„Die Welt”: Wielkie umieranie w Polsce
20 kwietnia 2021Niemiecki dziennik pisze we wtorek (20.04.2021), że aktualnie w Polsce każdego dnia na COVID-19 umiera tylu ludzi, co niemal nigdzie na świecie.” Już od tygodni Polska czeka na to, by czołowi politycy ogłosili zwrot tendencji. Ale zwrot ten po prostu nie chce nastąpić” – donosi z Warszawy korespondent gazety Philipp Fritz. Jak pisze, nawet słowa ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o tym, że współczynnik reprodukcji wirusa w Polsce wynosi mniej niż jeden, nie dają nadziei, „bo wszystkie inne liczby oznaczają katastrofę”. W miniony piątek (16.04.2021) Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 17 847 nowych infekcjach koronawirusem, ale „szczególnie wstrząsająca jest kolejna liczba: w tym samym czasie 595 osób zmarło na albo w związku z COVID-19” – zauważa Fritz. I dodaje, że kilka dni wcześniej liczba ta przekroczyła nawet 900.
Niemal najwięcej zgonów na świecie
„W Polsce mieszka 38 milionów ludzi. A to jedna z najwyższych liczb na świecie. Siedmiodniowa średnia liczba zgonów na milion mieszkańców wynosi 14 i jest tak wysoka, jak w również mocno dotkniętej pandemią Brazylii” – pisze niemiecki dziennikarz. Wskazuje, że śmiertelność w związku z COVID-19 w Polsce jest wyraźnie wyższa niż w innych „hotspotach” w Europie; w Czechach odnotowuje się osiem zgonów związanych z COVID-19 na milion mieszkańców. Fritz dodaje, że również nadmierna śmiertelność w Polsce w pierwszym kwartale roku wyniosła 24 procent wobec analogicznego okresu w trzech poprzednich latach.
„U dużego sąsiada na wschodzie, który leży w odległości dwóch godzin jazdy samochodem od Berlina, zaczęło się wielkie umieranie trzeciej fali epidemii. Podczas gdy w Niemczech medycy na razie ostrzegają przed zapełnieniem oddziałów intensywnej terapii, w Polsce załamał się już cały system służby zdrowia” – pisze niemiecki dziennikarz. Jak dodaje, lekarze, ratownicy medyczni i pacjenci w Polsce są zrozpaczeni. „Nawet młodzi ludzie z lekkim bądź średnio ciężkim przebiegiem choroby nie mają odpowiedniego leczenia. Personel medyczny jest zwyczajnie przeciążony. Karetki nie mogą już odbierać z domów osób z dusznością, często godzinami parkują w kolejkach przed izbami przyjęć, czekając na wolne łóżka. Operacje chorych na raka muszą być przesuwane na nieokreślony termin. To sceny dużo gorsze od czarnych scenariuszy w Niemczech” – pisze dziennikarz „Die Welt”.
„To masakra”
Cytuje anonimowego sanitariusza z Wrocławia: „Już nie dajemy rady. To masakra. Inaczej nie można tego nazwać”. Ratownik medyczny relacjonuje, że gdy zaczyna zmianę, to już jest 140 pacjentów, których nie dała rady odebrać z domów poprzednia zmiana, a ludzie z dusznością czekają czasem godzinami na pomoc w domach. W szpitalach nie jest dużo lepiej, bo brakuje często personelu do obsługi respiratorów.
Fritz zauważa, że zupełnie inny obraz sytuacji rysują czołowi politycy rządzącej partii PiS i cytuje niedawną wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy, że polskie społeczeństwo może czuć się bezpiecznie, jeżeli chodzi o liczbę łóżek w szpitalach oraz respiratorów.
Lekarze wyjechali
„W rzeczywistości w żadnym innym kraju członkowskim UE nie ma tak niewielu lekarzy na 100 tysięcy mieszkańców, co w Polsce. Według danych Eurostatu jest to zaledwie 238. Dla porównania w Niemczech jest 431, prawie o 200 więcej” – dodaje niemiecki dziennikarz, wspominając o sporej emigracji lekarzy na Zachód. „Niemcy czy Holandia korzystają z tego, że w Polsce płace są niskie. Zdarza się, że lekarz, który pracuje 160 godzin w miesiącu zarabia w przeliczeniu 1800 euro brutto albo jeszcze mniej. Jednocześnie czynsze i ceny żywności w Warszawie czasem są nawet wyższe niż choćby w Berlinie. Wielu pracowników szpitali ma drugą pracę, aby związać koniec z końcem, nawet teraz, gdy dostają dodatek w związku z COVID-19” – relacjonuje Fritz.
Opisując doświadczenia polskich lekarzy i pacjentów, niemiecki dziennikarz dodaje na koniec, że eksperci zakładają, że w tym tygodniu liczba zgonów w związku z COVID-19 w Polsce znów wzrośnie.