Ekspert: przymusowa relokacja to poroniony pomysł
25 czerwca 2018- Pomysł przymusowej relokacji uchodźców był od samego początku martwym płodem i to nie tyle z politycznego, co z praktycznego punktu widzenia – powiedział Knaus w poniedziałek (25.06.) na spotkaniu z dziennikarzami zagranicznymi akredytowanymi w Berlinie.
Austriacki naukowiec kieruje think tankiem European Stability Initiative ESI, który doradza niemieckiemu rządowi. Knaus uważany jest za pomysłodawcę porozumienia Unii Europejskiej z Turcją z marca 2016 roku, które doprowadziło do znacznego ograniczenia liczby migrantów przedostających się do Europy tzw. szlakiem bałkańskim przez Turcję i Grecję.
Jak wdrożyć system kwot?
- Nikt dotychczas nie udzielił odpowiedzi na pytanie, jak wdrożyć system kwot - zaznaczył Knaus. Jego zdaniem całkowite fiasko poniósł też tzw. system z Dublina zakładający, że obcokrajowiec starający się o azyl, powinien złożyć wniosek w pierwszym kraju UE, do którego dotarł i oczekiwać tam na decyzję.
- Od 20 lat Unia szuka bezskutecznie odpowiedzi na pytanie, jak przenieść ludzi do kraju, w którym nie chcą przebywać i sprawić, by w nim pozostali - mówił szef ESI dodając, że żaden minister spraw wewnętrznych nie powiedział, jak to zrobić.
- Nie znajdziemy rozwiązania, jeśli będziemy koncentrować się na tym, jak przesunąć tych migrantów, którzy już są u nas. Wszyscy będą obstawać przy narodowo-egoistycznych rozwiązaniach- zastrzegł Knaus.
Obniżanie standardów azylowych
Jego zdaniem problemem kluczowym jest „konkurencja między państwami, polegająca na tym, żeby traktować azylantów i osoby starające się o azyl gorzej niż kraj sąsiedni, dzięki czemu można mieć nadzieję, że przeniosą się do sąsiada”. - Efektem jest to, że niemal wszyscy lądują w Niemczech - mówił Knaus. Jego zdaniem, obniżenie standardów postępowania z uchodźcami w Niemczech tak, by ten kraj przestał być atrakcyjnym miejscem, nie wchodzi w rachubę ze względu na niemiecką konstytucję, sądy i polityczną kulturę.
Odnosząc się do postawy krajów Grupy Wyszehradzkiej, Knaus przyznał, że propozycja przymusowej relokacji była „pierwotnym błędem” Komisji Europejskiej, która niczego nie nauczyła się z fiaska systemu z Dublina.
Jego zdaniem w praktyce „nie ma kompletnie żadnego znaczenia”, czy Niemcom uda się przekazać Węgrom lub Polsce tysiąc czy dwa tysiące uchodźców w ciągu roku. - Tym bardziej, że nie mamy pojęcia, jak nie dopuścić do tego, żeby ponownie do nas (do Niemiec) przyjechali. To była polityka symboliczna - wyjaśnił.
Zdaniem Knausa propozycja przymusowej relokacji wysunięta przez KE i PE zostanie na szczycie UE w tym tygodniu „ostatecznie pogrzebana”. – I słusznie, bo była to propozycja bezsensowna- dodał.
Niemieckie mrzonki relokacyjne
Austriacki naukowiec zwrócił uwagę, że gdyby zrealizować system relokacji, Niemcy mogłyby przenieść w zeszłym roku 40 tys. z 220 tys. uchodźców do innych krajów – Polski, Rumunii czy Hiszpanii.
-To całkowity absurd, nierealny pomysł. Czy w niemieckim MSW jest chociażby jedna osoba, która wierzy w powodzenie tego planu? Wierzy w to, że Niemcy wyślą do Polski 10 tys. osób i że one tam pozostaną?- pytał Knaus.
Szef ESI powiedział, że Kraje Wyszehradzkie „stanęły na czele protestu” i uczyniły z tego problemu „kwestię ideologiczną”: za lub przeciw Europie, za lub przeciw solidarności.
Niemcy powinny wycofać się z pomysłu relokacji
- Niemcy, Francja i inne kraje powinny oświadczyć: rezygnujemy z tej propozycji, przestajemy się o to kłócić z Budapesztem i Warszawą – uważa Knaus. W sprawach migracji „Orban ma często rację”, ocenia austriacki ekspert.
Jego zdaniem znacznie lepsza byłaby proponowana przez ESI „dobrowolna relokacja”. UE powinna nagradzać finansowo gminy i samorządy, które dobrowolnie przyjmują uchodźców. - Nie kary, lecz pozytywne bodźce. Niektóre kraje wyszehradzkie byłyby skłonne dyskutować o takim dobrowolnym systemie - uważa naukowiec.
Zdaniem Knausa spór o uchodźców traktowany jest przez Polskę jako możliwość odwrócenia uwagi od innych problemów, przede wszystkim od ograniczania państwa prawa. - Z punktu widzenia Warszawy lepiej jest spierać się o kwoty uchodźców, gdzie ma merytorycznie rację, niż tłumaczyć się z zarzutów o demontaż państwa prawa i ograniczanie niezależności sądownictwa - powiedział Knaus.