1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Fiasko biopaliwa E10

30 marca 2011

Biopaliwo E10 miało zapewnić Niemcom czyste sumienie ekologiczne, a stało się bublem zalegającym w rafineriach i na stacjach benzynowych. Koncerny wstrzymują jego produkcję, a kierowcy tylko uśmiechają się pod wąsem.

https://p.dw.com/p/10kO4
Aktivisten von Greenpeace halten am Dienstag (08.03.11) in Berlin vor dem Bundeswirtschaftsministerium vor Beginn des Benzin-Gipfels der Bundesregierung Schilder mit der Aufschrift "E10 stoppen". Vertreter verschiedener Ministerien, der Mineraloelwirtschaft und der Automobilhersteller kamen zum Benzin-Gipfel zusammen, um ueber den Start des Bio-Kraftstoffs E10 zu debattieren. (zu dapd-Text) Foto: Michael Gottschalk/dapd
Przeciwko wprowadzeniu E10 protestował nawet GreenpeaceZdjęcie: dapd

Los biopaliwa E10, z 10-procentową domieszką etanolu, pomimo całych kampanii uświadamiających i reklamowych, zdaje się być przesądzony. Koncerny petrochemiczne BP i Total ze względu na nikły zbyt E10, znów przerzuciły się głównie na produkcję paliw konwencjonalnych. W trzech rafineriach: Leuna, Schwedt i Karlsruhe produkcja została dostosowana do potrzeb - poinformowali rzecznicy koncernów.

Unia naciska

Producenci paliw już od dłuższego czasu są bardzo sceptyczni, czy uda im się sprzedać ilość paliwa narzuconą przez rząd.

"Musimy kierować się wyborem, jakiego kierowcy dokonują na stacji benzynowej - dlatego zmniejszyliśmy ofertę biopaliwa." - zaznaczył rzecznik koncernu Total. Przemawiają za tym także względy ekonomiczne: "Nie możemy produkować na skład".

Nie do przyjęcia jest dla nich, że przedsiębiorstwa zmuszone są ponosić straty, tylko dlatego, żeby dostosować się do wymogów rządu. Unijna dyrektywa wymaga bowiem większego udziału paliw ze źródeł odnawialnych ogólnym bilansie paliwowym transportu. Niemiecka droga do osiągnięcia tego celu miała polegać na oparciu zaopatrzenia paliwowego głównie na benzynie E10.

Bundeswirtschaftsminister Rainer Bruederle (FDP) gestikuliert am Dienstag (08.03.11) in Berlin im Bundeswirtschaftsministerium vor Beginn des Benzin-Gipfel der Bundesregierung neben Bundesumweltminister Norbert Roettgen (CDU, l.) und Bundesagrarministerin Ilse Aigner (CSU). Vertreter verschiedener Ministerien, der Mineraloelwirtschaft und der Automobilhersteller kamen zum Benzin-Gipfel zusammen, um ueber den Start des Bio-Kraftstoffs E10 zu debattieren. (zu dapd-Text) Foto: Michael Gottschalk/dapd
A miało być tak wspaniale! Ministrowie Roettgen, Bruederle i Aigner uroczyście inicjowali start E10Zdjęcie: dapd

Klient nieświadomie już płaci

Jeżeli celu tego nie da się osiągnąć, grożą kary. Eksperci obawiają się, że kwotami z tytułu kar kar producenci paliw obarczą klientów, którzy będą musieli płacić więcej na stacji benzynowej. Minister ochrony środowiska Norbert Roettgen (CDU) ostrzegał producentów paliw przed takim prostym rozwiązaniem, lecz po cichu nawet w kręgach rządowych mówi się, że klienci już od jakiegoś czasu płacą za to handlowo-rządowe fiasko.

O ile Total i BP poszły drogą zmniejszenia produkcji, koncern Shell sięgnął po inne rozwiązanie. Zapowiedział on bezpłatne ubezpieczenie na wypadek awarii samochodu, spowodowanej tym paliwem, dla kierowców, którzy będą kupować E10 głównie na ich stacjach.

Miliony na nic

W zapanowaniu nad sytuacją nie pomógł także nawet pośpiesznie zwołany rządowy szczyt paliwowy z udziałem przedstawicieli koncernów petrochemicznych, przemysłu samochodowego i ministrów zaangażowanych w ten temat. Lecz klapa pozostała klapą.

Koszty dostosowania stacji benzynowych do sprzedaży nowego paliwa wyniosły kilkaset milionów euro, jak poinformował rzecznik Totalu. "Wprowadzenie E10 było zaplanowane na wielką skalę, ale tendencja się nie odwróciła."

dpa / Małgorzata Matzke

red.odp.: Andrzej Paprzyca