Der Spiegel: Trudna wizyta Scholza w Warszawie
12 grudnia 2021„Kanclerz Olaf Scholz stoi przed dylematem, jak postępować z problemami praworządności w Polsce i na Węgrzech. Szczególnie rząd w Warszawie przyprawia pozostałe kraje UE o ból głowy. Szykanuje nie tylko sędziów i mniejszości we własnym kraju , lecz kwestionuje ostatnio cały porządek prawny UE” – czytamy w niedzielę w internetowym wydaniu tygodnika „Der Spiegel”.
„Scholz nagradza pomimo tego narodowo-konserwatywny rząd PiS, wyznaczając Warszawę na trzeci po Paryżu i Brukseli cel swoich pierwszych wizyt” – piszą Markus Becker i Martin Knobbe. Ich zdaniem niedzielna wizyta w Warszawie będzie „trudna”.
Scholz nie może pouczać Polaków
Będąc kanclerzem Niemiec, Scholz nie może z powodów historycznych pouczać polskich polityków. Jednak coraz bardziej drastyczne działania rządu PiS i coraz bardziej jaskrawa antyniemiecka retoryka komplikują sytuację – tłumaczą autorzy.
„Der Spiegel” zwraca uwagę na wiszące na ścianach budynków plakaty, finansowane ze środków publicznych, stawiające byłą kanclerz Angelę Merkel i prezydenta RFN Franka Waltera Steinmeiera w jednym rzędzie z Adolfem Hitlerem i Josephem Goebbelsem. „Chodzi o polskie roszczenia reparacyjne” – wyjaśnia redakcja.
Milczenie niemożliwe
„Bojaźliwe milczenie” wydaje się w tej sytuacji niemal niemożliwe – oceniają niemieccy dziennikarze. W Unii Europejskiej coraz głośniejsze stają się żądania bardziej zdecydowanego postępowania wobec krajów łamiących praworządność. Presję na Scholza wywierają też partnerzy koalicyjni SPD. Zieloni i FDP są nastawieni w tej sprawie znacznie mniej pojednawczo nastawieni niż Angela Merkel. Autorzy zwracają uwagę, że zarówno w Berlinie, jak i w Brukseli właśnie Zieloni i liberałowie najgłośniej domagają się sankcji.
„Der Spiegel” zastrzega, że bardziej zdecydowany kurs wobec Polski i Węgier kryje w sobie poważne ryzyko. Komisja Europejska wstrzymuję obecnie wypłatę środków z Funduszu Odbudowy, a rząd w Warszawie grozi w zamian blokadą decyzji w innych unijnych dziedzinach, jeżeli pieniądze nie zostaną przekazane.
Czy grozi sabotaż?
Taki sabotaż naraziłby na szwank obszary, które także z punktu widzenia Niemiec mają centralne znaczenie – w tym polityki klimatyczną, zagraniczną, bezpieczeństwa i finansową – ostrzegają autorzy. Konflikt może eskalować jeszcze bardziej, jeżeli Komisja Europejska uruchomi zgodnie z oczekiwaniami nowy mechanizm praworządności i ograniczy wypłatę unijnych funduszy.
Takie decyzje będą musiały uzyskać zgodę państw UE, co oznacza, że Niemcy będą musiały zająć stanowisko. Przedstawiciele nowego niemieckiego rządu wielokrotnie zapewniali, że skończą z tym, co w Brukseli wykpiwa się jako „German Vote” (niemieckie głosowanie) – czyli na długich przemówieniach, a potem na wstrzymaniu się od głosu – czytamy w „Spieglu”.
Scholz podziela ten pogląd. „Jesteśmy dużym krajem w centrum Unii Europejskiej” – mówi. Niemiecka polityka musi czuć się bezpośrednio odpowiedzialna za postęp w Europie i nie może stojąc z boku komentować europejską politykę – przytaczają dziennikarze „Spiegla” na zakończenie analizy.