Gdzie utykać śmieci? Polska nie chce już brytyjskich odpadów
31 lipca 2019Polska stała się wysypiskiem plastikowych odpadów z Wielkiej Brytanii. Mówi się też o śmieciowej mafii, zajmującej się nielegalnym ich usuwaniem. Wiceminister środowiska Sławomir Mazurek obiecał niedawno, że rząd będzie surowo postępował w przypadku nielegalnego spalania sprowadzonych do kraju plastikowych śmieci.
Dziesięć dużych polskich spalarni odpadów, wyjaśnił Mazurek, poradzi sobie z utylizacją zarówno polskich śmieci, jak i tych sprowadzonych z Czech, Włoch i Wielkiej Brytanii. Nadal jednak nie ma obowiązujących przepisów o odpadach przeznaczonych do spalenia i nielegalne spalanie śmieci kwitnie w najlepsze.
Śmieci płoną, problemy pozostają
Komisja Europejska ustaliła w roku 2018, że za realizację przepisów w tej materii odpowiadają państwa członkowskie UE. Częścią uchwalonego w tym samym roku tzw. pakietu odpadowego, dotyczącego gospodarki odpadowej i recyklingu, jest rozszerzenie odpowiedzialności producentów za wytworzone przez nich towary. Oznacza to, że przedsiębiorstwa ponoszą odpowiedzialność nie tylko za towar, ale także jego opakowanie po tym, gdy towar dostanie się w ręce nabywców.
Polskie opóźnienia w regulacji postępowania ze śmieciami stały się widoczne w maju 2018 roku, gdy na wysypiskach wybuchło 60 pożarów. Największy z nich, w Zgierzu, trwał dwa dni. Jak się okazało sponęły w nim także odpady pochodzące z Wielkiej Brytanii.
Najlepiej wyrzucić i zapomnieć
W styczniu 2018 Chiny wydały zakaz sprowadzania 24 różnych typów stałych odpadów. Wskutek tego wiele przewożących je statków skierowało się do portów w innych państwach: Malezji, Wietnamie, Tajlandii, Indonezji, na Tajwanie, Indiach, ale także do Turcji i Polski.
Organizacja Greenpeace oskarża państwa zachodnie o wykorzystywanie biednych państw do utylizacji odpadów. Duże firmy zachodnie potrafią zapłacić tamtejszym przedsiębiorstwom tyle, że te skłonne są łamać normy.
Eksporterzy, wśród nich także z Wielkiej Brytanii, czerpią zyski z tego, że wydają zaświadczenia pośrednikom i innym firmom, że przejęły nadające się do recyklingu odpady plastikowe i wystawiają za to fakturę. Jeżeli firmy przedstawią swoim rządom te zaświadczenia, automatycznie zostają włączone w system recyklingu. Tymczasem, jak donosił w 2017 roku "National Geographic", do powtórnego użytku trafia tylko 9 procent plastikowych odpadów.
- Dla najbogatszych krajów oznacza to, że mają dobre samopoczucie, ponieważ ich śmieci są podobno ponownie wykorzystywane - mówi aktywistka Beau Baconguis w wywiadzie dla Fundacji Thomson Reuters. - W rzeczywistości jednak śmieci te trafiają do krajów, które w ogóle nie umieją się z nimi obchodzić - dodaje.
Czy Polska stanie się Chinami Europy?
Przez długie lata Chiny były największym na świecie składowiskiem plastikowych odpadów. Chiny importowały ich miesięcznie aż 600 tysięcy ton. Wielka Brytania wysyła do innych państw rocznie około 12 tysięcy ton plastikowych odpadów, nadających się do recyklingu. Od 2002 roku ich eksport do Chin, Turcji, Malezji i Polski zwiększył się sześciokrotnie.
Po wspomnianym wyżej wstrzymaniu importu wielu rodzajów stałych odpadów przez Chiny, Polska stała się szóstym co do wielkości importerem brytyjskich śmieci na świecie. W Europie zajmuje pod tym względem drugie miejsce, za Holandią.
W 2018 roku Komisja Europejska poinformowała, że Polska jest jednym z 14 państw unijnych, którym grozi, że nie wywiążą się z wyznaczonego celu przeznaczania do recyklingu 50 procent swoich odpadów do roku 2020. Według danych Eurostatu Polska przeznaczała w 2017 roku do recyklingu tylko jedną trzecią (33,8 procent) swoich odpadów, podczas gdy unijna średnia wynosiła wtedy 46,4 procent.
Płonący problem
Przewodniczący Rady Programowej Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami Karol Wójcik dostrzega problem w tym, że w Polsce nie ma żadnej obowiązującej ceny minimalnej na plastik nadający się do recyklingu. Dlatego władze komunalne są gotowe sprzedawać swoje odpady po niskich cenach. Gdyby istniała taka cena minimalna, to wtedy, jak twierdzi Karol Wójcik, nie istniałaby pokusa współdziałania ze śmieciową mafią.
- Na przykładzie Polski widać wyraźnie, że gospodarka odpadowa, oparta wyłącznie na liberalnych zasadach rynkowych, nie jest wystarczająco efektywna. Niewidzialna ręka rynku nie zatroszczyła się w Polsce o wystarczające standardy w przypadku zbierania i recyklingu odpadów, sprawiła za to, że zapłonęły składowiska śmieci, co było widoczne dla każdego - podkreślił Wójcik.
Brudny interes
W kwietniu tego roku policja w Krakowie, Katowicach i w Częstochowie zatrzymała 15 mężczyzn, podejrzewanych o kontakty z mafią śmieciową. Zdaniem śledczych, zgromadzone dowody potwierdzają informacje, że groźne dla zdrowia nielegalne odpady składowane są w kopalniach albo w pobliżu osiedli mieszkaniowych.
Policja odkryła 2452 tony nielegalnie składowanych śmieci, których legalna utylizacja kosztowałaby około 8 mln złotych. W tej chwili w Polsce toczy się sześć procesów sądowych przeciwko nielegalnym składowiskom śmieci.
Trzy brytyjskie przedsiębiorstwa zajmujące się odpadami znalazły się na celowniku brytyjskiej organizacji ochrony środowiska EA, ponieważ wysłały do Polski tysiąc ton niewłaściwie oznakowanych odpadów. Jej przewodniczący sir James Bevan już kilka lat temu ostrzegał, że przestępstwa związane z odpadami mogą osiągnąć rozmiary porównywalne do handlu narkotykami. Zwalczanie ich kosztuje Wielką Brytanię prawie miliard funtów rocznie.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>