Facebook & Co. Po 20 latach więcej regulacji
19 lutego 2024Facebook ma 20 lat i jest największą siecią społecznościową na świecie. W ciągu miesiąca przynajmniej raz aktywnie zaznaczają swoją obecność na Facebooku ponad trzy miliardy ludzi, czyli więcej niż co trzeci mieszkaniec świata. Historia sukcesu.
Ale założycielowi Facebooka Markowi Zuckerbergowi popsuto ten świąteczny nastrój. Zaledwie kilka dni przed jubileuszem spotkał się bowiem z drastyczną krytyką podczas wysłuchania publicznego w Senacie USA. – Pan ma krew na rękach. Pan ma produkt, który zabija ludzi – krzyczał na niego republikański senator Lindsey Graham.
Temat wysłuchania: niewystarczająca ochrona dzieci i młodzieży na głównych platformach internetowych. – Pańskie decyzje projektowe, pańskie zaniechania w takich kwestiach, jak stosowne inwestowanie w zaufanie i bezpieczeństwo, pańskie nieustanne dążenie do wiązania (użytkowników) z platformą i zysku, zamiast zapewniania (im) podstawowego bezpieczeństwa, naraziły nasze dzieci i wnuki na niebezpieczeństwo – mówił demokrata Dick Durbin, lider większości w amerykańskim Senacie, trafiając w samo sedno krytyki.
Zagrożenia związane z mediami społecznościowymi są obecnie przedmiotem szerokich dyskusji. W USA częściowo obwinia się je za kryzys zdrowia psychicznego młodocianych.
Niemiecki psycholog i badacz ryzyka wymienia w rozmowie z DW szereg szkodliwych skutków, które przynoszą media społecznościowe. Nie chodzi tylko o to, że coraz więcej osób ma trudności z koncentracją.
– Niektóre badania pokazują, że wzrosła liczba przypadków niepewności, braku poczucia własnej wartości, depresji, a nawet myśli samobójczych – wylicza Gerd Gigerenzer. W Stanach Zjednoczonych te oznaki obejmują również zwiększony wskaźnik samobójstw wśród osób w wieku od 10 do 25 lat. W ciągu dekady między 2011 a 2021 rokiem wskaźnik ten skoczył aż o 60 procent.
Obiecujący początek
A przy tym Facebook zaczynał tak nieszkodliwie, w czasach, gdy dopiero się zaczynała rewolucja cyfrowa, a Internet obiecywał przejrzystość i współudział. Podczas gdy tradycyjne media funkcjonowały na zasadzie „jeden komunikuje się z wieloma”, wydawał się być nowym sposobem komunikacji „wszystkich ze wszystkimi” i przynosić więcej wolności, uczestniczenia i demokracji. Facebook zachwycił jako sieć społecznościowa, w której można było szybko znaleźć podobnie myślących ludzi, dzielić się zdjęciami z wakacji i być na bieżąco z tym, co robią znajomi.
– W wypadku Facebooka na początku miało się raczej wrażenie bezinteresowności i nadzieję, że łączenie ludzi ze sobą uczyni świat lepszym – wspomina berliński medioznawca Martin Emmer.
Powstanie tej globalnej sieci miało daleko idące konsekwencje. Przykładem mogą być przewroty, do których doszło podczas arabskiej wiosny w 2011 roku, a którym towarzyszyły wielkie nadzieje. Ze względu na rolę sieci w organizowaniu demonstracji i oporu były nawet przez jakiś czas nazywane „facebookowymi rewolucjami”
Dzięki gwałtownemu rozwojowi smartfonów Facebook zaoferował spełnienie odwiecznej ludzkiej potrzeby na najwyższym poziomie technologicznym. – Ludzie są istotami społecznymi – wyjaśnia Emmer. – A te platformy stworzyły coś, czego nie było przedtem w żadnym innym medium. Pozwoliły nam mianowicie nawiązywać kontakty z innymi ludźmi na wielu różnych poziomach, które można łatwo poukładać według różnych typów znajomości. I uczestniczyć w życiu innych – tłumaczy naukowiec.
Upodmiotowienie a ubezwłasnowolnienie
Utrzymanie sieciowej infrastruktury ma jednak swoją cenę. Użytkownicy płacą podwójnie: swoimi danymi i swoją uwagą. Uwaga jest zaś towarem deficytowym. Reklamodawcy chętnie wydają pieniądze, by ją zdobyć. Zwłaszcza wtedy, gdy dzięki precyzyjnym profilom osobowości wiadomości mogą być kierowane wprost do prawdopodobnych klientów. Właśnie dlatego operatorzy platform zbierają jak najwięcej danych od swoich użytkowników, a każdy lajk zapewnia im dodatkowy punkt danych. Szczegółowa znajomość zainteresowań, upodobań i antypatii użytkowników pozwala potem zalewać ich osie czasu takimi treściami, które zatrzymają ich na platformie tak długo, jak to tylko możliwe.
