Berlin. Nowy, liberalny meczet z kobietą na kazalnicy
16 czerwca 2017Meczet Ibn Ruszda i Goethego otwiera swoje podwoje w piątek (16.06.2017), na trzeciej kondygnacji ewangelickiego kościoła pw. św. Jana w Berlinie-Moabicie. Nazwa meczetu pochodzi od imienia arabskiego uczonego, lekarza i filozofa Ibn Ruszda, znanego także jako Awerroes (1126-1190) i niemieckiego poety i myśliciela Johanna Wolfganga Goethego. W meczecie tym kobiety i mężczyźni mają razem się modlić i słuchać kazań w myśl historyczno-krytycznej interpretacji Koranu. Świątynia ma być otwarta dla wszystkich, z jednym wyjątkiem – zaznacza kierująca meczetem Seyran Ates w rozmowie z portalem „Spiegel Online”. Nie mają tam wstępu kobiety w niqabach czy burkach. – Pełna osłona ciała nie ma nic wspólnego z religią, tylko jest polityczną manifestacją – podkreśla Ates, która jest także adwokatką, publicystką i obrończynią praw kobiet.
Liberalni muzułmanie bez przystani
Z jej ust często padają polityczne wypowiedzi. Równocześnie z otwarciem meczetu na rynku księgarskim ukazała się jej najnowsza książka pt. „Selam, Frau Imamin” (Dzień dobry Pani Imam). Ta książka jest wyrazem jej oburzenia na fundamentalistyczne tendencje w islamie. Sama jest bowiem wierzącą muzułmanką, której przeszkadza to, że w Niemczech dominuje islam według wykładni tureckiego państwa. Większość imamów kwestionuje wolność religii, równouprawnienie i prawo do homoseksualnych związków. Są oni kaznodziejami wstecznej wersji islamu, co powoduje, że liberalni muzułmanie w Niemczech nie mają swojej duchowej przystani.
Seyran Ates przechodzi obecnie tok kształcenia imamów. „Przez długi czas marzyłam tylko o tym, żeby powstało skupisko liberalnych muzułmanów i by móc żyć wedle zasad religii jednoznacznie popierającej demokrację i równoprawną wspólnotę wiernych” – napisała w jednym z artykułów prasowych. „Czekałam na to, że otwarty zostanie meczet o takim profilu przez ludzi, którzy lepiej znają Koran niż ja, ale kiedyś stało się to ‘czekaniem na Godota', więc postanowiłam zrealizować moją wizję”.
Zakładającą liberalny meczet Seyran Ates okrzyknięto prekursorką współczesnego islamu – ocenia Fabian Wittreck, wykładowca na wydziale religioznawstwa i nauk politycznych uniwersytetu w Monastyrze. Świadczy o tym jej odcięcie się od konserwatywnych zrzeszeń islamskich – podkreśla Wittreck w rozmowie z Deutsche Welle. Faktycznie dokonuje ona surowej rozprawy z największymi muzułmańskimi związkami w Niemczech. Jej zdaniem islam musi się zmodernizować. Coraz więcej wyznawców tej religii życzyłoby sobie pokojowo nastawionego islamu, prowadzącego dialog z innymi religiami – jak zaznaczyła w rozmowie z „Die Zeit”. Tyle, że islam w takiej formie nie ma w Europie swojego miejsca. Działają tu tylko uznane, konserwatywne gminy, które nie dopuszczają żadnej krytyki czy pytań.
Inauguracja pod ochroną policji
Tak więc goście, którzy przybędą na otwarcie meczetu w piątek będą z niedowierzaniem przecierać oczy i to nie tylko ze względu na silną ochronę policji. W roli imamów na uroczystości wystąpi szwajcarska politolożka Elham Manea wraz z oldenburskim neurologiem Mimounem Azizim. Potem sama Seyran Ates wygłosi kazanie. Także taka obsada duszpasterska jest już wyraźnym sygnałem. Tak liberalne podejście do islamu 54-letniej Seyran Ates sprawiło, że od lat już jest ona celem krytyki i pogróżek.
Przyjechała do Niemiec z Turcji wraz z rodzicami, kiedy miała 6 lat. Za swoje studia prawnicze w Berlinie zapłaciła sama, pracując w ośrodku poradnictwa dla kobiet z Turcji. Od roku 1997 pracuje jako adwokatka, często występując przeciwko domowej przemocy i przymusowym małżeństwom. Kiedy Wolfgang Schaeuble był jeszcze ministrem spraw wewnętrznych, Ates zasiadała w gronie niemieckiej konferencji islamskiej. Jest autorką szeregu książek, m.in. krytykujących pozorną tolerancję społeczeństwa niby-wielokulturowego czy bezczynność konserwatywnych muzułmańskich gmin wyznaniowych, które nie zajmują się integracją imigrantów.
Po zamachach terrorystycznych islamistów w Manchesterze i Londynie Ates postuluje, by muzułmanie czynnie dawali odpór ekstremizmowi. – Milcząca większość muzułmanów musi wreszcie przejąć odpowiedzialność i przeciwstawić się temu w jakiś sposób – powiedziała w rozmowie z „Berliner Zeitung”. – Obawiam się, że dziś każdy muzułmanin i każda muzułmanka muszą odpowiedzieć na pytanie, co sam robią, kiedy ktoś nadużywa ich religii i ją dyskredytuje.
Seyran Ates przyznaje, że odpowiedź na to pytanie jest trudna wobec powszechnie panującej bezsilności ludzi. – W meczecie Ibn Ruszda i Goethego chcemy spróbować odpowiedzieć na to pytanie.
Stefan Dege / Małgorzata Matzke