Die Welt: Ponowne zbliżenie z Polską wyszłoby nam na dobre
17 czerwca 2021„Jest kraj w bezpośrednim sąsiedztwie Niemiec, w którym mniejszości żyją pod presją, homoseksualistów dyskryminuje się w «strefach wolnych od ideologii LGBT», który w rankingu wolności prasy organizacji Reporterzy bez Granic spadł właśnie na 64 miejsce. Chodzi o Polskę” – czytamy w czwartkowym (17.06.21) wydaniu niemieckiego dziennika „Die Welt”.
Autor tekstu, warszawski korespondent gazety Philipp Fritz pisze, że w ostatnich latach rząd PiS zraził do siebie wielu zagranicznych partnerów. Przypomina o przytykach w stronę Francji czy permanentnej antyniemieckiej nagonce prowadzonej w państwowej TVP.
„Nawet relacje z bliskim sojusznikiem – Stanami Zjednoczonymi, wyraźnie się ochłodziły odkąd prezydentem nie jest już Donald Trump. (…) Czechy procesują się z Polską przed TSUE (…) Ale najpoważniejsze jest to, że polskie władze z premedytacją ignorują orzeczenie europejskich sądów dotyczące praworządności”.
Od prymusa do pariasa
Jak czytamy, po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych w 2015 roku Polska zmieniła się z prymusa w europejskiego pariasa, a wizerunek kraju za granicą jest fatalny. „Ale choć kraj nie odpowiada ideałom liberalnej demokracji, Polska musi być wspierana, stosunki polsko-niemieckie trzeba poprawić”.
Zdaniem Fritza zadania tego nie można jednak zrzucić tylko na społeczeństwo obywatelskie i młodą generację, licząc, że w przyszłości wszystko będzie dobrze. „Eksperci robią to chętnie oceniając stosunki z trudnymi partnerami. To konstruktywistyczne bankructwo analizy spraw międzynarodowych”.
Autor przekonuje, że Niemcy muszą uznać swoje zobowiązania wobec Polski i wykonać wobec polskiego społeczeństwa i polskiego rządu daleko idący gest. Fritz zaznacza przy tym, że nie należy liczyć na ustępstwa ze strony rządu w Warszawie. „Ten jest zbyt odurzony antyniemieckim zamętem i taktycznymi zdobyczami w polityce gospodarczej, aby przedstawić nowy pomysł dobrego sąsiedztwa”.
Jak czytamy, Niemcom wyszłoby też na dobre gdyby wykazali więcej zainteresowania polską kulturą i społeczeństwem, a zwłaszcza młodymi Polakami, których przedsiębiorczość, kreatywność i otwartość na świat mogą być dla Niemców przykładem.
Nadwyrężone zaufanie
„Relacje międzyludzkie to jedno, ale Niemcy powinny też uznać argumenty tego uciążliwie pomstującego polskiego rządu, mimo wszystkich naruszeń praworządności. Wiele z nich jest bowiem elementem polskiej racji stanu, na przykład skargi na Nord Stream 2. Polityczny Berlin nie jest świadomy, jak speszona jest Warszawa odkąd także Biały Dom zrezygnował z fundamentalnej opozycji wobec niemiecko-rosyjskiego gazociągu”.
Jak czytamy, budowa Nord Stream 2 zapewne zostanie dokończona, co będzie opłacone poważną utratą zaufania do Niemiec. „Zaufanie to trzeba będzie mozolnie wypracować od nowa. Polsce należałoby przedstawić konkretne oferty”. Zdaniem Fritza można by rozważyć niemieckie wsparcie dla rozwoju źródeł energii odnawialnej w Polsce, czy nawet polityczne wsparcie dla polskich planów budowy elektrowni atomowych co, jak dotąd, postrzegane jest w Berlinie krytycznie.
Fritz pisze też o konieczności zintensyfikowania współpracy w dziedzinie obronności. „Niemcy często nie są świadomi tego, jak ważny jest to temat dla sąsiadów – dla Francuzów, z którymi prowadzone są wspólne duże projekty, ale także dla Polaków, którzy zazwyczaj są sami. Przy czym w Polsce wielki jest strach przed rosyjskimi ingerencjami (…) Berlin musi w końcu potraktować to poważnie”.
Trudny szpagat
Autor uważa też, że znakiem dobrej woli byłby udział Berlina w kosztach odbudowy zniszczonego przez Niemców w 1944 roku Pałacu Saskiego w Warszawie. „Po co to wszystko? Po co Niemcy w ogóle miałyby zajmować się tak tak trudnym partnerem? Dlaczego nie postawić od razu na Francję?
Odpowiedź jest prosta. Bo leży to w niemieckim interesie. Już teraz Polska jest jednym z najważniejszych partnerów handlowych Niemiec, już dawno wyprzedziła Rosję, a niedawno USA. Prędzej czy później zostanie to przełożone na ambicje polityczne”.
Jak czytamy, Niemcy powinny już teraz przygotować się na taki scenariusz, zwłaszcza że nie można wykluczyć, iż w przypadku wygranej Marine Le Pen w wyborach prezydenckich we Francji niemiecko-francuski motor może się zaciąć. W przypadku odwrócenia się od Niemiec także Grupy Wyszehradzkiej, Berlin zostałby sam.
Fritz ocenia, że wejście Polski do NATO i Unii Europejskiej dodało Niemcom strategicznej głębi, katapultowało Niemcy do środka Europy, a na wschodzie otworzyło gigantyczny rynek. „Dlatego trzeba zrobić wszystko, aby Polska nie odwróciła się od Europy. (…) Niemcy muszą głośno mówić o problemach z prawami mniejszości, o znajdujących się pod presją mediach, o uciszanych sędziach, ale jednocześnie wyciągać do Polski rękę. To trudny szpagat, ale konieczny” - czytamy w „Die Welt”.