Die Welt: pułapki na drodze powrotnej do praworządności
20 lutego 2024Dziennik pisze w internetowym wydaniu o obawach wokół działań nowego polskiego rządu, zmierzających do przywrócenia praworządności. Autor, Dominik Kalus, cytuje szefową warszawskiego biura Fundacji Heinricha Boella Joannę Marię Stolarek, zdaniem której Polska przypomina obecnie „laboratorium pod gołym niebem”. W laboratorium tym prowadzony jest „eksperyment, który polega na przywróceniu praworządności, zdemolowanej przez PiS w ciągu ośmiu lat rządów” – pisze dziennikarz.
„Badania te nadzoruje nowy polski rząd kierowany przez Donalda Tuska, którego zadanie chyba nie mogło być trudniejsze. Bowiem z jednej strony musi on sam trzymać się demokratycznych reguł, podczas gdy organy państwa znajdujące się pod wpływem PiS stają mu na drodze. Z drugiej strony jego zwolennicy oczekują szybkich efektów. To dwa wymogi, które właściwie nie idą w parze” – dodaje Dominik Kalus.
Jego zdaniem „na pomoc może przyjść Bruksela”. Komisja Europejska ogłasza dziś (20 lutego) plany dotyczące zakończenia procedury praworządności wobec Polski na podstawie artykułu 7 Traktatu UE, wszczętej w 2017 r. z powodu naruszenia zasady niezawisłości sądownictwa.
Krytyka ze strony neutralnych głosów
„Donaldowi Tuskowi bardzo przydałby się wiatr w plecy” – ocenia niemiecki dziennikarz. Jak pisze, w grudniu, kilka dni po objęciu urzędu, minister kultury w rządzie Tuska odwołał „w sposób przypominający przewrót” zarządy mediów publicznych, które za czasów PiS stały się „propagandowymi nadawcami partii”. PiS wezwał wówczas do protestów i zarzucił rządowi „zamach” na wolność mediów. „Ale krytykę wyrażały też neutralne głosy” – pisze Kalus. Cytuje politologa Bartosza Rydlińskiego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który podkreśla, że od „zamachu stanu” Polska jest oczywiście daleko, ale skargi PiS nie są całkowicie bezpodstawne. Uważa on pośpieszne działania rządu za błąd, ponieważ krytykom łatwiej deprecjonować pierwsze decyzje jako „nieliberalne, populistyczne i wątpliwe pod względem prawnym”.
Jednak – jak ocenia autor artykułu – „większość obserwatorów zgadza się, że nie było prawie żadnej innej opcji”. „Prezydent Andrzej Duda, który jest bliski PiS, oraz Trybunał Konstytucyjny, który jest upolityczniony przez PiS i w części mianowany niezgodnie z prawem, mogą zatrzymać proponowane ustawy. Obie instytucje nie ukrywają, że chcą postawić jak najwięcej przeszkód na drodze nowego rządu” – dodaje.
Wyborcy mogą się odwrócić
Jak zauważa, na tuż przed utratą władzy PiS „wprowadził jeszcze ustawy, które dodatkowo utrudniają cofnięcie zmian”. „To sprawia, że koalicja rządząca nie ma innego wyboru, jak tylko działać poprzez rezolucje parlamentarne i luki prawne – lub stać w miejscu” – pisze Kalus. I dodaje, że PiS będąc w opozycji wykorzystuje każdy błąd popełniony przez rząd, aby dalej snuć narrację o „proniemieckiej dyktaturze” Tuska.
„Rząd Tuska nie przejmuje się krytyką i broni swoich działań” – pisze autor. Zauważa, że rząd „zignorował orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego stwierdzające, że rozprawa z mediami publicznymi była nielegalna i zakwestionował zasadność wyroku”. „Wygląda na to, że Polska zmierza w kierunku pewnego rodzaju podwójnego systemu prawnego, w którym obozy polityczne są zorientowane na różne sądy i nie ma już neutralnego organu mediacyjnego” – twierdzi niemiecki dziennikarz.
Ocenia, że sytuacja ta zagraża ważnym politycznym projektom nowego rządu. Politolog Rydliński przestrzega z kolei, że jeżeli Polska znajdzie się w stanie politycznego impasu, to wielu wyborców może winić za to rząd. To z kolei sprawi, że w następnych wyborach wielu odwróci się od głównych partii, albo powróci PiS – tym razem z jeszcze większą ostrością, niż kiedykolwiek wcześniej.