1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Doping, Giertych, Merkel i Hitler

Andrzej Pawlak19 lipca 2007

Niemiecka telewizja publiczna wycofuje się z transmitowania wyścigu Tour de France, rząd Angeli Merkel na półmetku i europoseł Maciej Giertych porównuje panią kanclerz z Hitlerem - to tematy dzisiejszego przeglądu prasy.

https://p.dw.com/p/BKtq
Kolejna afera dopingowa w niemieckim kolarstwie i jej reperkusje to główny temat komentarzy w niemieckiej prasie
Kolejna afera dopingowa w niemieckim kolarstwie i jej reperkusje to główny temat komentarzy w niemieckiej prasieZdjęcie: dpa

Stacje telewizyjne ARD i ZDF przestały transmitować tegoroczny Tour de France po ujawnieniu kolejnego przypadku stosowania dopingu, tym razem przez Niemca Patrika Sinkewitza z zespołu T-Mobile. Komentator „Mitteldeutsche Zeitung” wątpi, czy ten medialny bojkot wyścigu jest wiarygodny. Jak pisze – przez lata ARD i ZDF nie ustawały w wysiłkach popularyzowania zawodowego kolarstwa nie przejmując się specjalnie problematyką dopingu w tej dyscyplinie sportu. Szefowie telewizji publicznej dobrze wiedzieli co robią. Transmisje z kolejnych etapów Tour de France gromadziły przy odbiornikach miliony telewidzów, ku zazdrości konkurentów ze stacji komercyjnych. Czyżby nie zdawali sobie oni sprawy z tego, że tylko nieliczni widzowie wierzyli, że można przez trzy tygodnie przejechać na rowerze trzy tysiące kilometrów przez górzystą Francję czerpiąc siły wyłącznie z porcji musli na śniadanie i spagetti na kolację? - pyta komentator.

Równie sceptycznie wypowiada się „Leipziger Volkszeitung”. Jak to możliwe, że ARD i ZDF wycofały się z transmitowania Tour de France, ale nadal zamierzają transmitować lekkoatletyczne mistrzostwa świata w sierpniu i olimpiadę w Pekinie w przyszłym roku? Czyżby widok sprinterów i pływaków osiągających fantastyczne czasy nie był równie podejrzany jak kolarzy, wspinających się bez wysiłku pod górę na górskich etapach w Pirenejach? Decyzja wycofania się z relacji z tegorocznego wyścigu wydaje się konsekwentna, ale problem dopingu w sporcie jest zbyt poważny i wielowymiarowy, aby można go było ograniczyć wyłącznie do zawodowego kolarstwa – twierdzi „Lepziger Zeitung”.

Stołeczna „Die Welt” dostrzega w tej decyzji szansę na uzdrowienie sytuacji zarówno w sporcie wyczynowym, jak i wokół niego, to jest: w kręgu sponsorów szczególnie podejrzanych dyscyplin. Kolarzom potrzebni są sponsorzy, tacy jak T-Mobile, a sponsorom potrzebna jest telewizja jako platforma reklamowa. Ale kiedy sportowcom zabraknie sponsorów, a sponsorom telewizji, to wtedy – być może – sportowcy przypomną sobie o ideałach czystej rywalizacji z innymi dla radości z samego zwycięstwa, a nie satysfakcji z wynegocjowania szczególnie lukratywnego kontraktu, pisze „Die Welt”.

Bilans na półmetku

Kanclerz Angela Merkel przedstawiła wczoraj w Bundestagu pomyślny bilans rządów wielkiej koalicji w połowie kadencji. Wychodząca w Rostocku „Ostsee-Zeitung” jest zdania, że pani kanclerz jest w tej chwili w zenicie swej politycznej kariery i ma wszelkie powody do zadowolenia. Zwłaszcza w polityce zagranicznej.

A hanowerska „Neue Presse” wystawia jej następujące świadectwo na półrocze, to jest - półmetek: z polityki zagranicznej - piątka, z zachowania jako szefowa czarno-czerwonej koalicji - czwórka, z polityki wewnętrznej – trójka. Uwagi: promocja do następnej klasy – nie zagrożona… „Neue Presse" dodaje przy tym, że nie jest to wyłączna zasługa pani kanclerz. Jak pisze, dopóki SPD pełni de facto rolę opozycji, a część CDU/CSU podkłada jej kłody pod nogi, dopóty pani kanclerz może czuć się nie zagrożona w roli prymuski.

"Merkel sprytniejsza od Hitlera"

Inaczej ocenia jej dokonania eurodeputowany Maciej Giertych, ojciec Romana Giertycha, który zarzucił jej, że w polityce zagranicznej stara się osiągnąć to samo co Hitler, to jest zapewnić Niemcom dominującą pozycję w Europie, z tym, że Angela Merkel jest dużo sprytniejsza od Hitlera, bo nie ucieka się do metod wojskowych. Jak zauważa w „Die Welt” warszawski korespondent gazety Gerhard Gnauck, który celowo chyba nie komentuje wypowiedzi ojca szefa Ligi Polskich Rodzin, „to słaba pociecha, że ta mała partia nie przekracza obecnie w sondażach progu pięciu procent. To, co naprawdę jest smutne i zatrważające, to fakt, że także premier Jarosław Kaczyński oraz pani minister spraw zagranicznych Anna Fatyga od czasu do czasu wymachują maczugą faszyzmu”.