Ciemne chmury nad Steinbach
25 stycznia 2010Presja na rząd i koalicyjne partie w sprawie decyzji o przyszłości Eriki Steinbach rośnie z dnia na dzień. Każdego dnia pojawiają się nowe doniesienia i rzekome informacje odnośnie wypracowywanego kompromisu.
Niemożliwy kompromis?
Jeszcze w ubiegłym tygodniu chadecja miała nadzieję, że dojdzie do porozumienia na wewnętrznych posiedzeniach podczas weekendu. Potem mowa była o poniedziałkowych posiedzeniach prezydiów frakcji, a następnie o spotkaniu szefów frakcji we wtorek rano. W poniedziałek wieczorem po posiedzeniu zarządu frakcji CDU nadzieje na kompromis ponownie zmalały.
Jak donosi powołując się na własne żródła Niemiecka Agencja Prasowa, DPA najwcześniej kompromisu można oczekiwać dopiero po czwartku (28.01), czyli po zakończeniu międzynarodowej konferencji w sprawie Afganistanu. Steinbach nadal żąda nie tylko większego wpływu BdV na prace rządowej fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", ale i rezygnacji rządu z weta odnośnie obsady rady oraz wycofania się Niemieckiego Muzeum Historycznego, jako głównego patrona tej placówki. Szefowa Związku Wypędzonych (BdV) chce również, by w fundacji większą rolę odgrywało archiwum, tzw. "Archiv Lastenausgleich" w Bayreuth, które dokumentowało proces integracji wypędzonych w RFN po II wojnie światowej. W zamian Steinbach obiecuje, że nie będzie kandydowała do rady fundacji z ramienia BdV.
Miarka się przebrała
Podczas, gdy bawarska partia CSU w pełni popiera takie żądania Eriki Steinbach, partia Angeli Merkel jedynie wyraziła wolę kompromisu, ale nie zgadza się na spełnienie wszystkich warunków stawianych przez Steinbach. "Zwłaszcza żądanie dotyczące rezygnacji rządu z weta jest nie do przyjęcia", powiedział szef frakcji CDU Volker Kauder (znany raczej dotąd z dosyć konserwatywnych poglądów) .
Wewnątrz CDU pojawia się obecnie coraz więcej głosów, iż forma, w jakiej Steinbach wysunęła swoje żądania oraz przede wszystkim póżniejsze groźby, że w razie ich niespełnienia, BdV wystąpi na drogę sądową, zraziła centrową część partii. Zakulisowo niektórzy twierdzą, iż Steinbach "posunęła się za daleko" i popadła w niełaskę kanclerz Merkel.
Niełaska czy obojętność?
Jeszcze do niedawna w kwestii Eriki Steinbach chadecja stała w miarę zwartym frontem za swoją partyjną koleżanką. Wprawdzie kanclerz Angela Merkel unikała jasnych wypowiedzi na ten temat, ale zasadniczo też unikała krytyki i publicznie pokazywała się z szefową Związku Wypędzonych.
Po przedstawieniu przez nią propozycji odnośnie zwiększenia liczby reprezentantów w radzie fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" wewnątrz chadecji trochę zagrzmiało. Zwłaszcza, że Steinbach miała nie poinformować wystarczająco o swoich zamiarach Urzędu Kanclerskiego. Kiedy jednak kilka dni póżniej szefowa BdV dodała, że jej propozycje należy rozumieć jako "ultimatum", a w razie niespełnienia rząd musi się liczyć z wystąpieniem Związku Wypędzonych na drogę sądową, miarka najwyrażniej się przebrała.
Jaki kompromis
Na razie kompromis uniemożliwiają przede wszystkim dwa punkty katalogu żądań szefowej BdV. Weto rządu oraz odebranie patronatu nad placówką DHM (Niemieckiego Muzeum Historycznego).
Nieoficjalnie wszystkie partie koalicji - CDU CSU i FDP - są natomiast gotowe wyjść szefowej BdV na przeciw, jeżeli chodzi o liczbę miejsc zajmowanych przez jej organizację w radzie fundacji. Z kręgów FDP słychać nieoficjalne opinie, że "można sobie wyobrazić zwiększenie liczby miejsc w radzie na korzyść Wypędzonych o jedno lub dwa". Pozostałe punktu są jednak bezdyskusyjne - co do tego racej panuje zgoda między partiami kanclerz (CDU) i ministra spraw zagranicznych (FDP).
Eksperci też się kłócą
Groźba Steinbach, iż w przypadku gdyby rząd miał nie spełnić jej warunków, BdV wystąpi na drogę sądową, wywołała w Berlinie częściowe oburzenie i różne opinie odnośnie ewentualnych szans najbardziej prominentnej reprezentantki Wypędzonych. Konserwatywni prawnicy i eksperci ds. prawa międzynarodowego, jak np. Eckart Klein z Poczdamu, są zdania, że szefowa BdV ma duże szanse wygrać prawną batalię o miejsce w radzie.
Tymczasem z nowej, przygotowanej na wniosek Zielonych ekspertyzy naukowej Bundestagu wynika, że "rząd ma prawo uwzględniając ewentualne negatywne skutki dla polityki zagranicznej RFN odrzucić proponowaną kandydaturę". Rząd musi jednak swoją decyzję odpowiednio uzasadnić. Partie opozycyjne (SPD, Zieloni i Lewica) uważają, że "w przypadku pani Steinbach nie powinno to jednak stanowić bariery".
Róża Romaniec, Berlin
red. odp.: Marcin Antosiewicz