Frank Walter Steinmeier w Jerozolimie
9 sierpnia 2006
Minister spraw zagranicznych Niemiec Frank Walter Steinmeier pojechał na Bliski Wschód by zabiegać o akceptację walczących stron dla projektu rezolucji Rady Bezpieczeństwa. Celem – drugim – aczkolwiek równoważnym była sprawa natychmiastowego rozejmu w Libanie i wysłania w ten rejon kontyngentu pokojowego ONZ.
Zawsze wskazywałem na to, że tego typu rozwiązanie jest możliwe, jeśli zaakceptują je kraje objęte konfliktem. Stąd biorą się zabiegi o pozyskanie dla tego projektu zarówno rządu libańskiego jak i izraelskiego.
Wiele przemawia za tym, że misja szefa dyplomacji Niemiec na Bliskim Wschodzie skończyła się fiaskiem. Akurat wtedy, gdy Frank Walter Steinmeier przybył do Jerozolimy, gabinet rządowy Izraela zdecydował się po sześciogodzinnym posiedzeniu na rozszerzenie ofensywy zbrojnej w Libanie. Ma on koncentrować się przede wszystkim na rozszerzonych operacjach naziemnych, czyli ograniczeniu bombardowań. Do tej pory w akcjach po stronie Izraela uczestniczyło około 10 tysięcy żołnierzy. Obserwatorzy wychodzą z założenia, że liczba ta zostanie obecnie podwojona.
W rozmowach w Jerozolimie Steinmeier apelował do rządu Izraela o lepsze warunki pracy dla organizacji humanitarnych w Libanie południowym. Na utrudnienia uskarżały się głównie Caritas i Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Po rozmowach Steinmeiera w Jerozolimie rząd Niemiec jest sceptyczny, czy uda się uchwalić rezolucję Rady Bezpieczeństwa w sprawie Libanu. Tego typu opinię wyraża rzecznik prasowy rządu Steeg.