Dzieci muszą się bawić
1 czerwca 2020„Mamo, zobacz!“, woła kilkuletni chłopiec. Właśnie z kolegą z sąsiedztwa ustawili w ogrodzie barykady z krzeseł i innych przedmiotów, by zorganizować bieg z przeszkodami. Są zachwyceni. W przeciwieństwie do mamy, która stwierdza, że to przecież meble, a nie przyrządy gimnastyczne. Następnie każe skończyć zabawę. Dzieci są pod presją.
Reglamentowana swoboda
Tymczasem Renate Zimmer, badaczka rozwoju dzieci z Uniwersytetu w Osnabrueck życzyłaby sobie więcej przestrzeni do zabawy. – Ta przestrzeń jest zbyt reglamentowana – mówi. Skakanie, wspinaczka, biegi, budowanie grot, także w warunkach domowych? Zdaniem Renate Zimmer tak właśnie powinno być. Bo w zabawie dziecko przygotowuje się na wymagania życia.
– Dziecko, które eksperymentuje z tym, co ma w otoczeniu, odkrywa prawa przyrody – przekonuje Zimmer. Piłka pływa po wodzie, kamień spada. Dziecko odkrywa funkcjonowanie przedmiotów. – Do tego dziecko potrzebuje swobody. Nie nauczy się tego przy grach planszowych albo podczas słuchania słuchowiska.
Zabawa a rozwój społeczny
Z tą swobodą jest różnie – zwłaszcza w miastach. Prawo dziecka do czasu wolnego i zabawy jest zapisane w artykule 31 Konwencji Praw Dziecka ONZ. Eksperci ONZ podkreślają, że zabawa powinna się odbywać samodzielnie, a nie z inspiracji dorosłych.
Zabawa uruchamia ważne procesy psychiczne, która wpływają na poczucie pewności siebie – przekonują naukowcy. Na drodze do samopoznania niezbędni są towarzysze zabaw. – Reguły, współpraca, uzgodnienia, opowiadanie się za czymś lub przeciw czemuś – to wszystko wspomaga rozwój społeczny – uważa Zimmer, której wnioski zawarte zostały w analizie Fundacji Konrada Adenauera z 2018 roku. Badaczka podkreśla, że zostały one potwierdzone przez wiele naukowych badań – a to powinno nawet mało wyrobionych pedagogicznie rodziców przekonać, że wieża z klocków czy zamek z piasku mają znaczenie.
Nauka przez zabawę
– Podczas zabawy dziecku nie chodzi o to, by się czegoś nauczyć czy coś konkretnego osiągnąć – mówi Theo Toppe, psycholog z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka w Lipsku. Dziecko nie wspina się po to, by osiągnąć sprawność motoryczną. Prawdziwa zabawa jest zawsze dobrowolna i wychodzi od samego dziecka.
– Gdy dziecko się bawi, jest tu i teraz, jednocześnie cały czas pozostając w kontakcie z otoczeniem – wyjaśnia Toppe. Dziecko działa na otoczenie, budując na przykład bramę z klocków. I otoczenie działa na dziecko: teraz można zbudować figurę, która przejdzie przez bramę. I tu zaczyna się już nauka. – Stała wymiana z otoczeniem prowadzi do wielkiego odprężenia, a jednocześnie wymaga koncentracji. To kombinacja, która ułatwia proces uczenia się.
Bycie tu i teraz
Kolejny czynnik wspierający ten proces to to, że w zabawie o nic konkretnego nie chodzi. – Gdy przegram w jakiejś grze, to zawsze mogę powiedzieć, że to była tylko zabawa – uważa psycholog. Zabawa umożliwia próbowanie własnych sił, zarówno motorycznych, jak i kognitywnych, jak również tworzenie i realizację własnych strategii, czyli bycie kreatywnym. – Bycie tu i teraz jest czymś, co dorosłemu przychodzi z trudnością. My w naszych myślach jesteśmy najczęściej wszędzie, tylko nie przy aktualnym zajęciu. Dlatego trudno nam zrozumieć dziecięcą zabawę.
Ten brak zrozumienia to coś, co ogranicza dziecięcą swobodę. Przejawiło się to jaskrawo w formie zamykania i tak już nielicznych miejsc zabaw dla dzieci podczas pandemii. Renate Zimmer krytykuje takie postępowanie: – Wydaje mi się, że najpierw musimy zawalczyć o więcej swobody w naszych własnych głowach – mówi. Czy nie można było także na placach zabaw – podobnie jak w supermarketach – po prostu ograniczyć liczbę dzieci?
Tymczasem debata długo toczyła się jedynie wokół otwierania i zamykania placówek oświaty. Zupełnie jakby nauka i zabawa nie były ze sobą związane. Jakby zabawa była luksusem.