Papież Franciszek dobiera dobitne słowa. Morze Śródziemne, ta „kolebka wielu cywilizacji”, stało się „zimnym cmentarzem bez nagrobków”. Ubolewa nad „głuchotą” na potrzeby bliźniego, „śmiertelną obojętnością” i „cynicznym brakiem zainteresowania”.
W ciągu niemal dziewięciu lat sprawowania urzędu przez papieża Franciszka czegoś takiego jeszcze nie było: po raz drugi jedna z jego zagranicznych podróży prowadzi go na grecka wyspę Lesbos. Po raz drugi przemawia w tym miejscu do uchodźców i do świata.
W połowie kwietnie 2016 roku powiedział jedynie krótko: „Przybyliśmy, aby zwrócić uwagę świata na ten poważny kryzys i błagać o jego rozwiązanie”. Wyjaśnił, dlaczego odwiedził wyspę wraz z ekumenicznym patriarchą Konstantynopola i najwyższym arcybiskupem prawosławia. Błaganie, które nie zostało wysłuchane.
„To światowy problem”
Tym razem desperacja i wściekłość wydaje się być większa niż za pierwszym razem. 85-letni przywódca Kościoła katolickiego ubolewa nad bezczynnością Europy w udzielaniu pomocy uchodźcom i migrantom.
„Musimy z goryczą przyznać, że ten kraj, podobnie jak inne, jest wciąż pod presją i że w Europie wciąż są ludzie, którzy zachowują się tak, jakby ten problem ich nie dotyczył".
Franciszek podkreśla, że jest to „problem światowy”. A potem porusza kwestię szczepień w walce z koronawirusem. „Rozumiemy, że musimy wspólnie zmierzyć się z wielkim sprawami, ponieważ w dzisiejszym świecie fragmentaryczne rozwiązania są niewystarczające".
„Straszna stagnacja”
Papież ocenia, że w globalnej walce z wirusem współpraca przynajmniej częściowo się udaje – ale w kwestii migracji dostrzega „straszną stagnację". Po każdej katastrofie w regionie Morza Śródziemnego, w której giną dziesiątki, a nawet setki osób, panuje wielka konsternacja. Ale to by było na tyle.
Co kilka miesięcy pojawiają się doniesienia o rzekomych nielegalnych deportacjach uchodźców do Turcji. Kilka dni temu „New York Times” napisał, że grecka straż graniczna pomyliła tłumacza Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej Frontex z osobą ubiegającą się o azyl, pobiła go i nielegalnie deportowała do Turcji.
Nadal nie ma wspólnych europejskich regulacji dotyczących azylu i przyjmowania uchodźców. Wszystkie państwa członkowskie wydają się postępować zgodnie z mottem „zaciśnij oczy i przejdź przez to". W Niemczech podczas debatach na ten temat szybko pojawia się zdanie: „Przecież nie możemy przyjąć wszystkich".
Korytarze humanitarne
Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, by pomóc ludziom w trudnej sytuacji, zwłaszcza rodzinom z dziećmi. Niech nikt nie mówi, że to nie jest możliwe. Łatwo jest tak powiedzieć. A potem pojawia się zarzut wobec papieża, że nic nie robi, a ma wielkie pałace.
Dla przypomnienia: od pięciu lat włoski ruch świecki „Sant' Egidio", wraz z kościołami protestanckimi i Waldensami, w ramach tzw. korytarzy humanitarnych sprowadza do Włoch uchodźców z obozów w Libanie, Libii i Iraku.
Bez wsparcia finansowego ze strony państwa, całkowicie z darowizn. Są oni starannie wybierani na miejscu, ich religia nie ma znaczenia. Często są to rodziny z dziećmi lub osoby wymagające szczególnego wsparcia medycznego. Osoby udzielające im pomocy czekają na nich na lotnisku.
Europa, zmęczona i bezsilna?
W parafiach przygotowywane są mieszkania, dobrowolne wsparcie osób od samego początku. W Rzymie są to często mieszkania Kościoła, także Watykanu. I od czasu do czasu Franciszek zaprasza uchodźców do Watykanu, bez większego rozgłosu medialnego. Chce ich wysłuchać, towarzyszyć im na ich drodze.
W międzyczasie „korytarze humanitarne" prowadzą również do Francji, Belgii i Andory. A kraje przyjmujące wydają zawsze wizy humanitarne. Można często bluźnić na temat włoskiego katolicyzmu – ten przykład pokazuje jednak, że można coś zrobić.
Ale w wielu krajach ludzie są głusi. Dla Franciszka, papieża z Argentyny, ta Europa od dawna jest kontynentem zmęczonym i bezsilnym, który zatracił swoją tradycyjną otwartość i swoje korzenie.
Nie chce się z tym pogodzić. Stąd ten gniew. W Atenach, dzień wcześniej, rozliczył się już z Europą i niektórymi politykami. Powiedział, że tylko skuteczna polityka, która jest ukierunkowana na dobro wspólne i poczuwa się do zobowiązana wobec najsłabszych, może pomóc w walce z uśpieniem demokracji. Czy ostra krytyka papieża poruszy kogokolwiek w Brukseli i Europie? Można w to wątpić.