Berlinale na starcie
11 lutego 2005Wyjątkiem jest pierwszy pokazany na Berlinale film - “Man to man”. Akcja angielskojęzycznej produkcji francuskiego reżysera Regisa Wargniera, toczy się w Południowej Afryce w końcu XIX wieku. Para europejskich naukowców i antropologów napotyka na plemię Pigmejów i zabiera dwie osoby ze sobą do Szkocji. Nie dlatego, by pokazać im swój kraj, lecz w celu wykorzystania ich jako “królików doświadczalnych”. Naukowcy chcą na przykładzie plemienia Pigmejów udowodnić, że człowiek pochodzi od małpy. Film, który traktuje o granicach etycznych nauki, nie spotkał się jednak z entuzjastycznym przyjęciem krytyków i publiczności. Reżyserowi zarzucono, że zbyt mało opowiedział o życiu Pigmejów, a historia jest zbyt jednostronna, trąci naiwnością – i co było głównym punktem krytyki – pokazana jest wyłącznie z perspektywy naukowców, którzy symbolizują działanie tzw. "białego człowieka". Po premierze w Pałacu Berlinale nie było więc długich owacji, lecz jedynie kurtuazyjny aplauz.
W tegorocznym konkursie najliczniej reprezentowane jest kino francuskie. Oprócz "Man to Man" o "Złotego niedżwiedzia" rywalizują jeszcze cztery dalsze filmy znad Sekwany. Duże oczekiwania wzbudza produkcja pt. "Późny Mitterrand” o zmarłym prezydencie Francji. Ale także opowieść doświadczonego reżysera Andre Techinea – “Changing time” – historia miłosna z udziałem Catherine Deneuve i Gerarda Depardieu. Obydwoje spotykają się po 30 latach na nowo. Obydwa filmy zostaną zaprezentowane w przyszłym tygodniu.
Po tym, jak w ubiegłym roku "Złotego niedźwiedzia" otrzymała niemiecka produkcja “Gegen die Wand” w tym roku startują w konkursie aż trzy niemieckie produkcje.
Najwięcej zatinteresowania budzi film pod tytułem “Jeden dzień w Europie”. Reżyser Hannes Stoehr opowiada cztery historie, które dzieją się równocześnie w kilku miastach – Moskwie, Istambule, Santiago de Compostela i w Berlinie. We wszystkich epizodach filmu bohaterzy są cudzoziemcami, mają problemy z kradzieżą, z towarzystwami ubezpieczonymi i nie znają języka. Ciekawa podróż pomiędzy kulturami, przekonywująca i autentyczna opowieść o dzisiejszej Europie.
Właściwie zapowiedzianych było 21 filmów. Jednak pierwszego dnia festiwalu organizatorzy ogłosili, że do konkursu doszła jeszcze jedna produkcja. Węgiersko, niemiecko- brytyjski debiut reżyserski “Fatelles” opowiada o losie Żydów w Budapeszcie, podczas drugiej wojny światowej. Film opiera się na powieści Imre Kertesza, węgierskiego laureata nagrody Nobla. Pisarz jest także autorem scenariusza filmowego.
Oprócz głównego konkursu, gdzie jury wybierze najlepszy film i nagrodzi go "Złotym niedźwiedziem", wiele dalszych produkcji bierze udział w konkursach w innych kategoriach. Tam filmowcy rywalizują o nagrody "Srebrnego niedźwiedzia". Wśród nich także polsko-niemiecka produkcja w kategorii filmu krótkometrażowego"Jam Session". Poza konkursem pokazany zostanie natomiast film "Ono" Małgorzaty Szumowskiej. Berlinale potrwa do 20 lutego, zapowiada się więc ciekawy tydzień.
Róża Romaniec, Deutsche Welle Berlin.