Drogie Gorleben
30 listopada 2011Według oceny Niemieckiego Urzędu ds. Ochrony przed Promieniowaniem (BfS) na zbadanie jednego potencjalnego składowiska odpadów jądrowych trzeba przeznaczyć około 400 mln euro.
W odpowiedzi na zapytanie klubu poselskiego Zielonych rząd federalny podał takie oto dane liczbowe: na badania naziemne trzeba by przeznaczyć 50 mln euro, a na prace pod ziemią 250 mln. 100 mln euro zaplanowano na nieprzewidziane wydatki.
Inne, tańsze rozwiązania
Badenia-Wirtembergia zaproponowała zbadanie do czterech potencjalnych składowisk. Ogólny koszt tego przedsięwzięcia opiewałby na 1,6 mld euro. Mniej więcej tyle samo pochłonął zapoczątkowany w 1977 roku proces badania przydatności byłej kopalni w Gorleben na ostateczne składowisko odpadów jądrowych.
"Za pomocą pieniędzy, które utopiono dotąd w Gorleben, można by równocześnie zbadać cztery inne miejsca" - oświadczyła rzeczniczka klubu Zielonych ds. polityki jądrowej, Sylvia Kotting-Uhl. "To dodatkowy powód, by jak najszybciej zacząć poszukiwania i nie utopić dalszych środków w Gorleben".
Nie łatwo przekonać
Do lata 2012 roku federacja i kraje związkowe chcą mieć gotową ustawę w tej sprawie. Z Gorleben nie zamierza się jednak rezygnować, ponieważ ma służyć jako składowisko spodziewanych jeszcze 29 000 ton wysoko radioaktywnych odpadów.
Rząd Niemiec przyznaje, że w latach 1977-2010 wydatkowano na Gorleben 1,559 mld euro. Na federację i kraje związkowe, a tym samym na podatnika, przypadły 142 mln euro (9,1 proc.) Resztę pokrył przemysł jądrowy.
Wysokie koszty rezygnacji z energii jądrowej
Rezygnacja z programu energii jądrowej będzie kosztowała federację więcej niż przewidywano i pochłonie co najmniej 4 mld euro. Szacuje się, że koszty zamknięcia, rozbiórki i ostatecznego składowania urządzeń techniki jądrowej wyniosą w sumie około 3,2 mld euro. Do tego dojdzie miliard euro z tytułu likwidacji enerdowskich urządzeń jądrowych przez należące do federacji zakłady Energiewerke Nord.
"To nie wszystko, bo dalsze miliardy połkną składowiska Asse i Morsleben" - zaznacza Kotting-Uhl. To gigantyczna suma, której zabraknie w innych dziedzinach. "Na energii jądrowej kilka firm zarabia od dziesięcioleci krocie - mówi Kotting-Uhl - my natomiast bierzemy na siebie ryzyko i ponosimy wysokie koszty".
dpa / Iwona D. Metzner
red. odp. Małgorzata Matzke