Cenne dokumenty wróciły do Polski
28 września 2006Kilka miesięcy temu, dyrektor Niemieckiego Instytutu Historycznego w Rzymie, prof. Michael Matheus, miał odczyt w Moguncji, stolicy Palatynatu Reńskiego. Po odczycie zgłosił się do niego słuchacz, zafascynowany historią piekarz z palatyńskiego miasteczka Gruenstadt, Horst Wilhelm. Gdy był jeszcze Horścikiem, ojciec podarował mu na urodziny dwa tajemnicze dokumenty. Miał to być rodzaj finansowego zabezpieczenia na przyszłość. Jeden, pochodził z 1289 roku, drugi, z siedmioma przywieszonymi pieczęciami, z 1347. Ojciec dostał je kiedyś od kolegi, swego czasu żołnierza Wehrmachtu.
Dopiero po latach Horst Wilhelm przypomniał sobie o niezwyczajnym prezencie. Pojechał do Spiry, do Archiwum Państwowego, i tam – ku swemu zaskoczeniu - dowiedział się, że pisane łaciną na pergaminie dokumenty kościelne nie mają żadnego związku z Niemcami. Może więc z Watykanem? W tej sytuacji dyrektor Instytutu w Rzymie był na pewno dobrym adresem. Profesor Matheus zbadawszy dokumenty wyraził przekonanie, ze stanowiły łup wojenny i powinny wrócić do prawowitego właściciela. A jest nim kościół.
Nie inaczej myślał Horst Wilhelm. Matheus poinformował o tej decyzji profesora Klausa Ziemera, dyrektora Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie. Ziemer przekazał wiadomość biskupowi Marianowi Dusiowi. Biskup nie krył radości, podobnie jak wkrótce potem prymas Polski, kardynał Józef Glemp. A dziś prymas bardzo serdecznie podziękował skromnemu piekarzowi z Palatynatu, który wniósł nieco ciepła do chłodnych ostatnio stosunków polsko – niemieckich.