Co po moskiewskiej wyprawie Borrella?
8 lutego 2021Bruksela liże rany po wizycie szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella w Moskwie, gdzie w ostatni piątek (05.02.2021) minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow zamienił ich wspólną konferencję prasową w spektakl propagandowy.
Wprawdzie Borrell wygłosił mocny apel o uwolnienie Aleksieja Nawalnego, ale Ławrow nie spotkał się z kontrą, gdy wytykał Unii brak wiarygodności i sugerował Berlinowi kłamstwa co do otrucia Nawalnego. Co gorsza, pod koniec wizyty Borrell dowiedział się o wydaleniu z Rosji trojga dyplomatów (Polki, Niemca i Szweda) pod zarzutem uczestnictwa w protestach poparcia dla Nawalnego w Moskwie i Petersburgu.
– Ostatnie wydarzenia w unijno-rosyjskich relacjach wymagają działania ze strony krajów członkowskich. Dlatego organizujemy telekonferencyjne spotkanie z bliskimi współpracownikami Aleksieja Nawalnego – tak stałe przedstawicielstwo (ambasada) Polski przy UE opisywało dziś (08.02.2021) telekonferencję przygotowaną podczas weekendu.
W rozmowie z Leonidem Wołkowem i Władimirem Aszurkowem uczestniczyli ambasadorzy wszystkich 27 krajów Unii (bądź ich zastępcy zajmujący się polityką zagraniczną), a także z Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczony oraz przedstawiciele instytucji UE.
Borrell: Rosja nie wykorzystała okazji
– Josep Borrell nie żałuje swej podróży do Moskwy – tłumaczył jego rzecznik Peter Stano, sugerując, że konferencja prasowa w Moskwie była tylko jednym z elementów, na którego podstawie nie należy oceniać całej wizyty. Borrell spotkał się w Moskwie z niezależnymi przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego, wedle przecieków zwrócił się do Ławrowa osobiście o możliwość spotkania z Nawalnym (ten odmówił, mając „doradzać” Borrellowi, by wnioskował o zezwolenie do sądu) oraz uczcił pamięć zamordowanego Borysa Niemcowa.
Borrell w swym opublikowanym wczoraj (08.02.2021) komentarzu przestawiał swą podróż jako próbę sondowania, czy Rosja jest gotowa do ściślejsze współpracy z Unią choćby w paru wybranych dziedzinach. Ale wniosek z upokorzeń w Moskwie jest przeciwny i teraz – jak tłumaczy Borrell – kraje Unii powinny zdecydować, co dalej. „Agresywnie zaaranżowana konferencja prasowa i wydalenie trzech dyplomatów unijnych podczas mojej wizyty wskazują, że rosyjskie władze nie chciały wykorzystać tej okazji do bardziej konstruktywnego dialogu […]. To państwa UE zadecydują o kolejnych krokach. Owszem, te działania mogą obejmować nowe sankcje” – napisał Borrell.
Gorąco w europarlamencie
Szef unijnej dyplomacji pojechał do Moskwy wbrew opiniom Polski i krajów bałtyckich, lecz przy poparciu lub co najmniej milczącym przyzwoleniu większości spośród 27 krajów Unii. Nie miał w zanadrzu groźby nowych restrykcji za nękanie Nawalnego i masowe aresztowanie demonstrantów, bo podczas Rady UE ds. Zagranicznych z końca stycznia m.in. szefowie dyplomacji Niemiec i Francji blokowali zielone światło dla prac nad sankcjami. Tłumaczyli, że trzeba najpierw poczekać na wyniki podróży Borrella do Moskwy.
Teraz temat sankcji na pewno wróci podczas obrad unijnych ministrów w przyszłym tygodniu oraz na marcowym szczycie UE, który – co zaplanowano jeszcze przed powrotem Nawalnego do Moskwy z Niemiec – ma zająć się unijną strategią wobec Moskwy.
Ponadto o fatalnej podróży do Moskwy ma dyskutować we wtorek 9 lutego Parlament Europejski, a do dziś kilkudziesięciu europosłów (w tym Polacy zarówno z PiS, jak i PO) podpisało się pod apelem o dymisję Borrella. To mało prawdopodobny scenariusz, a szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ustami swego rzecznika zapewniła już o swym wsparciu dla Borrella.
Daniel Fried, były ambasador w Polsce i w czasach Baracka Obamy koordynator transatlantyckiej polityki sankcyjnej wobec Rosji, apeluje, by zamiast drążyć kwestię przebiegu wizyty Borrella, zająć się teraz sformułowaniem wspólnej odpowiedzi Zachodu na działania Putina.