie chcą wymówić, zagraża zdaniem niektórych „zdrowiu duchowemu narodu”.
Pokazać „Mein Kampf” na różnych płaszczyznach
Grupa teatralna Rimini Protokoll, wystawiając „Mein Kampf” na festiwalu sztuki w Weimarze, zadaje wiele pytań, prowokuje do dyskusji. Jak zawsze, trzej reżyserzy – Helgard Haug, Stefan Kaegi oraz Daniel Wetzel – nie pracują z aktorami, lecz zwykłymi ludźmi. Nazywają ich „ekspertami codzienności”. Występują także w „Mein Kampf”. Mają wydobyć z tekstu wszystkie jego warstwy. Sześć osób wykorzystuje przy tym osobiste doświadczenia.
„Mein Kampf” to trucizna, ale jestem przeciwnikiem cenzury
Alon Kraus tłumaczy, że „Mein Kampf” to trucizna, czysta nienawiść i przemoc. – Jestem jednak przeciwnikiem cenzury. Izraelczycy i Niemcy powinni przestudiować tę książkę bardzo dokładnie. Wskazówki Hitlera dotyczące walki zbrojnej, ale także jego transformację w antysemitę i to, jak się prezentował jako najczulszy człowiek na świecie. Tego wszystkiego można się z książki dowiedzieć, ale nie z wydania hebrajskiego.
Prawa autorskie jeszcze należą do Bawarii. Wygasają jednak pod koniec tego roku, 70 lat po śmierci Hitlera. Dotychczas Bawaria nie zdecydowała się na ponowne wydanie. W styczniu 2016 roku chce to zrobić Monachijski Instytut Historii Najnowszej. Wówczas, teoretycznie i bez rozgłosu, „Mein Kampf” będzie można kupić w księgarniach.
Każdy bohater sztuki ma własną historię związaną z „Mein Kampf”
- Naszą sztuką chcemy przyczynić się do zdjęcia mitu z tej zakazanej książki – tłumaczy Daniel Wetzel, obok Helgarda Hauga reżyser przedstawienia. Ma się do tego przyczynić także scenografia – dwa wielkie regały z książkami, rośliny, zegar z kukułką i popiersie Mao, to rekwizyty z poprzedniej sztuki Rimini Protokoll o „Kapitale” Karola Marksa. Obaj ideolodzy XX wieku będą więc pokazani „ramię w ramię”. – To mocne przeciwstawienie – uważa Daniel Wetzel i dodaje, że tym samym rozwiązał się problem, jaka scenografia pasowałaby do „Mein Kampf”.
Po przeczytaniu tej książki nie stajesz się nazistą
Sprzeciwy, protesty, pomyłki – to pokazują sztuki Rimini Protokoll. „Po przeczytaniu tej książki nie stajesz się nazistą” – o tym przekonany jest Volkan, turecko-niemiecki raper, członek grupy. Na cenzurę nie zważa, czego dowodem jest jego wideo o „niemieckich kartoflach”, jak Niemców pogardliwie nazywa mniejszość arabska i turecka. Volkan uważa, że konfrontacja z tekstem „Mein Kampf” jest niezwykle ważna. Jest teraz przecież tyle innych sytuacji, gdzie podobne treści wykrzykiwane są przeciwko uchodźcom.
Premierowe wystawienie sztuki akurat w Weimarze także nie jest przypadkowe – było to ulubione miasto Hitlera. Tu także powstał obóz koncentracyjny Buchenwald. Fakt ten jest odnotowany w sztuce. W obozowej bibliotece stoją, jak dowiadują się widzowie, 62 egzemplarze „Mein Kampf”.
Na premierę sztuki wybrano Weimar, ale niedługo będzie mogła być grana gdziekolwiek. Książka wydana w ponad 12 milionach egzemplarzy była bestsellerem w Trzeciej Rzeszy. Oczywiście nie wszystkie zostały zniszczone. Te, które ocalały, całkiem legalnie można kupić w antykwariatach, zaś pierwsze wydanie jest oferowane w sieci za tysiące euro. „Mein Kampf” można przeczytać w kilkunastu językach na całym świecie.
Andrea Kasiske / opr.: Dagmara Jakubczak