Przez długi czas dla operatorów platform nie miało żadnego znaczenia, jak te treści oddziałują na jednostki i społeczeństwo. Rosnąca polaryzacja społeczeństwa, coraz większa brutalizacja dyskusji politycznych, rozprzestrzenianie się najdzikszych teorii spiskowych – to wszystko zaczęło się jednak kojarzyć z Facebookiem & Co.
Dzięki komunikacyjnej potędze, jaką zdobyły, sieci społecznościowe mogą być również wykorzystywane do celów politycznych. W 2016 roku pojawiły się zarzuty, że Rosja użyła Facebooka do wpłynięcia na wynik wyborów prezydenckich. Dwa lata później Facebook został uwikłany w aferę Cambridge Analytica. Firma przeanalizowała dane około 50 milionów profili na Facebooku, w dużym stopniu bez wiedzy użytkowników, by przy pomocy skrojonych na miarę wiadomości wpływać na ich zachowania wyborcze. Także podczas wyborów w USA w 2020 roku istotną rolę w powielaniu rozpowszechnianej przez Donalda Trumpa legendy o skradzionych wyborach odegrały facebookowe grupy „Stop-the-steal” („Stop kradzieży”).
Wyborczy superrok 2024
2024 to wyborczy superrok. Do urn pójdą obywatele państw, w których mieszka ponad połowa ludności świata: Indii i Indonezji, Pakistanu i Rosji, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Amerykański informatyk i krytyk technologii cyfrowych Jaron Lanier (twórca terminu „wirtualna rzeczywistość” – przyp.) nie tai zmartwienia.
– Dzięki sztucznej inteligencji będzie więcej dipfejków i innych nowych zastosowań technologii do manipulowania ludźmi (deepfake, dosłownie głębokie fałszerstwo, to metoda manipulacji obrazem pozwalająca na przykład obsadzić każdego w dowolnej scenie, choćby w filmie porno – przyp.). Myślę, że wiele osób nie będzie na to przygotowanych – obawia się Jaron Lanier w rozmowie z DW. W książce „Dziesięć powodów, dla których należy natychmiast usunąć swoje konta z mediów społecznościowych” („Ten Arguments for Deleting Your Social Media Accounts Right Now”) ostrzegał już w 2018 roku przed niebezpieczeństwami związanymi z tymi mediami.
Ekspert ocenia pozytywnie to, że wielu ludzi powoli zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, jak są manipulowani. – Czy ich liczba jest wystarczająca, by coś zmienić, tego nie wiem – zastrzega jednak.
Zajmujący się globalnymi sieciami berliński naukowiec Philipp Lorenz-Spreen również uważa, że społeczeństwa zbyt długo pozwalały korporacjom danych kierować sobą. – Przez 20 lat pozwalaliśmy, by Web 2.0, Internet, w którym każdy może dzielić się swoimi treściami, rozwijał się w niemal czysto komercyjnym kierunku. I pozwalaliśmy na rozprzestrzenianie się ekonomii uwagi (która uwagę człowieka traktuje jako towar – przyp.) – reasumuje Lorenz-Spreen.
Przebudzenie polityków
Tymczasem jednak politycy wreszcie się obudzili i próbują nadrobić zaległości w wyścigu z gigantami technologicznymi. W 2022 roku Unia Europejska przyjęła Digital Services Act, ustawę o usługach cyfrowych. 17 lutego 2024 roku weszła ona w życie. Dzięki niej usuwanie nielegalnych treści, na przykład mowy nienawiści, ma być szybsze. Lepiej chronione mają być również podstawowe prawa obywatelskie użytkowników, w tym wolność słowa.
Ponadto badacze powinni wreszcie uzyskać dostęp do danych internetowych gigantów. Lorenz-Spreen cieszy się: – Coś tu zmierza w kierunku przejrzystości, skoro będziemy wreszcie mogli uchylić klapkę na tej czarnej skrzynce i zajrzeć do środka, jak ta maszynka działa – mówi.
Jakby jednak nie działała, to działa bardzo opłacalnie. Właściciel Facebooka, koncern Meta, do którego należą także Instagram i WhatsApp, zarobił w ostatnim kwartale 2023 roku tak dużo pieniędzy na reklamach, że na 20. urodziny po raz pierwszy zdecydował się wypłacić swoim akcjonariuszom dywidendę. Przynajmniej im coś pozostanie z tego świątecznego nastroju.
Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Niemieckiej DW.
Ten artykuł na temat 20. urodzin Facebooka został zaktualizowany w związku z wejściem w życie ustawy o usługach cyfrowych.
Chcesz komentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>