Berlin potępia przemoc wobec demonstrantów na Białorusi
10 sierpnia 2020Jest oczywiste, że wybory prezydenckie na Białorusi nie spełniły minimalnych demokratycznych standardów – oświadczył w poniedziałek (10.08.2020) rzecznik niemieckiego rządu.
„To naszym zdaniem nie do zaakceptowania. Liczne informacje o systematycznych nieprawidłowościach i łamaniu prawa wyborczego są wiarygodne” – powiedział Steffen Seibert na konferencji prasowej w Berlinie. Wyraził ubolewanie, że Białoruś nie zgodziła się na obecność obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie podczas wyborów oraz że utrudniano pracę białoruskich obserwatorów.
Rządzący „muszą zaakceptować wolę obywatelek i obywateli” – oświadczył Seibert.
Konieczna wspólna reakcja UE
„Potępiamy zastosowanie przemocy przeciwko ludziom pokojowo demonstrującym na ulicach Mińska i w innych miejscach kraju. Potępiamy także liczne zatrzymania, zwłaszcza dziennikarzy, w tym zagranicznych, i ograniczenia dostępu do internetu” – podkreślił rzecznik niemieckiego rządu.
Steffen Seibert dodał, że kraje UE muszą zastanowić się nad wspólną europejską reakcją na wydarzenia na Białorusi. Niemcy obecnie sprawują półroczne przewodnictwo w UE. Również przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel ostro potępił w poniedziałek przemoc wobec demonstrantów na Białorusi.
Według rzecznika niemieckiego MSZ już w ciągu miesięcy poprzedzających wybory na Białorusi zaobserwowano ostre represje, zastraszanie, samowolne zatrzymania krytyków rządu. Przypomniał, że w już miniony piątek szefowie dyplomacji Niemiec, Polski i Francji opublikowali wspólne oświadczenie, wyrażając zaniepokojenie zaniepokojenie sytuacją przed wyborami oraz apelując o przeprowadzenie wyborów w sposób wolny i uczciwy oraz umożliwienie ich niezależnego monitoringu.
We wtorek niemiecki minister spraw zagranicznych Haiko Maas udaje się z zaplanowaną wizytą do Rosji. Jego rzecznik nie wykluczył, że sytuacja a Białorusi będzie jednym z tematów jego rozmów.
Sprzeczne informacje o ofiarach
Do demonstracji i starć z milicją w Mińsku i innych białoruskich miast doszło w niedzielę wieczorem po zakończeniu głosowania w wyborach prezydenckich oraz ogłoszeniu oficjalnych wyników badania exit poll, według których urzędujący prezydent Aleksander Łukaszenka uzyskał nieco ponad 80 procent głosów, zaś jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska niespełna 10 proc.
W poniedziałek białoruski resort spraw wewnętrznych podał, że w całym kraju aresztowano ponad 3000 osób. Blisko 100 osób miało zostać rannych zarówno po stronie demonstrantów, jak i milicji. Według ministerstwa ofiar śmiertelnych nie było. Jednak organizacja Centrum Wiasna podała, że zginęła co najmniej jedna osoba.