Bundeswehra eliminuje ekstremistów ze swych szeregów
21 lipca 2019Wśród odrzuconych kandydatów do wojska było 21 neonazistów i członków ruchu „Obywatele Rzeszy” („Reichsbürger”), 12 islamistów, dwóch lewicowych ekstremistów, wielu przestępców oraz osób „gotowych do użycia przemocy” – informują gazety należące do grupy medialnej Funke. Powołują się przy tym na odpowiedź federalnego Ministerstwa Obrony na zapytanie poselskie lewicy.
Tak zwani „Obywatele Rzeszy” nie uznają instytucji państwa i prawa niemieckiego oraz odmawiają płacenia podatków, składek na ubezpieczenie społeczne i mandatów. Dwóm kolejnym kandydatom do armii udowodniono przynależność do ugrupowania "Identitäre Bewegung" („Ruch Identytarystyczny”), uznanego przez Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) za skrajną prawicę. W sześciu przypadkach potwierdziło się podejrzenie o przynależność do działającej w Niemczech komórki obcych ugrupowań ekstremistycznych (tzw. Ausländerextremismus).
Selekcja tylko wśród kandydatów
Między lipcem 2017 a czerwcem 2019 roku kontrwywiad wojskowy (MAD) skontrolował łącznie 43.775 kandydatów do Bundeswehry. W następstwie zarzutów o obecność ekstremistów w szeregach armii, ministerstwo obrony w roku 2017 poleciło MAD, by od tej pory prześwietlał każdego potencjalnego rekruta. Większość nie wzbudzała podejrzeń, ale w 1173 przypadkach wywiad wojskowy jednak przyjrzał się kandydatom bliżej.
Ekspert partii Lewica ds. polityki wewnętrznej Ulla Jelpke przypuszcza, że takie kontrole mogą odstraszyć neonazistów. Jednocześnie skrytykowała fakt, że służący od dłuższego czasu żołnierze nie zostali sprawdzeni pod tym kątem. „Skuteczność nowej procedury da się ocenić dopiero w ciągu kilku następnych lat. Miernikiem jest tutaj pytanie, czy spadnie liczba przypadków prawicowego ekstremizmu lub ofiar wojskowej fali w Bundeswehrze”.
Kramp-Karrenbauer staje w obronie żołnierzy
Minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer tymczasem broni Bundeswehrę przed zarzutem, że armia nie potrafi poradzić sobie z problemem ekstremizmu. „Nie ma ogólnego założenia, że wszyscy nasi żołnierze są podejrzani”, powiedziała szefowa CDU w rozmowie z "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung". - Ryzykują życiem na służbie, zasłużyli więc na zaufanie i wsparcie. Nie oznacza to jednak braku krytycznego spojrzenia i działania. Żołnierze mają rację w tym, że całej Bundeswehry nie można okrywać złą sławą przez działania nielicznych.
Jej poprzedniczka, Ursula von der Leyen, w roku 2017 stwierdziła, że Bundeswehra ma „problem z nadzorem” i „źle pojętym morale” oraz boryka się z „kryzysem przywództwa na różnych szczeblach”. Słowa te padły po wyjściu na jaw przypadków prawicowego ekstremizmu w Bundeswehrze oraz upokarzających zwyczajów w ramach tzw. fali.
Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>
Zarzuty wysunięte przez panią minister wywołały wówczas w armii ogromną irytację. Ursula von der Leyen później przepraszała za swoje słowa.
jak (afp, dpa)