Dortmund upamiętnia pomnikiem robotników przymusowych
12 sierpnia 2020Pomnik wygląda jak ogromny stos stalowych palet. Pomiędzy nimi znajdują się podświetlane stalowe kasety z tablicami informacyjnymi - z tekstami i zdjęciami. Rzeźba, do środka której można wejść, wznosi się prawie 4,5 metra nad jeziorem Phoenix w Dortmundzie-Hörde. Obiekt nosi tytuł „Między światłem a cieniem” i został zaprojektowany przez architektkę Pię Emde.
- Wszyscy mieszkańcy Dortmundu w latach 40-tych XX wieku znali warunki życia i pracy robotników przymusowych. W naszym mieście nikt nie powinien już nigdy więcej doświadczać takich cierpień - zaznaczył burmistrz Dortmundu Ullrich Sierau w swoim przemówieniu inauguracyjnym.
W Dortmundzie, przemysłowym centrum Zagłębia Ruhry aż 80 tys. cudzoziemców musiało pracować jako robotnicy przymusowi podczas II wojny światowej, prawie jedna czwarta dla stalowni Hörder Hüttenverein. Zakład Phoenix znajdował się dokładnie tam, gdzie od 2010 roku utworzono zalew, jezioro Phoenix, obecnie popularny teren rekreacyjny, gdzie można wiosłować i żeglować. Huta stali, ostatnio należąca do koncernu Thyssen-Krupp, została zamknięta w 2001 roku, a części fabryki zostały sprzedane do Chin. Magistrat Dortmundu zdecydował w 2014 roku o wzniesieniu w tym miejscu pomnika upamiętniającego zbrodnie z czasów nazizmu.
Stłoczeni w piwnicach
Ulrich Sander, rzecznik Stowarzyszenia Ofiar Reżimu Nazistowskiego - Stowarzyszenia Antyfaszystów (VVN-BdA) zadowolony jest co prawda z tego, ze pomnik powstał jako „widoczne przypomnienie”. Jednak w rozmowie z DW ubolewa, że znikła dawna hala walcownicza huty i pobliska portiernia, które byłyby „autentycznymi miejscami pamięci”. Pomnik ofiar nazistów na wyspie pośrodku jeziora to jego zdaniem tylko „kompromis”.
Przypomina on, że udokumentowane zostało, iż gestapo prowadziło również obóz jeniecki w piwnicach hali obróbki cieplnej stalowni - na życzenie kierownictwa firmy. Z materiałów pochodzących z archiwum miejskiego wynika, że początkowo trzymano tam w ogromnej ciasnocie tzw. robotników wschodnich, później więźniów politycznych z okolicznych miast Zagłębia Ruhry, a także więźniów żydowskich. Na krótko przed zakończeniem wojny wielu z nich wywieziono do ogrodu botanicznego Rombergpark w Dortmundzie i tam zamordowano.
Praca przymusowa to nie tylko historia
Już od lat 60-tych XX wieku inny pomnik w Dortmundzie upamiętnia niewolniczą pracę w lesie miejskim Bittermark, gdzie miały miejsce tzw. „zbrodnie w Rombergu” Powstał on dzięki staraniom Wolfganga Asshoffa, emerytowanego nauczyciela, który działał na rzecz zachowania pamięci o ofiarach zbrodni nazistowskich w Bittermarku, Rombergparku i Hörde. Ponad 300 kobiet i mężczyzn - robotników przymusowych, jeńców wojennych i bojowników ruchu oporu z różnych krajów - zostało tu brutalnie zamordowanych.
Asshoff zadowolony jest z powstania drugiego miejsca pamięci, lecz zaznacza, że trzeba też obserwować teraźniejszość i zważać na „nowoczesne formy pracy przymusowej”: - Nawet jeśli metody są bardziej wyrafinowane i używa się innych określeń – jak powiedział w rozmowie z DW. - Ludzie nadal są wyzyskiwani jako tania siła robocza!
Co prawda idea stworzenia kolejnego pomnika niewolniczej pracy narodziła się w gronie stowarzyszeń VVN-BdA, jednak do realizacji przyczyniło się również archiwum miejskie, mające pod swoją pieczą miejsce pamięci Steinwache, oraz wydział architektury Uniwersytetu Nauk Stosowanych w Dortmundzie. Studenci architektury z Dortmundu opracowali projekty pomnika. Jury zdecydowało się na projekt Pii Emde.
Odszkodowania pod presją
„Między światłem a cieniem” – nazwa nowego pomnika na jeziorze Phoenix w Dortmundzie, nawiązuje do faktu, że przez dziesięciolecia kwestia odszkodowań dla robotników przymusowych toczyła się między tymi dwoma biegunami. Przez długi czas poszkodowani należeli do „zapomnianych ofiar narodowego socjalizmu”, których roszczenia nie były objęte niemieckim prawem odszkodowawczym. Zmieniło się to dopiero pod koniec lat 90., kiedy Niemcy utworzyli fundację zajmującą się odszkodowaniami za pracę przymusową - z wkładem niemieckich firm.
Równolegle do tego zbiorowe pozwy i groźby bojkotu w USA doprowadziły do powstania inicjatywy fundacyjnej niemieckiej gospodarki. Przede wszystkim zorientowane na eksport duże niemieckie firmy oferowały swój udział w „humanitarnym geście” - bez przyznania się do jakiejkolwiek winy. W zamian zażądały „bezpieczeństwa prawnego” dla firm, chroniącego je przed dalszymi procesami sądowymi w USA. Po uregulowaniu tego przez Bundestag 30 maja 2001 r. można było rozpocząć wypłaty.
- Nie mogliśmy wybrać odpowiedniejszej lokalizacji dla tego pomnika - zaznaczył burmistrz Ullrich Sierau. Kontrast między terenem rekreacyjnym a brutalną przeszłością pomoże w zachowaniu pamięci. Ponad 20 lat po debacie na temat odszkodowań dla robotników przymusowych, Dortmund być może „spóźnia się” ze swoim pomnikiem nad jeziorem Phoenix, przyznaje historyk Markus Gönnewig z miejsca pamięci Steinwache. - Ale w wielu innych miastach nie robi się nic – podkreśla.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!