Niemiecka prasa o zajściach w Bundestagu: „złamanie tabu”
20 listopada 2020„Frankfurter Allgemeine Zeitung” komentuje: „Tym razem jeszcze uszło płazem. Wyobraźmy sobie, że nie skończyłoby się na zaczepianiu i filmowaniu, a „goście” zrobiliby to, o co można by ich podejrzewać, czyli użyliby przemocy. Ponieważ akurat tego dnia zarządzono imienną rejestrację gości, łatwo było szybko ustalić autorów zajść. Nie jest zaskoczeniem, że jedynie posłowie AfD mogli wpaść na taki pomysł, w ten sposób buduje się przecież alternatywną bliskość z narodem. Posłowie, którzy przyczynili się do tego, że przedstawiciele narodu w budynku parlamentu byli napastowani - tylko po to, by w ten sposób utorować drogę „głosowi ludu”, nie mają czego szukać w Bundestagu. We frakcji AfD nie ma jednak na tyle przyzwoitości, żeby wobec tych posłów zostały wyciągnięte konsekwencje.”
„Mittelbayerische Zeitung” pisze: „Parlament w żadnym wypadku nie może pozwolić sobie na to, by posłowie AfD przemycali do Bundestagu prowokatorów w przebraniu zwykłych gości. Jeśli wybranym w wolnych wyborach parlamentarzystom przeszkadza się w pracy, gdy się ich obraża czy poszturchuje, to musi to mieć odczuwalne konsekwencje. Wyobraźmy sobie, że takie próby zastraszania odbywają się przed lokalami wyborczymi. Który obywatel, która obywatelka, mogliby w takiej sytuacji oddać naprawdę swobodnie swój głos? Po wydarzeniach w Bundestagu, które nie podlegają żadnej dyskusji, musi obowiązywać zasada: Niszcz zło w zarodku!”
W „Nuernberger Zeitung” czytamy: „Bardzo ważne jest, by nie dopuścić do powtórki. Na Bundestag, na jego demokratycznych posłów i na siły porządkowe spada zatem trudne wyważenie racji: nie mogą pójść w zasadach bezpieczeństwa tak daleko, że zwykłym gościom będzie coraz trudniej wejść do pomieszczeń parlamentu. Dystans pomiędzy narodem a jego wybranymi przedstawicielami nie może się dalej powiększać.”
„Frankfurter Rundschau” podkreśla, że o ile AfD była „parlamentarnym ramieniem prawicowych radykałów, poruszając się w pół-publicznym bagnie politycznego życia”, to od zajść w Bundestagu jest już inaczej: „Trzej posłowie AfD otworzyli drzwi Bundestagu przed czworgiem przeciwników demokracji. Zostało przełamane kolejne tabu. Należy zbadać, czy wystawienie wejściówek nie było jedynie przykrywką do nawoływania do obrazy i do przepychanek. Przeciw tej metodzie należy zastosować prawo karne. Zdarzenie to jest ostatnim ogniwem łańcucha przemocy skierowanej przeciwko parlamentaryzmowi. Już w końcu sierpnia uczestnicy demonstracji „nonkonformistów” w ostatnim momencie zostali powstrzymani przed wtargnięciem do budynku parlamentu. Ten, kto bagatelizował to jako wypadek przy pracy podczas uprawnionego skądinąd protestu, powinien się teraz przebudzić. Mamy do czynienia z systematycznie kierowaną przemocą wobec budynku, ludzi i instytucji demokracji. Tu działają wrogowie konstytucji.”