Bruksela: To spory o prymat TSUE hamują polski KPO
2 września 2021Komisarz Gentiloni uczestniczył wczoraj wieczorem (1.9.2021) w europoselskim wysłuchaniu na temat Funduszu Odbudowy oraz stanu realizacji krajowych planów odbudowy (KPO) w poszczególnych krajach Unii.
Pytany o przyczyny przeciągających się negocjacji z Warszawą na temat projektu KPO złożonego już na początku maja, komisarz Gentiloni wyjaśnił, że trwające dyskusje dotyczą – „jak dobrze wiedzą polskie władze” – „również kwestii nadrzędności prawa UE i możliwych konsekwencji tej sprawy na polski KPO”.
Już w lipcu pisaliśmy na podstawie brukselskich przecieków, że Komisja Europejska właśnie z tego powodu ostro nacisnęła na hamulec w sprawie KPO, ale teraz Bruksela postanowiła pierwszy raz otwarcie i publicznie to potwierdzić.
„Nie spieszmy się”
Polski KPO był – wedle naszych informacji – wynegocjowany już w połowie lipca i tylko kończono przekładanie go na prawniczy język „decyzji wykonawczej” Rady UE, gdy do sekretariatu generalnego Komisji Europejskiej trafiło polecenie „nie spieszmy się” – po decyzji Trybunału Konstytucyjnego podważającego nadrzędność prawa Unii w Polsce (w kwestii środków tymczasowych w dziedzinie sądownictwa) oraz po odmrożeniu Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego wbrew nowej decyzji zabezpieczającej TSUE. Wprawdzie potem Izba Dyscyplinarna została znów częściowo zamrożona, ale Polska nadal nie w pełni podporządkowała się postanowieniom TSUE. A Trybunał Konstytucyjny we wrześniu zamierza kontynuować rozprawę na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego dążącego do szerokiego podważenia uprawnień TSUE w kwestiach sądownictwa.
Brak gwarancji strzeżonej m.in. przez TSUE niezależności dla wymiaru sprawiedliwości to z punktu widzenia Brukseli zagrożenie dla poprawnego wydawania pieniędzy unijnych. I dlatego Komisja Europejska – za pomocą rokowań o KPO – usiłuje teraz wymóc także na Węgrzech pewne działania naprawcze w regulacjach o prokuraturze. Jednak o ile Budapesztowi oficjalnie wydłużono czas na zatwierdzenie KPO do końca września, to zamrożony polski KPO nie ma teraz nawet żadnych nowych terminów. Powinien był dostać zielone światło od Komisji Europejskiej do 1 sierpnia, ale ta teraz tylko powtarza, że trwa ocenianie projektu.
Presja na Komisję Europejską
Polski KPO ma być podstawą dla polskich wydatków z Funduszu Odbudowy (23,9 mld euro dotacji oraz 12,1 mld euro tanich pożyczek, a o pozostałe 22 mld rząd Polski pożyczek może poprosić do 2023 r.). Ale krajowe plany odbudowy po ich uzgodnieniu z Komisją Europejską muszą być ostatecznie zatwierdzone przed 27 ministrów finansów (wystarczy głosowanie większościowe) w Radzie UE, co jest powodem dodatkowej presji na Komisję, by nie szła teraz na skróty w sprawie Polski lub Węgier. Dotychczas Rada UE jednomyślnie zatwierdziła plany z 16 państw Unii, a w przyszłym tygodniu zamierza przyjąć kolejne dwa plany.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen potwierdziła już 3 maja, że Polska przekazała Brukseli projekt swego KPO, ale rząd Mateusza Morawieckiego – o czym Komisja wówczas publicznie nie poinformowała – jednocześnie poprosił Komisję, by poczekała z rozpoczęciem swej oficjalnej oceny KPO nawet do czterech tygodni, w czasie których projekt KPO może być jeszcze zmieniany przez Polskę w „dialogu technicznym” z Brukselą. To pozwoliło rządowi na przekonywanie w Sejmie, że nie może już sam zainicjować żadnych zmian w KPO, o które opozycja chciała się wówczas targować przy okazji ratyfikacji umowy o dochodach Unii pilnie potrzebnej Funduszowi Odbudowy. Bruksela potwierdziła dopiero w drugiej połowie maja, ze standardowe dwa miesiące na ocenę KPO w przypadku Polski są wydłużone do trzech, które upłynęły 1 sierpnia.