Die Welt: Chińscy żołnierze na Białorusi. Czego chce Pekin?
12 lipca 2024„Trudno o coś bardziej symbolicznego. Niecałe pięć kilometrów od polskiej granicy i 40 kilometrów od ukraińskiej trwają wspólne ćwiczenia białoruskich i chińskich żołnierzy” – pisze w piątek (12.07.2024) niemiecki dziennik „Die Welt”.
Manewry „Atak Orła” rozpoczęły się w poniedziałek (8 lipca) i mają potrwać jedenaście dni. „Oficjalnie nie ma on nic wspólnego ani z UE, ani z NATO; jego celem jest ‚zwalczanie terroryzmu'. Ale co tak naprawdę się za tym kryje?” – pisze autor Pavel Lokshin.
Przypomina, że 4 lipca Białoruś oficjalnie przystąpiła do Szanghajskiej Organizacji Współpracy, założonej w 1996 r. początkowo jako stowarzyszenie Rosji, Chin i byłych republik radzieckich w Azji Środkowej. Od 2013 roku organizacja ta jest fundamentem chińskiego projektu Nowego Jedwabnego Szlaku. Dołączyły do niej kolejne państwa, w tym Indie i Pakistan. „Grupa szanghajska” zaczęła prezentować się jako antyzachodni sojusz – ocenia Lokshin, wskazując jednocześnie na różnice interesów jej członków. Jednak „przyjęcie Białorusi na początku lipca wyraźnie służy interesom Pekinu i Moskwy” – ocenia.
Sprzeczne sygnały z Pekinu
„Wspólne manewry Chin i nowego członka Szanghajskiej Organizacji Współpracy są zaskoczeniem, ponieważ premier Węgier Viktor Orban był niedawno w Pekinie, aby omówić zakończeniewojny w Ukrainie z głową państwa Xi Jinpingiem” - pisze dziennikarz „Die Welt”. Xi zaś przestrzegał przez eskalacją i wzywał do rozmów, a także wyrażał nadzieję na bardziej konstruktywne relacje z UE, w której półroczne przewodnictwo pełnią obecnie Węgry.
Zdaniem autora ze względów gospodarczych Pekin może być zainteresowany zapewnieniem, że wojna w Ukrainie nie będzie eskalować”. Z drugiej strony nie uczestniczą w sankcjach gospodarczych przeciwko Rosji i „jako jeden z najważniejszych dostawców technologii dla Moskwy, prawdopodobnie zapewnią pośrednie wsparcie w zakresie uzbrojenia”.
Ostrzeżenie dla krajów regionu Pacyfiku
„Motywu, którym kieruje się Pekin prowadząc wspólne manewry przy zewnętrznej granicy NATO i UE należy raczej szukać na Pacyfiku. Sytuacja na Pacyfiku staje się coraz trudniejsza, zwłaszcza w konfrontacji z Filipinami” – pisze Pavel Lokshin.
Wskazuje, że Pekin obstaje przy tzw. linii dziewięciu kresek, czyli linii demarkacyjnej na Morzu Południowochińskim, wyznaczającej zakres chińskich roszczeń terytorialnych dotyczących położonych na tym akwenie wysp. Ta polityka jest przyczyną sporów z sąsiednimi państwami.
„Z chińskiej perspektywy USA eskalują sytuację, zapraszając państwa Pacyfiku, takie jak Japonia i Indonezja, na szczyt NATO, który odbywa się obecnie w Waszyngtonie” – dodaje dziennikarz „Die Welt”. Cytuje chińską gazetę „Global Times”, która napisała, że NATO, „organizacja, która kiedyś nazywała siebie ‚obronną', próbuje teraz udowodnić, że może ‚chronić' cały region Azji i Pacyfiku”.
Ponadto w zeszły poniedziałek rządy Filipin i Japonii podpisały sojusz obronny przeciwko Chinom. Reakcją Pekinu było wysłanie lotniskowca w pobliże filipińskich wysp.
„A zatem chińscy żołnierze rozmieszczeni tysiące kilometrów dalej na Białorusi mają być raczej ostrzeżeniem dla krajów regionu Pacyfiku” – ocenia Pavel Lokshin.