DW: nagroda dla dziennikarzy za fotoreportaże z Mariupola
20 czerwca 2022– Ze wszystkiego, co widziałem w Mariupolu, utkwił mi w pamięci jeden obraz: Martwe niemowlę leżące na podłodze w piwnicy szpitala – tak w rozmowie z DW Mścisław Czernow opisuje chwilę, gdy zrobił swoje ostatnie zdjęcie w Mariupolu. Tego dnia w połowie marca opuścił oblężone miasto.
– Kręciliśmy w szpitalu, gdy przyszedł lekarz i poprosił mnie, żebym poszedł za nim na podwórko za budynkiem – mówi Czernow. – Tam nagle zobaczyłem na ziemi dziesiątki ciał zapakowanych w plastikowe worki lub zawiniętych w dywany.
To byli cywile zabici podczas bombardowania miasta. Lekarz zaprowadził go do piwnicy, gdzie leżało jeszcze więcej ciał. – Wśród nich był ten mały pakiecik. Lekarz nachylił się nad nim i go rozpakował, a wtedy zobaczyłem, że to niemowlę. Obok leżała kartka, na której było napisane, że żyło 23 dni.
Mścisław Czernow pracuje jako filmowiec w ekipie agencji Associated Press. Za reportaże z Mariupola z lutego i marca DW wyróżniła go i jego wieloletniego współpracownika, fotografa Jewgienija Małoletkę, Nagrodą Wolności Słowa (Freedom of Speech Award). Obaj dotarli do tego portowego miasta zaledwie na kilka godzin przed wkroczeniem wojsk rosyjskich na Ukrainę i przez trzy tygodnie relacjonowali, co się tam dzieje, zanim w połowie marca zostali stamtąd ewakuowani.
Ukazując przerażające szczegóły, ich zdjęcia i filmy opowiadają o tym, jak Mariupol, prosperujące niegdyś miasto, wskutek ciężkich bombardowań przez siły rosyjskie zostało zrujnowane i pogrążyło się w chaosie. Dziennikarze udokumentowali rozpaczliwe warunki, w jakich żyli mieszkańcy, odcięci od gazu i elektryczności, przez wiele tygodni pozbawieni żywności i wody pitnej. Zarejestrowali obrazy masowych grobów wypełnionych ciałami cywilów i dzieci.
Gdyby nie ogrom dowodów zebranych przez Czernowa i Małoletkę, świat nie dowiedziałby się tak szybko, jakie zbrodnie rosyjscy najeźdźcy popełnili w Mariupolu.
Zdjęcia, które zaprzeczają kremlowskiej propagandzie
9 marca Małoletka sfotografował sanitariuszy wynoszących ranną ciężarną kobietę ze szpitala położniczego zbombardowanego przez rosyjskie samoloty. Również Czernow sfilmował tę scenę. Kobieta i jej dziecko zmarli. Zarejestrowane przez dziennikarzy obrazy obiegły światową sieć. Obaj nie wiedzieli nawet, że ich obrazy trafiły na czołówki mediów i doprowadziły do oficjalnych reakcji.
– Dostęp do Internetu nie był łatwy, nie mieliśmy więc możliwości śledzenia reakcji na to, co filmowaliśmy lub fotografowaliśmy – mówi Czernow. – Gdy jednak doszło do ataku lotniczego na szpital położniczy, zdałem sobie sprawę, że będzie to jeden z najważniejszych momentów i obrazów tej wojny, który będzie miał ogromne znaczenie – dodaje.
Podczas gdy próbowali przekazywać swoje zdjęcia i filmy poprzez słabe i niepewne połączenia internetowe, dostępne tylko w kilku punktach miasta, rosyjskie media bombardowały opinię publiczną zapewnieniami, że ich wojska nie wyrządzają cywilom żadnej krzywdy. Jednak zrobione przez Małoletkę zdjęcia ze zniszczonego szpitala stały się niezbitymi dowodami, przeczącymi twierdzeniom Kremla.
Dziennikarze pod ostrzałem
Czernow i Małoletka nie po raz pierwszy pojawili się na obszarze objętym kryzysem. Czernow był reporterem z wojen w Syrii, Iraku i Mjanmie (Birmie), a Małoletka przez lata relacjonował najpierw ukraińską rewolucję na Majdanie, a potem konflikty w Donbasie i na Krymie. Ale Mariupol był dla nich czymś innym.
– To było prawdopodobnie jedno z najtrudniejszych i najbardziej niebezpiecznych zadań, jakie kiedykolwiek miałem – przyznaje Czernow. – Ta wojna jest ogromnie niebezpieczna i bardzo nieprzewidywalna, bo jest toczona niezwykle wyrafinowaną bronią. Martwisz się więc o swoje życie, ale czujesz też tę presję, by produkować materiał i wysyłać go, bo to ważne – wyjaśnia. Jak podkreśla, doświadcza tego każdy dziennikarz, który relacjonuje wydarzenia na Ukrainie.
Jak wynika z zestawień publikowanych przez Reporterów bez Granic (RSF), od początku wojny wojska rosyjskie wielokrotnie ostrzeliwały dziennikarzy. Według danych Komitetu Ochrony Dziennikarzy (CPJ), do 13 czerwca 2022 roku w strefach walk na Ukrainie zginęło co najmniej dwunastu dziennikarzy. Oficjalne źródła ukraińskie podają wyższe liczby. Są bowiem dziennikarze, których uznano za zaginionych, uprowadzonych lub zabitych w nieznanych okolicznościach.
2 kwietnia, czyli mniej więcej w dwa tygodnie po opuszczeniu Mariupola przez Czernowa i Małoletkę, rosyjscy żołnierze zastrzelili tam litewskiego filmowca Mantasa Kvedaraviciusa.
Powrót na linię frontu
Mimo tych wszystkich zagrożeń Czernow i Małoletka zamierzają powrócić na linię frontu po krótkim pobycie w Niemczech, gdzie planują wziąć udział w ceremonii wręczenia ufundowanej przez DW Nagrody Wolności Słowa. Przyznawana co roku w czerwcu nagroda honoruje osoby lub inicjatywy związane z mediami, które w szczególny sposób promują wolność słowa i wolność prasy.
Czernow twierdzi, że sytuacja we wschodniej Ukrainie nie jest wcale lepsza od tej, którą przeszedł oblężony Mariupol, jeśli nie gorsza. – Nikt nie zna skali ofiar wśród ludności cywilnej i zniszczeń, jakie tam mają miejsce, ponieważ z tamtych terenów nie docierają żadne obrazy – tłumaczy i podkreśla, że chce wrócić na linię frontu, ponieważ jest Ukraińcem i dziennikarzem. – Na Ukrainie dzieją się rzeczy, o których ludzie muszą wiedzieć – wyjaśnia.
– Przekopując się przez media głównego nurtu, odnoszę wrażenie, że niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak blisko Europy toczy się wojna na Ukrainie i jak niezmierny wpływ będzie miała na cały świat – mówi. Jego zdaniem ten konflikt będzie miał niekończące się reperkusje dla polityki i gospodarki dzisiejszego świata oplecionego siecią wzajemnych powiązań.
To tłumaczy, dlaczego Czernow postrzega swoją pracę na Ukrainie jako coś więcej niż tylko relacje z miejsca, w którym toczy się wojna. – To jest raczej relacjonowanie początków czegoś wielkiego, bycie świadkiem wydarzeń i bitew, które kształtują przyszłość świata – wyjaśnia. – Jako dziennikarz, jak mógłbyś nie czuć obowiązku, by to robić?
Autor: Monir Ghaedi
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>