Focus: polskie plany atomowe i problem z pieniędzmi
27 sierpnia 2024Niemiecki tygodnik pisze w internetowym wydaniu o planach Polski i innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej, związanych z rozwojem energii atomowej. Przytacza szacunki agencji Bloomberg, według których wschodnioeuropejskie państwa UE chcą zbudować co najmniej tuzin nowych reaktorów, które mogą kosztować łącznie około 130 mld euro. Koszt tylko najnowszej inwestycji w Polsce oceniany jest na około 35 mld euro, czytamy.
Autorka, Chiara Holzhaeuser, zauważa, że w dokumentach poprzedniego rządu PiS z 2020 roku była mowa o oddaniu dwóch reaktorów do użytku w roku 2033. Wobec opóźnień obecnie uważa się rok 2040 za realistyczny termin, dodaje. „Nadal jednak nie jest jasne, ile elektrowni jądrowych i reaktorów zostanie ostatecznie zbudowanych w Polsce, gdzie i kiedy dokładnie powstaną oraz w jaki sposób zostaną sfinansowane. Ogólnie rzecz biorąc, finansowanie energetyki jądrowej zawsze stanowi problem dla zainteresowanych krajów” – dodaje.
Jak pisze, w bardzo niewielu przypadkach koszty inwestycji pozostają takie, jak pierwotnie planowano. Cytowany przez tygodnik analityk Erste Investment Tamas Pletser wyjaśnia, że trudno jest znaleźć prywatnych inwestorów dla długoterminowych projektów, takich jak elektrownie jądrowe, których horyzont czasowy wynosi co najmniej dziesięć lat. „Ryzyko jest zbyt wysokie dla prywatnych inwestorów przy tak długim okresie inwestycji. Powiedziałbym, że dwu- lub trzykrotne przekroczenie kosztów jest raczej regułą niż wyjątkiem. Dlatego finansowanie jest zwykle zapewniane przez państwo, a nie przez sektor prywatny” – mówi ekspert.
Koszty to nie jedyny problem
Według przytaczanych przez niemiecki tygodnik informacji polskiego Ministerstwa Klimatu i Środowiska elektrownia jądrowa w Polsce miałaby zostać sfinansowana przez środki publiczne i prywatne, przy czym prywatny kapitał ma stanowić „znaczną część” finansowania. Eksperci uważają, że będzie to nawet 70 proc. Przy kosztach tej wielkości, kraje liczą na pomoc UE, ale zdaniem ekspertów wątpliwe jest, by Unia udzieliła bezpośredniego wsparcia, dodaje „Focus”. I cytuje odpowiedź polskiego ministerstwa, według którego projekt nie jest uzależniony od udostępnienia unijnych środków.
„Koszty to jednak nie jedyny problem polskiej energetyki jądrowej” – pisze „Focus”. „Eksperci są zgodni, że jest jeszcze wiele do nadrobienia, jeśli chodzi o fachowców, doświadczenie i know-how. W końcu będzie to pierwsza polska elektrownia jądrowa. Eksperci wskazują również na wciąż silny polski związek zawodowy w sektorze węgla kamiennego, z którym rząd stara się zawrzeć pokój. W polskim sektorze węglowym pracuje około 80 000 osób” – dodaje tygodnik.
Potencjał odnawialnych źródeł energii
Jak pisze, rozwój energetyki jądrowej w Polsce ma poparcie większości społeczeństwa, rządów i wielu ekspertów. Ale są też inne opinie. Monika Morawiecka z Regulatory Assistance Project mówi „Focusowi”, że „do 2030 r. co najmniej połowę miksu energetycznego w Polsce będziemy wytwarzać z odnawialnych źródeł energii”. „Wierzę, że możemy obejść się bez energii jądrowej” – ocenia, dodając, że „energia jądrowa jest promowana przez ludzi, którzy nie rozumieją, jak będzie wyglądał system energetyczny przyszłości”.
Także Jens Weibezahn Copenhagen School of Energy Infrastructure (CSEI) jest zdania, że Polska niekoniecznie jest zdana na energię jądrową, by odejść od węgla. Polska ma między innymi dostęp do Morza Bałtyckiego, a zatem możliwości produkcji dużej ilości energii wiatrowej na morzu, a także możliwości rozwoju fotowoltaiki i elektrowni wiatrowych na lądzie. „Żyjemy w europejskim systemie, w którym możemy importować energię elektryczną z dowolnego miejsca, w którym jest ona produkowana najtaniej. W tej sieci i przy wszystkich możliwościach, jakie ma Polska, z pewnością nie byłoby problemu z zaopatrzeniem w energię elektryczną bez własnej elektrowni atomowej lub dzięki energii jądrowej, która jest już dostępna w innych krajach europejskich” – podsumowuje.