W nocy 2 sierpnia 1944 roku naziści wymordowali w komorach gazowych Auschwitz-Birkenau ostatnich 4300 niewinnych Sinti i Romów – kobiet, mężczyzn, dzieci – z osławionego tzw. obozu cygańskiego.
Osiem lat temu Parlament Europejski ogłosił 2 sierpnia Europejskim Dniem Pamięci o Zagładzie Sinti i Romów. Jednocześnie PE „bezwarunkowo i jednoznacznie potępił wszelkie formy rasizmu i dyskryminacji” wobec mniejszości. Wezwał wszystkie państwa członkowskie UE do upamiętniania 2 sierpnia Porajmos, nazistowskiego ludobójstwa Sinti i Romów.
Holokaust: efekt obojętności
Pamięć o ofiarach ludobójstwa stała się integralną częścią naszej tożsamości i bolesnej historii naszej społeczności. Porajmos jest postrzegany nie tylko jako dramat Sinti i Romów, którzy stali się ofiarami tej nieludzkiej zbrodni, ale jako wyjątkowa forma barbarzyństwa.
W czasach nazistowskich pojęcie „etyczny” zostało wyparte przez „techniczny”. Instrumentalny rozsądek całkowicie oddzielił człowieka od jego emocji, namiętności i zasad moralnych. Współczesny człowiek epoki nazistowskiej został okradziony z istoty człowieczeństwa. W centrum jego zainteresowań było zwiększenie jego „technicznej” sprawności i skuteczności, „nieskażonej” jakąkolwiek odpowiedzialnością moralną.
Holokaust nie dokonał się dzięki sadystom, ale raczej z powodu obojętności i całkowitego oderwania ludzi tamtej epoki od wszelkich moralnych zobowiązań. To odczłowieczenie biurokracji umożliwiło wymordowanie w tak krótkim czasie tak dużej liczby ludzi. Sześć milionów Żydów i pół miliona Sinti i Romów padło ofiarą Holokaustu. Konsekwencje dla ludzkości i cywilizacji były druzgocące.
Dyskryminacja, uprzedzenia i nierówność
Prawie osiem dekad po zakończeniu II wojny światowej Romowie i Sinti nadal spotykają się z dyskryminacją i uprzedzeniami we wszystkich dziedzinach życia – we wszystkich krajach europejskich, w których są rozproszeni. Krajem o największej populacji Romów w Europie jest Rumunia, w której mieszka około 2 mln członków tej mniejszości. Setki tysięcy żyją na Węgrzech, Słowacji, w Niemczech, Hiszpanii, Francji i Bułgarii. Łączną liczbę Sinti i Romów w Europie szacuje się na 12 mln osób – jesteśmy największą mniejszością na naszym kontynencie.
Niestety, dopiero w takie dni jak 2 sierpnia wspomina się losy naszej społeczności. Tylko w takie dni spotykamy się z zainteresowaniem publicznym – w efekcie publicznego porozumienia. Nie oznacza to, że obchody są złe, ale jedno jest pewne: potrzeby naszej mniejszości są prawie całkowicie ignorowane w inne dni roku – mimo że żyjemy w Europie od siedmiu wieków.
Zwłaszcza w ciągu ostatnich kilku lat – w trakcie i po pandemii koronawirusa, która doprowadziła do poważnego załamania gospodarczego na całym świecie – wielu Sinti i Romów doświadczyło ostrzejszego wykluczenia i znalazło się pod szczególną presją ekonomiczną. Wielu z nas odniosło wrażenie, że społeczność romska jest wspierana i słyszana jako ostatnia, ale jako pierwsza – fotografowana i filmowana podczas przyjmowania pomocy.
To musi się zmienić. Człowieczeństwa nie można okazywać tylko w dni pamięci lub przed kamerą. Częścią naszych moralnych zobowiązań jako istot ludzkich jest integracja zmarginalizowanych Sinti i Romów. Ostatecznie nieludzkie doświadczenie Zagłady rodzi szczególną odpowiedzialność wobec ofiar i ich potomków. Rasizm, dyskryminacja, romofobia nie mogą mieć miejsca w Europie. W tym kontekście chciałbym przypomnieć słowa polskiego socjologa i filozofa pochodzenia żydowskiego Zygmunta Baumana, które budzą odwagę i nadzieję: „Zło nie jest wszechmocne. Można mu stawić opór”.
Fatlum Kryezi (29 l.) jest socjologiem i dziennikarzem. Pochodzi ze społeczności romskiej z Prizren w Kosowie, studiował socjologię i antropologię społeczną w Prisztinie oraz na CEU w Budapeszcie.
W dziale „Moja Europa” DW oferuje ludziom kultury i nauki w Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej przestrzeń do zaprezentowania swoich poglądów na sprawy europejskie. „Moja Europa” ukazuje różne perspektywy i wspiera demokratyczną debatę.