Bundeswehra na manewrach „Trident Juncture”
25 października 2018Udział Bundeswehry w manewrach "Trident Juncture" będzie kosztował niemieckiego podatnika około 90 mln euro. Blisko połowa tej sumy przekazana zostanie Norwegii, która troszczy się o wyżywienie i zakwaterowanie żołnierzy Bundeswehry w obozach polowych. Druga połowa pokryje koszty przetransportowania ludzi i sprzętu do Norwegii i z powrotem, o czym poinformowało Niemiecką Agencję Prasową (dpa) federalne ministerstwo obrony.
Sygnał pod adresem Rosji
Celem tych manewrów, największych od zakończenia zimnej wojny, jest przećwiczenie reakcji NATO w razie zaatakowania jednego z członków Sojuszu. Choć nie są one wymierzone przeciwko jakiemuś konkretnemu państwu, to nieprzypadkowo odbywają się w kraju członkowskim NATO graniczącym z Rosją. Mają stanowić czytelny sygnał wysłany pod adresem Moskwy i jej coraz bardziej agresywnej polityki zagranicznej. NATO daje Rosji do zrozumienia, że bardzo poważnie traktuje artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, który stanowi, że w razie zaatakowania jednego lub więcej z 29 państw członkowskich NATO pozostałe przyjdą mu z pomocą.
Wielki sprawdzian gotowości
W manewrach weźmie udział około 50 tys. żołnierzy, 150 samolotów, 10 tys. pojazdów i 60 okrętów, a wśród nich amerykański lotniskowiec USS Harry S. Truman. Niemcy wystawiają w nich ok. 10 tysięcy żołnierzy, przy czym 8 tysięcy zostanie przetransportowanych do Norwegii. W ten sposób Bundeswehra będzie drugą armią po norweskiej, która oddelegowała na potrzeby tych manewrów najwięcej żołnierzy.
Tak liczny udział Bundeswehry w ćwiczeniach "Trident Juncture" wynika głównie z tego, że od początku przyszłego roku przejmuje ona dowództwo Połączonych Sił Zadaniowych Bardzo Wysokiej Gotowości (VJTF), czyli tzw. szpicy NATO. Szpicę powołano w ciągu kryzysu ukraińskiego jako element NATO-wskiej strategii odstraszania wobec Rosji, której od roku 2014 ponownie poświęca się coraz więcej uwagi.
W roku 2014 Rosja zaanektowała Krym i zaczęła otwarcie popierać prorosyjskich separatystów na Ukrainie Wschodniej. Od tego czasu Polska i kraje bałtyckie uważają Rosję za zagrożenie i zwracają swym partnerom uwagę na nieobliczalność rosyjskiej polityki zagranicznej.
Przesłanie dla Donalda Trumpa
Manewry w Norwegii stanowią dla Niemiec dobrą okazję do zademonstrowania prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi, że są gotowe przejąć więcej odpowiedzialności dla zapewnienia Europie bezpieczeństwa. Od chwili objęcia urzędu Trump stale żąda od Republiki Federalnej zwiększenia jej wydatków na obronność.
W wywiadzie dla agencji dpa na temat licznego uczestnictwa Republiki Federalnej w manewrach w Norwegii, rzecznik federalnego ministerstwa obrony powiedział, że "Niemcy świadomie wzięły na siebie rolę pioniera", ponieważ chodzi w nich bardzo wyraźnie o współpracę na arenie międzynarodowej. "Jest to bardzo odpowiedzialne zadanie, zwłaszcza wtedy, kiedy oddziały z wielu krajów współpracują ze sobą w ramach ćwiczeń na wielką skalę" – podkreślił rzecznik niemieckiego MON-u.
(dpa /pa)